Dziwię się niezmiernie, że w czasach zdominowanych przez tak zwany „pijar” nikt jeszcze nie spróbował porównać Donalda Tuska z Henrykiem VIII ( Ósmym – Wyjaśnienie dla tych, co wybierają przyszłość )
Po pierwsze sportowcy. Henryk świetnie spisywał się w rycerskich turniejach. Strzelał z łuku i grał w tenisa, a zapewne i w nielegalną wówczas „nogę”. Co prawda robił to na takim poziomie, że nasz Donald, aby mu dorównać musiałby strzelić na przykład, trzy gały w meczu reprezentacji z Niemcami, „zasadzić fangę” w nos Kliczce, zdobyć gema w secie z młodszą Radwańską i dać jeszcze kilka takich popisów. Ale wiadomo, ze specjalizacja sportowa takie wyczyny prawie, że uniemożliwia.
Niemniej sportowe podobieństwo jest!
Henryk miał Kardynała Wolseya, a Tusk ma Wicepremiera Schetynę. Oczywiste podobieństwo tkwi w tym, że mamy do czynienia z ludźmi, odwalającymi robotę za władcę, z ludźmi, którzy wedle ogólnej opinii raczej górują na swymi przełożonymi. Co prawda nigdy nie słyszałem, by Schetyna chciał zostać Papieżem, ale Premierem, jak najbardziej. To na „P” i to na „P” czyli mamy już drugie podobieństwo.
Henryk VIII ponoć wspaniale tańczył, grał na wielu instrumentach, nie tylko na nerwach poddanych i potrafił nieźle pisać. Korespondował z Erazmem, objechał w „ krótkich abcugach” Lutra, oraz pisywał urocze miłosne listy, do swoich „przyszłych”
Nasz Tusk – to samo!
Tańczy, śpiewa, gra na wielu instrumentach finansowych i nieźle pisze.
O czym pisze, nie wiadomo, ale że pisać potrafi to oczywiste! Sam widziałem w telewizji jak się podpisuje! Co prawda nie „objechał” Lutra, ale Rokity się pozbył skutecznie!
Nie pisał też do Erazma, choćby z takiego powodu, że Erazm nie żyje, ale z innymi autorytetami gadał i gada niczym jakiś Pele.
A listy miłosne, pisze chyba lepsze niż Henryk, bo ten uwodził tylko laski w rodzaju Anny Boleyn, a nasz Tusk całe stada lemingów. I to nie żadna kpina, bo te lemingi są dwupłciowe, a jak ciężko jest trafić z miłosnym przekazem, w takiej sytuacji, każdy powinien sobie zdawać sprawę.
Jednak najważniejsze podobieństwo to Pokój!
Henryk był kochany, bo przywrócił pokój.
Jego „starszy” zaczął, a on definitywnie skończył z wojennymi popisami arystokracji, a wojny zewnętrzne zajęły mu nie więcej niż dziesięć procent czasu z 38 lat, gdy rządził Anglią.
Nasz Tusk też zaprowadził pokój, choć raczej nie przyczepia się do arystokracji. Skończyły się czasy wewnętrznych wojen. Nienawiść oraz piętnowanie tak powszechne za poprzedniego reżimu.
Co prawda Tusk nie jest w stanie wysłać na szafot „białej róży Polski” ani nawet osadzić jednego z drugim w Tower. No chyba, że Ziobrę, ale to jest raczej różyczka niż róża. Nie, nie będziemy tutaj przywoływali „Obywatela Kane’a” – ani słowa o filmie!
Ale pokój! Brak szczęku oręża i nikt nie gada o krucjacie – To jest wielka wartość dla gminu! Kolejne podobieństwo! 3-0!
A różnice? O, skoro są podobieństwa, muszą być też i różnice!
No, Henryk zerwał ze skorumpowanym i chylącym się ku upadkowi Rzymem, a Tusk raczej z Unią Europejską zerwać nie ma zamiaru. Henryk miał sześć żon, a skromny Donald, trzyma się jednej. Henryk sam dawał popalić wizerunkowo, a Tusk ma Palikota.
Ale to są różnice, które można zamazać wspinając się na wyżyny „pijaru”
Co do tytułu, bo należy się wyjaśnienie.
Henryk, który żył w czasach gdy telewizja nie bardzo jeszcze działała, nim spotkał się na „Polach Złotogłowiu” z równie jak on, młodym królem Francji, Franciszkiem, wiele czasu spędził na oglądaniu konterfektów swojego rywala, i porównywaniu przymiotów ciała.
W pewnym momencie rozpiął szaty i zdumionemu posłowi ukazał swe umięśnione udo, pytając – czy Franciszka udo, jest równie zgrabne, a będąc zgrabnym, równie mocarne?
Co przytomniejsi znają dalszy ciąg opowieści o Henryku VIII ( ósmym ) a opowieść o Donaldzie Tusku właśnie się dzieje.
Cóż powiedzieć?
Czas ostrzyć miecze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz