Pomysł, by z racji rozgrywanych w Polsce Młodzieżowych
Mistrzostw Europy włączyć do zespołu trenera Dorny graczy pierwszej
reprezentacji: Milika, Zielińskiego i Linettego jest chory. Głos w tej sprawie
powinien zabrać oficjalnie PZPN, ponieważ gadanie o pozostawieniu decyzji
zawodnikom jest mową obłudników i wywieraniem presji. Stawia się trójkę młodych
piłkarzy w niezręcznej sytuacji. Zaraz zacznie się gadka o godnym
reprezentowaniu Polski, a w razie odmowy gry, ruszy fala kibicowskiego hejtu. Zapomina
się przy tym, że kadra nie jest z gumy i powołanie tej trójcy, to brak szansy
dla trzech innych, jak najbardziej potrzebujących promocji i ogrania w międzynarodowej
imprezie młodych piłkarzy. Chcecie Milika, +to wybierzcie kogo ma zastąpić w
napadzie? Może rozgrywających świetny sezon Kownackiego, Niezgodę czy Piątka? Ocierającego
się o reprezentację Stępińskiego?
Czytam głosy, że to ważna impreza, że punkt honoru,
że trzeba pokazać...
Informuję wszystkich, że „młodzieżówki” służą
selekcji graczy do reprezentacji, bo Reprezentacja Polski jest jedna. W 1973 w meczu
grupowym MME ograliśmy RFN. Po golu strzelili Szarmach i Lato. Kiedy w trakcie wiosennych
przygotowań do pamiętnego Mundialu rozgrywano półfinałowy mecz z NRD, trener Górski
powołał ich do gry w sparingu z holenderskim Twente. I to są właściwe proporcje.
Wtedy decyzja budząca oburzenie, a dzisiaj z perspektywy sukcesu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz