Wielu ludzi narzeka, że taki „twitter” jest głupawą maszynką dla ludzi, którzy nie potrafią sklecić kilku sensownych zdań i strzelają do siebie jakiś komunikatami zawierającymi maksimum 140 znaków.
Jasne, że bywa i tak, ale należy pamiętać, że miedzy nami są geniusze słowa.
Od dzisiaj jednym z nich jest dla mnie znakomity blogger i gwiazda salonów
- Pan Azrael.
W odpowiedzi na reklamujący moją książkę, skromny i żartobliwy wpis Eryka Mistewicza, napisał coś, za co jestem i będę mu od dzisiaj wdzięczny. A będzie to żarliwa wdzięczność!
Wdzięczność bezwarunkowa i trącąca kapitulanctwem ponieważ do dzisiaj nie doceniałem publicystycznej twórczości popularnego „Aziego” Teraz doceniam ( poza ołtarzykami )
AZI, KOCHAM CIĘ!
Ten znakomity blogger i współpracownik wielu portali internetowych, jawił mi się dotychczas jako ktoś w rodzaju mniejszego Tomasza Hajto – Tego piłkarza. Gębacz wioskowy, straszydło i nudziarz pierwszej kategorii
Od dzisiaj, jak już wspomniałem zobowiązuję się wielbić bloggera Azraela, ponieważ jak nikt dotąd w kilkudziesięciu znakach poczęstować mnie dwoma takimi komplementami, ze gdyby nie było błota, po ciemku śmigałbym po lasach i wertepach na rowerze by się wyszaleć z tej wdzięczności.
Eryk Mistewicz napisał:
"Weekend? Czas nad Amazonię:http://www.goneta.net/sklep/product_info.php?products_id=98"
Na co najwspanialszy Azrael:
"Wybierasz się gdzieś koleją? Bo to literatura kolejowa, do tego dość mało śmieszna"
Czym się zachwycam?
Po pierwsze „literatura kolejowa” abstrahując od stanu naszych kolei oznacza takie chwilowe czytadło. Coś niezobowiązującego do głębszych przemyśleń, coś co można bez żalu zostawić niczym gazetę na półeczce by zabawił się lekturą kolejny pasażer. O niczym więcej nie marzę!
(
Trochę ściemniam bo wydałem na razie tylko w wersji elektronicznej, a nikt nie zostawi od tak sobie laptopa dla przyjemności jakiegoś obcego ancymona. Rozumiem, ze wielu chętnie by pogubiło swoje lapki, ale nie sadzę by byli akurat moimi czytelnikami )
W każdym razie uważam termin „literatura kolejowa” za sporej klasy komplement w czasach gdy nawet pies jeżdżący koleją głównie uważa na portfel.
Ale nie zawracałbym wam głowy,moi potencjalni czytelnicy, gdyby Azrael poprzestał na jednym komplemencie. Drugi komplement, komplement radykalny Azrael zawarł w ocenie moich tekstów, określając je, jako teksty "mało śmieszne"
Gdzie tu komplement? - Spyta jakiś niecierpliwy dobrodziej nie znający tekstów dzielnego Azraela?
Otóż komplement polega na tym, że lider portalu sklerotyków "Opinie" popularny Azi, jeśli chodzi o humor, jest wyżęty niczym ścierka poddana przemocy piętnastotonowych walców jakiejś galaktycznej maglownicy.
Łatwo to sprawdzić czytając jego teksty.
Czy popularny „Azi” ( w książeczce dwa teksty o tym dzielnym rycerzu ) ma rację?
Przekonaj się sam .... do jasnej cholery!
Ja tam Ciebie stanowczo wolę od Azraela, więc się nie przejmuj.
OdpowiedzUsuńPublikowany autor musi mieć grubą skórę. To są koszty sukcesu.
;-*