Ludzie są naprawdę dziwni. Ostatnio wyobrazili sobie, że projekty zgłoszone przez Jarosława Kaczyńskiego staną się podstawą merytorycznej dyskusji, która przetoczy się przez media, zmusi rządzących do zajęcia jasnego stanowiska, powodując poruszenie umysłów i sumień PT potencjalnych wyborców. Niektórzy zauważyli nawet symptomy zmian w medialnej narracji. O słodka naiwności!
Nie widzicie, że w kontynuację obecnego porządku zaangażowano więcej niż wszystko i dopóki nie uda się wykreować zastępstwa, kłami oraz pazurami będzie ta nędza broniona? W mediach to sobie możecie zamówić merytoryczną dyskusję między Kuźniarem, Kuczyńskim i profesorem Kuźniarem. Satysfakcja gwarantowana.
Pierwsza rzecz to zasięg wystąpienia lidera Prawa i Sprawiedliwości, w wersji oryginalnej, że się tak wyrażę. Pewnie ze sporą nadwyżką, biorąc pod uwagę porę dnia, skalę zainteresowania ludzi polityką oraz dostępność programów informacyjnych, szacuję na 300 000 oglądających, z czego może jedna trzecia słuchała uważnie. To nic osobliwego. Jednym ze złudzeń jakiemu ulegają ludzie interesujący się polityką jest wiara w powszechność tego zainteresowania.
Tak nie jest. Tezy Kaczyńskiego dotarły do szerszej publiczności nieco później, w nieżyczliwie skomentowanych fragmentach, poprzez szydercze wypowiedzi polityków partii rządzących i łże opozycyjnych, najemnych mądrali od wszystkiego a nawet samego premiera Tuska. To niby miała być ta merytoryczna dyskusja?
Jasne, że jakiś ferment jest. Wrzucił Kaczyński kamień do stawu i fale się rozchodzą, tyle, że z dna jak to zwykle u nas podniosło się sporo mułu. Następnym razem, ośmielę się doradzić, prezes powinien znaleźć płaski kamień i puścić po wodzie tak zwaną kaczkę. W niedzielne południe drugiego września, mógłby skoncentrować się z wiadomych powodów na kwestiach oświatowych, a jest o czym mówić. Oj tak.
Rozumiem, że chciał wyprzedzić expose premiera, ponieważ mam wrażenie, że teraz pod pozorem obliczania kosztów wprowadzenia w życie przedstawionych przez lidera PiS propozycji, trwają gorączkowe kombinacje nad zapowiadanym wystąpieniem Donalda Tuska, ponieważ nijak nie wypada po Kaczyńskim powtarzać, a co to za expose bez obietnic zmian i reform?
Tyle tylko, że przedstawiając tak szeroką gamę propozycji, Kaczyński dał swoim przeciwnikom możliwość wyboru miejsc w które uderzają, a medialny jazgot nie daje szans na solidną kontr ripostę. Zresztą wszystko to tylko słowa, słowa i jeszcze raz słowa. Tak czy inaczej nadchodzi naga, brzydka jak cholera, rzeczywistość.
Jak raz, macie piękny przykład tego czym skończą się rządy Tuska i jego drużyny. Dosłownie przed chwilą odbył się turniej Euro. Cymes, wyraj i gigantyczny sukces. Światła wielkiego świata, gwiazdy, nasze Orły, zyski zbierane wiadrami, gale, telebimy, publiczne zdawanie egzaminu, cuda po prostu. A w rzeczywistości, która nadeszła szybciej niż się jej spodziewano, zabrakło pieniędzy na transmisje eliminacyjnych meczów naszej reprezentacji.
Znów jesteśmy liderem w Europie. Na szczęście można będzie oglądać mecze w internecie, ponieważ Czarnogóra raczy transmitować.
…
Jeszcze drobna uwaga do specjalistów od narracji, którzy obsiedli Jarosława Kaczyńskiego a żaden ich pomysł nie świadczy o tym, że są cokolwiek mądrzejsi od Bielana i Kamińskiego, co źle wróży.
Otóż powtarzanie mantry o zaostrzeniu prawa karnego jest przeciwskuteczne. Pozornie, mając w tle aferę Amber Gold, domaganie się konfiskaty mienia za przestępstwa gospodarcze jest strzałem w dziesiątkę.
Byłoby tak, gdyby można było wprowadzić specjalne prawo dotyczące Marcina P.
Nonsens. Tak się nie da. Taką propozycję ludzie zajmujący się drobnym biznesem, pozbawieni osłony kancelarii prawnych konfrontują z masową informacją o samowładztwie urzędników skarbowych, sądów i prokuratur. Media co tydzień wskazują po kilkanaście przykładów na gnojenie prywatnych przedsiębiorców przez urzędników reprezenujących Państwo.
Internet jest pełen skarg, żalów i opisów wrogości tegoż Państwa wobec drobnego i średniego biznesu. Nawet w sprawie AG doskonale widać jak to działa w rzeczywistości. Świństwo, chaos, ruja i poróbstwo.
Najpierw należy wyczyścić tę najważniejszą stajnię, ponieważ dzisiaj Temida stoi po kolana w łajnie, a dopiero potem zająć się tego typu pomysłami. To jest straszenie waszych potencjalnych wyborców, mili moi.
Raz, że ludzie z zasady boją się zmian, dwa, że temat konfiskaty mienia przerabialiśmy w PRL, a trzy, że przysłowiowy pan Janek zajmujący się handlem pietruszką, doskonale rozumie, że Kaczyński daleko, a pani Kasia ze skarbówki osobliwie blisko.
W Polsce potrzebna jest raczej depenalizacja drobnych wykroczeń skutkujących grzywnami, zamienianymi w przypadku ludzi niewydolnych finansowo na karę pozbawienia wolności. Vide rowerzyści pod wpływem, posiadacze grama maryśki i tak dalej, i tak dalej.
W Polsce ludzie latami siedzą w aresztach, niedawno czytałem o ‘’gospodarczym’’ który siedzi w areszcie śledczym od dwunastu lat. Tym, proszę się zająć na początek, jeśli poważnie traktujecie nazwę partii, której służycie w ramach umowy o dzieło. Panowie specjaliści od narracji.
"Prawo, sprawiedliwość i naiwność" - czyli jak jednym małym "i" można spaprać genialny tytuł.
OdpowiedzUsuń;-)