środa, 5 czerwca 2013

Zimny czerwiec

Obiecałem teściowej, że nazbieram szczawiu. Narobi się słoiczków i będzie rarytaśna szczawiowa, na przykład w styczniu. Łąka o rzut beretem, ale jest tak zimno, że zwlekam. Nie mam chęci na szczawiobranie, ot co. Ogród zarasta trawą, ale kto by tam kosił trawniki w taki ziąb.

Na łąkę chadzam ze słodką Różą, bo muszę. Ta wesoła mama na łące sika i nie tylko, także na szczaw, a moje zniechęcenie rośnie. Trzy szczeniaki, wyprowadzone do ogrodu, skaczą w tej przerośniętej trawie niczym małe kózki. Trzeba pilnować łobuziaczek, bo inaczej rozedrą ogród na strzępy i zza zasłony rzeczywistości może ukazać się jakaś osobliwość.

Aj. Chyba napiszę list do profesorki Środy z powodu osobliwego seksizmu, jaki rozpanoszył się wśród miłośników ślicznych szczeniaków. Psie chłopięta wydane, a panienek nikt nie chce. Nawet Pan Ambasador USA, ponieważ nie ma warunków. To niby ja mam warunki? O cholera! Przecież nie oddam szczeniaczków do ambasady Rosji, czy innych Chin Ludowych, szczególnie.

Smutne to wszystko. Zimno, a my musimy spać przy otwartych drzwiach balkonowych, ponieważ na balkonie Łysa Broda, Buldoczka Ala i Księżniczka mają nocą swoje „clo” Oj, żeby były choć konsekwentne w tym co robią. A one niczym politycy czy inni publicyści. Raz tak, raz tak. Najedzą się, wyśpią i apiać broją. Poza tym najgorszym gryzą się między sobą, uprawiają zapasy ale gdy zwrócę im uwagę na niestosowność  zachowania, a szczególnie gdy wspomnę o tym, że je żywię, chórem obszczekują mnie spod stołu, albo zza fotela. Oczywiście, po chwili przychodzą się łasić, ale plama na dywanie zostaje i raczy cuchnąć.

W blogosferze zupełnie sucha zima. Odkąd przestałem pisać nie mam co czytać. Publika snuje się niepewnie po łąkach. Dzikie pola zaorano, ale nie dowieziono nasion. Wrony i robaki. W takim Salonie 24 powstaje więcej tekstów o Coryllusie niż o Kaczyńskim. Wszyscy są bardzo zdenerwowani tym całym Coryllusem, ponieważ nie szanuje naszych publicystów und dziennikarzy.

Właśnie. Na twitterze, poza Cezarym Gmyzem, którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam, wszyscy nasi dziennikarze mnie blokują i stąd wiem, kto się zrepublikanił ostatnio i jacy szatani są tam czynni. Do czasu, oczywiście, aż ich kapiszon zrobi „tssssyyy” Zimny czerwiec.

Poseł Wipler, który oczywiście też mnie blokuje (Uwaga! Jarecczakocentryzm) Wipler z którym wiązałem rozmaite polityczne nadzieje, poszedł na swoje. Trochę tak, jak moje szczeniaki na balkon. Tyle, że nie ma tak słodkiego pyszczka jak Buldoczka Ala - Na przykład.

Szum się zrobił publicystyczny, ponieważ nasza polityka to publicystyka przecież, i na odwrót. O facecie, który dostał w wyborach nieco ponad cztery i pół tysiąca głosów, piszą: „charyzmatyczny lider” Ukuto nawet termin „wipleryzm” Pan Warzecha strasznie pokrzykuje na twitterze, że to żadna zdrada. I słusznie. Jak można zdradę mylić z wiernością dla własnych, dogłębnie przemyślanych przekonań?  Na przykład śliczna szczeniaczka Księżniczka jest przekonana, że powinna spać z nami w małżeńskim łożu. Nie potrafi jeszcze wskoczyć do łóżka w sposób prosty i otwarty, ale od czego szczenięcy umysł? Włazi za łóżko i zapierając się tłustą dupką o ścianę jakoś sobie radzi. Wszystko po to by polizać mnie po nosie o drugiej w nocy! 

Oddałbym ją do polityki, ale nie wiem, czy dwumiesięczna suczka ma bierne prawo wyborcze?

Tak to się kręci, skoro wiosny nie ma nawet w czerwcu.
Wczoraj był zimny, czwarty dzień czerwca. Ilość głupot wygadywanych i napisanych z okazji wyborów w 1989 jest z każdym rokiem większa. Dziwne, że wydarzenia, które większość zabierających głos pamięta, stają się w ich przekazie istnym dziwadłem. Gdyby w ten sposób zagłębiać się w przepaść historii, zaraz by ktoś napisał, że Bolesław Chrobry był Carycą Katarzyną.

Dodatkowym smakiem tegorocznego 4 czerwca była wizyta marszałek Kopacz w Chinach. Niektórzy, to naprawdę mają mózgi, niczym chińskie zupki. Sprasowany makaron i to coś w torebce. Aż się zimno człowiekowi robi, gdy pomyśli, że jak raz nami rządzą, ponieważ daliśmy im mandat. Żeby to było chociaż 500 złotych i sześć punktów karnych. Jest odwrotnie.

Zimno, ciemno i na dodatek deszcz siąpi z okapów nieba. Taki czerwiec.








3 komentarze:

  1. Zaraz tam... Naprawdę lubię szczawiową!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, że nie na temat, i w ogóle nie moja sprawa, ale pozwól że spytam: po co Ty tu tego Leskiego trzymasz wśród ukochanych linków?

    Gość który potrafi napisać coś tak bezdennie głupiego, w dodatku w tak żałosnej szczeniackiej formie, jak ten jego ostatni kawałek o "prawackiej głupocie" i sondażach, chyba nie jest wart takich honorów.

    Ale oczywiście to tylko moja całkiem prywatna opinia.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń