niedziela, 19 marca 2017

Dwieście słów o futbolu. Trzy razy "L"

Dzisiaj dwa ważne mecze. Lechia sprawdzi gotowość Legii do obrony tytułu, a Lech musi ograć outsidera z diabli wiedzą skąd, czyli wyzutą przez działaczy z jakiegokolwiek znaczenia, pozbawioną stadionu i fanów drużynę z Łęcznej. Przy okazji przekonamy się, czy wspomagani przez piętnaście tysięcy wpuszczonych za darmo szkolnych gardeł Lechici,  osiągną już przed meczem z Legią magiczną granicę czterdziestu tysięcy kibiców. Czy podobnie będzie w Gdańsku? Liczę na to, bo wizyta Legii zawsze jest magnesem przyciągającym tłumy, a Lechia pomimo ostatnich porażek wciąż walczy o mistrzostwo. Czepiam się frekwencji, bo smętne są opustoszałe trybuny. Tak jak wczoraj w Szczecinie, gdzie mecz miejscowej Pogoni z liderem obserwowało niespełna trzy i pół tysiąca widzów. Bo zimno, bo stary stadion, bo Pogoń na ósmym miejscu, bo...bo. Swoją drogą, obejrzałem ten mecz, co rusz przysypiając i stwierdzam, że jego poziom był niezłym alibi dla leniuchów. Jagiellonia równie kiepska w jedenastu, jak w dziesięciu i gospodarze sprawiający w drugiej połowie wrażenie, że koncentrują się na tym, by nie skrzywdzić drużyny z Białegostoku.


Tymczasem Widzew Łódź rozpoczął na nowiuteńkim stadionie marsz ku Lidze Mistrzów w przytomności osiemnastu tysięcy kibiców, pokonując 2-0 Motor Lubawa, który przed tym meczem zdołał zgromadzić jeden punkt w czwartej, jakby nie patrzeć, lidze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz