Kibicowanie ograniczyłem do futbolu, a i tu nie wykazuję specjalnej przesady bo kibicuję tylko mojej lokalnej Polonii. Pójdę dostojnym krokiem na stadion, obejrzę mecz, potem tabelę ligową, czy, prawda, jest dobrze, czy wprost przeciwnie, ale wariacji z tego powodu nie wyprawiam, mebli nie tłukę, gęby po dwudziestej drugiej nie rozdzieram bez potrzeby.
Z przykrością zauważam, że wielu ludzi traci swe bezcenne zdrowie na kibicowanie politykom i każdą rzecz widzi akurat przez ten pryzmat, a to nie żaden pryzmat, tylko, na przykład, kapsel od piwa. Gapić się w niego można godzinami, a szanse, że rozszczepi światło, że w ogóle zobaczysz miły czytelniku coś innego niż kapsel są naprawdę znikome. Na darmo Ojciec Bocheński w Podręczniku mądrości tego świata pouczał, że nie ma co się unosić o sprawy, na które nie ma się wpływu. A ludzie się unoszę i to jak! Oczywiście najczęściej w necie, bo już werbalnie, gdy muszą się liczyć z tym, że kibic przeciwnej opcji jest większym ludojadem i na przykład ma zwyczaj popychać czy bić po pysku swoich adwersarzy, wtedy już nie. Dlatego mamy teraz tak wielu wojowników, choć na ulicach cisza.
Człowiek żyjący poza środowiskiem politycznym ma niewiele okazji wpływania na bieg wydarzeń. Daleko mniej niż kibic piłkarski na wynik rozgrywanego w jego przytomności meczu. Wybory, jakieś otwarte spotkanie polityczne, raz na rok demonstracja i poza wypisywaniem w internecie, w zasadzie nic więcej. Politycy to akceptują, w pewnym sensie jako złożony im hołd, ale idą dalej po swojemu i najwyżej jeden z drugim uśmiechnie się pod nosem, że, pardą, uaktywnił plebs.
Teraz, zwolennicy PiS mają okazję wesprzeć finansowo partię, z którą się utożsamiają. Bez względu na rezultat jest to dobre, ponieważ właśnie daje realny wpływ na bieg wydarzeń politycznych. Przeciwnikom dedykuję, jednym ględzenie o tak zwanym społeczeństwie obywatelskim, tym z innej mańki o tym, że chcącemu nie dzieje się krzywda.
Inna rzecz, czy PiS wyciągnie z tej sytuacji, której częścią jest zbiórka jakieś wnioski? Oczywiście, że nie! Gdy tylko znajdzie możliwość zaraz ozłoci jakąś pannę Pimcirymcie czy innego dziennikarza śledczego, który jest podobnie śledczy jak pan Czuchnowski, a obydwaj znani z tego, że własnych tyłków nie byliby w stanie znaleźć po zmierzchu. Czy wreszcie PiS zrozumie, z jaką dziczą ma do czynienia po przeciwnej stronie? Jeszcze bardziej nie, bo cały czas nadrzędną idę jest duopol władzy i politycznego sporu.
Kibicowanie ograniczyłem do futbolu, co wszystkim polecam. Dzisiaj do nas przyjeżdża Jarocin i trzeba ich ograć. Tyle tylko, że nie znaczy to wcale, że należy to miłe miasto zburzyć, mieszkańców wybić, a na gruzach, że posłużę się cytatem z pana Jerome, zaśpiewać wesołą piosenkę. Nie, chodzi tylko o to, żeby wygrać dzisiejszy mecz, pamiętając o tym, że na wiosnę rewanż na ich boisku. I o to właśnie chodzi, o nic więcej.