Minister Grad z wielkimi trudnościami sprzedaje dwie stocznie. Nieżyczliwi mu ludzie domagają się, zapowiedzianej rzekomo przez premiera dymisji. Piszę „rzekomo”, bo to było tak dawno temu, że trzeba być jakimś historykiem by to pamiętać.
I tak mamy osobliwe szczęście, że szejkowie nie proponują naszym ministrom przyjęcia katarskiego obywatelstwa, jak to uczynili na przykład wobec również związanego z wodą pływaka Bartosza Kizierowskiego.
- Choć Bartek do nas – zachęcali – Dostaniesz za dwa lata pływania 600 000 euro. Coś se kupisz, czy jak? – kusili szejkowie
A Bartek ich pogonił. Tyle, że to zwykły pływak, choć sprinter i raczej chyba nie doczekamy się, że ktoś się połaszczy na naszego polityka. O, na polityków popytu nie ma.
Taki Kizierowski wiadomo. Umie pływać to raz. Wszystkie wyniki oraz rekordy ma zapisane i żadnym kotem w worku nie jest. Co innego Grad. Geodeta z zawodu. Uskarbowienia zaznał zastępując H.G. Waltz na stanowisku przewodniczącego sejmowej komisji skarbu. Niby to działa na jego korzyść, skoro godnie zastąpił tak wybitną osobę, ale czy w takim Katarze doceniają wybitność obecnej prezydent stolicy? Chyba nie bardzo.
Z drugiej strony moje pisanie o kant stołu roztłuc skoro nie zaproponowali. Obejdzie się! Nasz ci jest Grad! Naszego skarbu pilnuje, a nie jakiegoś tam katarskiego!
A ten nasz skarb trochę jest prawda dziurawy i nie bardzo się może taki minister wyróżnić, a w takim Katarze to i owszem. Tyle, że tam w ogóle nie ma partii politycznych!
Mają premiera, ale chyba Emir go desygnuje i tyle z tego radości, co nic.
Tamtejszy premier i jego rząd nawet nie mają poprzedników, na których można zwalić za wszystko winę. To znaczy mają, ale też mianowanych przez emira.
Dzięki za taki porządek! Nic dziwnego, że nie potrafią głupiego przelewu wysłać.
U nas, co innego! My od nich przy okazji nakupiliśmy skroplonego gazu, który zamierzamy przywozić statkami wyprodukowanymi w nieistniejących na razie stoczniach i składować go w nieistniejącym gazoporcie.
Różne marudy zaraz się zleciały, że za ten gaz przepłaciliśmy. To znaczy rząd przepłacił, żeby mi się ktoś tu nie oburzał, że on niewinny.
Zresztą niezależni eksperci zaraz wyśmiali te obiekcje. Przecież, he he, nie wiemy, po czemu będzie gaz za kilka lat? Niby racja. A marudy na to znowu, że w czerwcu japończycy wynegocjowali cenę bazową o sto dolców na tonie niższą niż nasi.
Ale japończycy to nie, prawda, my. Kryzys nimi pomiata i 3% bezrobocie oraz yakuza, czyli tamtejsza mafia.
My za to mamy perspektywy oraz statystycznie rzecz ujmując dłuższe członki, jeśli chodzi o mężczyzn, przynajmniej.
Poza tym, dzięki sprytnym manewrom jest szansa, że będziemy mieli i stocznie i statki i gazoport i gaz, że o ministrze Gradzie nawet nie wspomnę!
Nowy termin arabskie zuchy mają do końca sierpnia a już nazajutrz przyjeżdża Putin.
Też ma gaz i nawet niemieckie stocznie podobno nabył. W razie czego może nam wybudować te statki do przewozu gazu, przy okazji renegocjując kontrakty, choćby na własny gaz, gdy tylko upora się z tą rurą. Wtedy będziemy mogli kupować gaz także z Niemiec.
Nastąpi szał dywersyfikacji!
A Bartosz Kizierowski zakończy karierę sportową jako Polak. I tyle naszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz