Był kiedyś taki zespół za komuny, który się nazywał „Konusy” bazujący na popularności harcerskiej Gawędy. Ich piosneczka z refrenem, gdzie młodociani śpiewacy powątpiewali w swoje możliwości, pytając, co niby może mały człowiek? Zaraz też zwracali się o podpowiedź do jakiejś pani czy pana, z góry zapewniając o swojej zgodzie na propozycję dorosłych.
Dziw bierze, jak ta piosenka utkwiła w głowach i teraz po latach nagle się ujawnia wśród dorosłych ludzi w internecie. Wśród blogerów na przykład.
Ile razy ludzie muszą najeść się wstydu, żeby zrozumieć, że nie są już małymi dziećmi, i nie muszą koniecznie chwytać za poły jakichś, prawda, autorytetów politycznych czy medialnych. To jest moi drodzy błąd i odwrócenie porządku spraw.
W dobrej, pewnie, wierze ludzie grupują się wokół obecnych na scenie polityków, albo starają się jakoś pomóc tym ze sceny zepchniętym w powrocie. I, aż trudno to sobie wyobrazić, ta banda jełopów ma to zupełnie za darmo. I nie piszę tu nawet o forsie, żeby nie było.
W ich imieniu ludzie toczą prawdziwe boje, zwalczają się wzajemnie a czasem namiętnie nienawidzą, podczas gdy bohaterowie tych sieciowych zmagań wspólnie sobie, prawda, zimną wódeczkę popijają i gadają o geszeftach, a jak temat zejdzie na internet – ot, wzruszenie ramion i pogardliwy uśmieszek. Czerń, drogi kolego!
Oni wiedzą i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że sieć już odgrywa, a za chwilę będzie odgrywała całkiem sporą rolę w walce politycznej. Ale przecież was, drodzy moi, do stołu nie zaproszą. Sami wystawią swoich hunwejbinów, bo tam przecież kasa nie jest bynajmniej wirtualna. Wasze wsparcie już mają i mogą swobodnie wami pogardzać.
Sądziłem, że ta wiedza już do blogerów i komentatorów internetowych dotarła. Rozumiem, że to trochę trwa i każdy ma własny rytm przyswajania nawet takich oczywistości. Dlatego też piszę ten tekst, aby ten kanał trochę udrożnić. Szkoda czasu.
To samo, co polityków czy innych osób zaangażowanych na tym rynku, tyczy też oczywiście dziennikarzy a nawet całych redakcji gazet tworzących portale internetowe. Kolejny raz informuję ludzi wierzących w szczerość intencji tych środowisk wobec blogosfery, że rozpoczęły się bardzo realne zmagania o zajęcie odpowiedniej pozycji w necie.
Fachowcy pracują a my, prawda, napieprzamy się po łbach. Mało tego. W międzyczasie lecimy ze swoimi tekstami do fachowców, żeby bidule mieli, czym zapełnić swoje portale, bo się nam wydaje, że tam to jest dopiero ruch, lans i dyskusja.
Jak ma nie być, skoro sami ją tworzymy, że spytam?
Całkiem niedawno udało mi się wreszcie wyrwać z tego kołowrotu i wszystkim taki ruch szczerze polecam.
Traktują was tam, mili moi, jak przysłowiowe piąte koło u wozu, to niech zaczną sami, prawda, popychać ten wóz.
Czasem, prawda, ciężko jest się zorientować, co jest grane, ale jak się dobrze namyślicie…
Ostatni raz mówię. Jak się teraz nie zastawimy odpowiednio to wkrótce postawimy oczy w słup. Co rusz ktoś apeluje o linkowanie wzajemne, a wykopywanie tekstów, ale odźwięk jest mierny, tak jakby kilka minut pracy dziennie na rzecz portalu przekraczało możliwości piszących i komentujących. Jak tak dalej będziemy robić, na zawsze będziemy tą czernią, która za darmo drze mordy pod oknami pałacu, gdzie prawda nasi przedstawiciele ucztują. Czasem któryś podejdzie do okna i pomacha z grzeczności. Ludzkie panisko, prawda?
Jacku Jarecki!
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze napisałeś.Pewnie masz rację,manipulacja jest powszechna.Też się w naiwności swojej parę razy dałam wciągnąć;)
Obserwuję i uczę się.
Piszesz:"Jak się teraz nie zastawimy odpowiednio".Piszesz:"oddzwięk jest mierny".
Może dlatego,że Twoi przyjaciele w większości
nie zajmują się polityką,tylko drąża ponadczasowe,egzystencjalne tematy.
Nie dlatego żeby nie mieli nic do powiedzenia,może ich to mierzi albo nie są ludzmi czynu?
Ty powinieneś wiedzieć lepiej:)
Marto
OdpowiedzUsuńA w tych tematach właśnie jeszcze lepiej trzeba się zastawiać. Na poziomie podstawowym to jest lenistwo a nie żadna filozofia.
Często natrafiam w sieci na taki argument, że prawica ma w sieci przewagę bo lewica und leberały są zajęte w realu. Guzik prawda. Za tamtych pracują telewizje i prasa a tu ludzie sami muszą pracować by mieć choćby co czytać.
To niech pracują pilniej, skoro już pracują.
Co może mały bloger? A ja odpowiem na to pytanie.
OdpowiedzUsuńBo podobne jest do „co może mała gazetka?”. Lokalny tygodniczek, do jakiego pisałem napotkał podobną wzgardę (więcej: wrogość) ze strony pewnego lokalnego włodarza, mimo że staraliśmy się zachowywać życzliwą neutralność. Skoro tak - orzekł naczelny - to zmieniamy nastawienie, chcą wojny, będą mieli. I zaczęliśmy in szczerze dokładać, a że próbując nam przeszkadzać sami się podstawiali, to nakopaliśmy in porządnie. Od razu nabrali szacunku.
I tak trzeba: nie lizać panów polityków, tylko na powitanie kopać ich po jajach. Rzetelnie wytykać i nie odpuszczać. Nabiorą respektu. Wyjący i wymachujący kijami tłum budzi respekt, zwłaszcza, jak się nie da go spacyfikować.
Anonimowy
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodzi. Nawet więcej - ja to bym polecał najpierw skopać tyłki dziennikarzom bo coś sobie za bardzo luzują. W 40 milionowym kraju żeby nie było kilkunastu ostrych żurnalistów?