Scena 1 ( W warsztacie mechanika od helikopterów )
Człowiek o warczącej głowie – I dodatkowo niech pan przyjmie ode mnie tego oto dźwiękoszczelnego mercedesa.
Mechanik od helikopterów – Tego?
Człowiek o warczącej głowie – Tak, drogi przyjacielu! Czy widzi pan łzy w moich oczach?
Mechanik od helikopterów – Łzy?
Człowiek o warczącej głowie – Dwadzieścia lat! Dwadzieścia lat mija od dnia, gdy moja głowa zaczęła warczeć. Lekarze. Najlepsi specjaliści świata. Ani przyczyny ani lekarstwa! Tylko te nauszniki, żebym nie oszalał. I wszyscy wokół mnie w nausznikach! Nawet pies w nausznikach! Seks w nausznikach! Dwadzieścia lat nie byłem w miejscu publicznym!
Mechanik od helikopterów – W domu publicznym?
Człowiek o warczącej głowie – Nie! Byle gdzie, na przykład w kinie. No i nie słyszałem własnego głosu, chyba, że wrzeszczałem na pracowników, ale wtedy … Mój boże, tyle lat! I dopiero teraz…
Mechanik od helikopterów – patrząc za odchodzącym – Dziwny facet! Tyle zapłacił za zwykłą regulację!
Scena 2 ( Na ulicy i w taksówce )
Człowiek – Oto idę sobie ulicą. Śnieg zalega, wrony kraczą – cudownie! I pomyśleć, że wszystko dzięki głupiemu tabloidowi, który zrobił ze mnie dziwadło na pierwszej stronie
„Człowiek, którego głowa warczy jak helikopter” I pomyśleć, że mogę sobie iść jak każdy inny. Nikt się nie boi. Nie ucieka. Cudownie!
Swoją drogą mogliby coś zrobić z tym śniegiem. Można sobie skręcić nogę. Chyba zatrzymam taksówkę.
Taksówkarz – Dokąd pana zawieść?
Człowiek – Sam nie wiem. Może do mojej firmy? Nie, zawiezie mnie pan do mojej kochanki, znaczy się na Kruczą, albo nie damy sobie spokój z rozpustą …
Taksówkarz – Dlaczego my?
Człowiek – Do domu! Wieź mnie pan do domu!
Scena 3 ( W domu )
Człowiek – Cześć piesku! Nie założą ci tych okropnych nauszników. No już dobrze, dobrze…- pieszczotliwie gryzie psa w ucho. Ale, ale gdzie jest mój wierny kamerdyner Jan. Ach rozumiem! Nie słysząc zbliżającego się warkotu po prostu nie wie, że wróciłem do domu! Widzę smugę światła z uchylonych drzwi spiżarni – zagląda po cichu.
Pan – Mój wierny sługo, dlaczego wyjadasz z lodówki oznaczonej napisem: Smakołyki Pana Domu zamiast z lodówki oznaczonej napisem „Służba i goście biznesowi”
Jan – Ghekluba!
Pan – Tym razem ci wybaczam, ale… - grozi wiernemu słudze palcem. Gdzie Pani?
Jan – Nha khurze!
Pan – Cóż za nienasycony człowiek!
Wbiega po schodach.
Pan – Ciekawe, co powie na tą cudowną odmianę moja żona? W ogóle ciekawe, czy ma niski zmysłowy głos? O nieba! Cóż ja słyszę? – Zagląda do sypialni przez dziurkę od klucza – Cóż ja widzę? Moja żona i moja kochanka razem w łóżku! Leżą nagie i palą papierosy nie zważając na niebezpieczeństwo zaprószenia ognia! Cóż to ma znaczyć?
Mąż – Mam was niewierne! Co robicie razem w łóżku?
Żona – O cholera. Ty nie warczysz, co się stało z twoją głową?
Kochanka – Ty nie warczysz?
Mąż – Nie warczę, ale nie oślepłem i widzę, że oddajecie się lekkomyślnym rozrywkom!
Czuję się podwójnie zdradzony i na dodatek oszukany, bo nie wiedziałem, że palisz papierosy!
Żona – Zawsze zdążyłam wywietrzyć, mój ty helikopterku.
Mąż – Ziemia rozstępuje mi się pod nogami!
Kochanka – Chyba dywan. Ale słuchaj. Skoro nie warczysz to pewnie też nie wibrujesz? – Zaczyna płakać.
Żona – To straszne! A taki był dumny, że miał coś, czego żaden mężczyzna, chyba, że bardzo nerwowy nie ma…
Mąż, – Co, co? Znaczy, że pewnie nigdy już …
Żona – Jak ona wyjdzie…
Kochanka – Czemu mam wychodzić? Przecież jestem kochanką tego tu twojego męża!
Żona – Ależ Justyno, to chyba zrozumiałe, że ja i Karol…!
Kochanka – Ależ Elwiro, taki to twój Karol jak i mój!
Mąż – na stronie – Zanosi się na łóżkową awanturę, której na dodatek będę musiał wysłuchać. Oj, chyba przepłaciłem za naprawę! Co mnie podkusiło z tym mercedesem, cholera. I jeszcze nie będę wibrował? I wyrzuciłem moje nauszniki! O tu jakieś na korytarzu. Oślinione to pewnie psie, ale co z tego, że psie? Jaka błoga cisza! Cudownie! Po prostu cudownie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz