Dalej będę drążyć temat, bo widzę, że jest on nie wyczerpany, jak i kobieta, bo ona jako ta, która jest historią, nigdy się nie kończy.
Przyszło mi do głowy bardzo dobre porównanie, nawet nikt się do niego przyczepić nie będzie mógł, bo dotyczy sportowców.
Wszyscy znają Szymona Ziółkowskiego i Artura Partykę, prawda?
Wyobraźmy sobie, że zamieniają się rolami i Ziółkowski skacze wzwyż, a Partyka rzuca młotem…jakie będą ich osiągnięcia?
Na pewno mierne i żaden z nich nie zasłuży na medal, ale to proponuje nam równouprawnienie, taki dziesięciobój życia.
Choć mają predyspozycje do własnych dyscyplin i każdy jest, lub był w nim mistrzem.
Co prawda nikt im by nie mógł przeszkodzić w zamianie ról.
Czemu to piszę?
Z prostej przyczyny, bo nikt nie umie zauważyć jednej ważnej zasady, choćby nie wiem jak starał się facet by np. urodzić dziecko, to mu się nie uda, ale może w zamian otoczyć to dziecko opieką, poczuciem bezpieczeństwa, by czuł się w równym stopniu za tą rodzinę odpowiedzialny, a to zachwianie pojęć i kazanie mu skakać wzwyż, zamiast rzucać młotem rozbija jego wyobrażenie o rodzinie.
Wyobraźmy sobie boksera, któremu nagle zakładają łyżwy i każą trenować jazdę figurową, a łyżwiarce figurowej zakładają na ręce pięściarskie rękawice…przecież to absurd!
W sporcie wszystko jest na swoim miejscu i nikogo z predyspozycjami do gimnastyki artystycznej nie każą podnosić ciężarów, czemu w życiu „trenerzy” chcą stworzyć takie absurdy?
Pozdrawiam serdecznie.:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz