Obiecałem teściowej, że nazbieram szczawiu. Narobi
się słoiczków i będzie rarytaśna szczawiowa, na przykład w styczniu. Łąka o rzut beretem,
ale jest tak zimno, że zwlekam. Nie mam chęci na szczawiobranie, ot co. Ogród
zarasta trawą, ale kto by tam kosił trawniki w taki ziąb.
Na łąkę chadzam ze słodką Różą, bo muszę. Ta wesoła
mama na łące sika i nie tylko, także na szczaw, a moje zniechęcenie rośnie.
Trzy szczeniaki, wyprowadzone do ogrodu, skaczą w tej przerośniętej trawie
niczym małe kózki. Trzeba pilnować łobuziaczek, bo inaczej rozedrą ogród na
strzępy i zza zasłony rzeczywistości może ukazać się jakaś osobliwość.
Aj. Chyba napiszę list do profesorki Środy z powodu
osobliwego seksizmu, jaki rozpanoszył się wśród miłośników ślicznych
szczeniaków. Psie chłopięta wydane, a panienek nikt nie chce. Nawet Pan
Ambasador USA, ponieważ nie ma warunków. To niby ja mam warunki? O cholera!
Przecież nie oddam szczeniaczków do ambasady Rosji, czy innych Chin Ludowych,
szczególnie.
Smutne to wszystko. Zimno, a my musimy spać przy
otwartych drzwiach balkonowych, ponieważ na balkonie Łysa Broda, Buldoczka Ala
i Księżniczka mają nocą swoje „clo” Oj, żeby były choć konsekwentne w tym co robią.
A one niczym politycy czy inni publicyści. Raz tak, raz tak. Najedzą się,
wyśpią i apiać broją. Poza tym najgorszym gryzą się między sobą, uprawiają
zapasy ale gdy zwrócę im uwagę na niestosowność
zachowania, a szczególnie gdy wspomnę o tym, że je żywię, chórem
obszczekują mnie spod stołu, albo zza fotela. Oczywiście, po chwili przychodzą
się łasić, ale plama na dywanie zostaje i raczy cuchnąć.
W blogosferze zupełnie sucha zima. Odkąd przestałem
pisać nie mam co czytać. Publika snuje się niepewnie po łąkach. Dzikie pola
zaorano, ale nie dowieziono nasion. Wrony i robaki. W takim Salonie 24 powstaje
więcej tekstów o Coryllusie niż o Kaczyńskim. Wszyscy są bardzo zdenerwowani
tym całym Coryllusem, ponieważ nie szanuje naszych publicystów und dziennikarzy.
Właśnie. Na twitterze, poza Cezarym Gmyzem, którego w
tym miejscu serdecznie pozdrawiam, wszyscy nasi dziennikarze mnie blokują i
stąd wiem, kto się zrepublikanił ostatnio i jacy szatani są tam czynni. Do
czasu, oczywiście, aż ich kapiszon zrobi „tssssyyy” Zimny czerwiec.
Poseł Wipler, który oczywiście też mnie blokuje (Uwaga!
Jarecczakocentryzm) Wipler z którym wiązałem rozmaite polityczne nadzieje,
poszedł na swoje. Trochę tak, jak moje szczeniaki na balkon. Tyle, że nie ma
tak słodkiego pyszczka jak Buldoczka Ala - Na przykład.
Szum się zrobił publicystyczny, ponieważ nasza polityka
to publicystyka przecież, i na odwrót. O facecie, który dostał w wyborach nieco ponad
cztery i pół tysiąca głosów, piszą: „charyzmatyczny lider” Ukuto nawet termin „wipleryzm”
Pan Warzecha strasznie pokrzykuje na twitterze, że to żadna zdrada. I słusznie.
Jak można zdradę mylić z wiernością dla własnych, dogłębnie przemyślanych przekonań? Na przykład śliczna szczeniaczka Księżniczka
jest przekonana, że powinna spać z nami w małżeńskim łożu. Nie potrafi jeszcze
wskoczyć do łóżka w sposób prosty i otwarty, ale od czego szczenięcy umysł?
Włazi za łóżko i zapierając się tłustą dupką o ścianę jakoś sobie radzi.
Wszystko po to by polizać mnie po nosie o drugiej w nocy!
Oddałbym ją do polityki,
ale nie wiem, czy dwumiesięczna suczka ma bierne prawo wyborcze?
Tak to się kręci, skoro wiosny nie ma
nawet w czerwcu.
Wczoraj był zimny, czwarty dzień czerwca. Ilość
głupot wygadywanych i napisanych z okazji wyborów w 1989 jest z każdym rokiem
większa. Dziwne, że wydarzenia, które większość zabierających głos pamięta,
stają się w ich przekazie istnym dziwadłem. Gdyby w ten sposób zagłębiać się w
przepaść historii, zaraz by ktoś napisał, że Bolesław Chrobry był Carycą
Katarzyną.
Dodatkowym smakiem tegorocznego 4 czerwca była
wizyta marszałek Kopacz w Chinach. Niektórzy, to naprawdę mają mózgi, niczym
chińskie zupki. Sprasowany makaron i to coś w torebce. Aż się zimno człowiekowi
robi, gdy pomyśli, że jak raz nami rządzą, ponieważ daliśmy im mandat. Żeby to
było chociaż 500 złotych i sześć punktów karnych. Jest odwrotnie.
Zimno, ciemno i na dodatek deszcz siąpi z okapów
nieba. Taki czerwiec.
Mirabelki też!
OdpowiedzUsuńPzdrwm
Zaraz tam... Naprawdę lubię szczawiową!
OdpowiedzUsuńSorry, że nie na temat, i w ogóle nie moja sprawa, ale pozwól że spytam: po co Ty tu tego Leskiego trzymasz wśród ukochanych linków?
OdpowiedzUsuńGość który potrafi napisać coś tak bezdennie głupiego, w dodatku w tak żałosnej szczeniackiej formie, jak ten jego ostatni kawałek o "prawackiej głupocie" i sondażach, chyba nie jest wart takich honorów.
Ale oczywiście to tylko moja całkiem prywatna opinia.
Pzdrwm