- Loretto – szepnął nagle premier – Lorneto, to, to co utrwali nasz porządek polityczny.
Leżał na plaży w ciemnych okularach i wpatrywał się w przepływające obłoczki, obok, nie kto inny jak Grześ Schetyna dłubał palcem w uchu i przyglądał się temu, co znalazło się potem na palcu.
- O co ci chodzi? – Zapytał błyskotliwie – co to, to Loretto?
- Lakier do włosów – odparł premier i uśmiechnął się dobrotliwie do Grzesia.
- A co ma wspólnego lakier do włosów z polityką? – Schetyna zaniepokojony przyjrzał się Tuskowi – czy czasem nie za długo przebywasz na słońcu?
- Grzesiu – zaczął dobrotliwie – ależ wszystko. Wiesz dlaczego kobiety mają nienaganne fryzury? To dzięki lakierowi, który je utrwala, kurcze oglądasz przecież reklamy, ani słońce, ani wiatr, ani nawet drobny deszcz nie jest w stanie tej fryzury popsuć, bo jest utrwalona. Rozumiesz?
- Rozumiem…czyli nic nie rozumiem, co ma wspólnego fryzura z polityką i skąd ta nazwa konkretnego lakieru?
- Tu nie chodzi o nazwę…byłem dziś w Biedronce i mi się rzuciła ta marka lakieru w oczy, nie ważne – machnął ręką, pokazując jak bardzo to mało ważne – chodzi o rozpylanie usztywniacza władzy!
- O kur… - zawołał podniecony Grześ – wielki rozpylacz!
- No wreszcie – jęknął premier – zrozumiałeś. Widzisz, trzeba wymyślić taką szczepionkę, taką surowicę, cholera nie wiem jak to nazwać. Wiesz jak zapobiega się na przykład grypie? Robi się takie szczepionki z tych bakterii grypowych, rozumiesz?
- Co mam nie rozumieć, ale nadal nie kumam, co ma wspólnego lakier, fryzura i grypa z polityką. Rozumiem, rozpylacz, tyle, że psikanie na ludzi lakierem, nie na wiele nam się przyda.
- Nie ważny lakier, zapomnij o nim, o fryzurach też…skup się na rozpylaniu.
- No, skupiłem się.
- Ilu Polaków woli od nas na przykład Kaczory? No?
- Nie wiem, ostatnio chyba więcej niż kiedyś, ale to przez ten kryzys, nie wszystko da się na nich zgonić, choć tych naszych jest na pewno więcej. Ludzie nas kochają.
- Przy naszej nędznej polityce- smutno zauważył Tusk – a właściwie żadnej, już niestety nie za długo nas będą lubili i wtedy wyborcy mogą zrobić coś głupiego i znów dać władzę Kaczorom i co wtedy?
- E, potem się będziemy tym martwić, jak, w co wątpię dostaną więcej od nas głosów.
- Błąd! – Wykrzyknął premier – dziś musimy się przed tym zabezpieczyć.
- Jak? Chyba nie chcesz…- nie dokończył, bo premier z uśmiechem odparł:
- Loretto!
- Znów ten lakier do włosów – jęknął zmęczony myśleniem Schetyna.
- Produkt. Rozumiesz, łatwo dostępny rozpylacz dla całej rodziny. A w nim, szczepy miłości do mohairu, ale w takim stężeniu, by z niej wyleczyć, jak z wirusa grypy.
Schetyna polał sobie głowę wodą z butelki, chwilę przyglądał się Tuskowi, a potem zaczął krzyczeć.
Nawet jak przyjechała po niego specjalna karetka pogotowia krzyczał nadal, wołając, że chce duży rozpylacz, na co pielęgniarze chętnie przystali i obiecali mu, że taki dostanie.
Premier nadal leżał na plaży w ciemnych okularach, uśmiechał się do siebie i cichutko potarzał;
- Loretto...
Piękna sceneria i niezła myśl, szkoda że Schetyna nie wytrzymał sugestii Tusia, a może upału?, hihihi.
OdpowiedzUsuńMiłego ...
Ekonomisto
OdpowiedzUsuńWiesz, słońce, parujące umysły....pozdro.:D
zabawne, jak dla mnie zbyt prawdopodobne, żeby było śmieszne :(:( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz Yanko, fakt, że takie pomysły mogą się w głowach naszych rządzących zagnieździć, niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jednak optymistycznie, bo mam nadzieję, że ludzie w końcu zauważą tą niemotę obecnych rządów.
Bardzo się staram zachować optymizm. To co mnie najbardziej ostatnio zasmuca to właśnie to, że ludzie tego nie widzą. A może widzą i im się podoba. Sama nie wiem co gorsze. Pociesza mnie to, że poprzednie pokolenia Polaków w dużo trudniejszej rzeczywistości zdawały egzaminy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Życzę miłej Niedzieli :)