Apogeum możliwości naszej reprezentacji piłkarskiej. Mogliśmy wygrać, byliśmy o włos od półfinału, nie przegraliśmy meczu, przeżyliśmy, aż za wiele emocji, ale to już koniec. Śpiewy kibiców ucichły, światła zgasły i czas wrócić do realiów. Jak raz, wczoraj Cracovia i Zagłębie Lubin rozegrały pierwsze, wyjazdowe mecze pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy. Pasy przegrały 0-2 z macedońskim Tetovem, a miedziowi ulegli czwartej drużynie ligi bułgarskiej 0-1. To są realia i linia z której starujemy. Mecz z Portugalią zakończył sezon, te zawstydzające porażki, otwierają nowy.
Czytam o błędach Nawałki, o tym, co mogliśmy, a co przez zachowawczą taktykę straciliśmy, zupełnie jakby lud kibicowski nagle zapomniał, że w pocie czoła mieliśmy walczyć o wyjście z grupy. Owszem, graliśmy zachowawczo, chwilami minimalistycznie, czasem nieskutecznie, ale moim zdaniem osiągnęliśmy maksimum.
Choćby zabrzmiało to śmiesznie po tych wszystkich emocjach, ale dzisiaj, pierwszego lipca, najważniejszy jest wyjazdowy mecz z Kazachstanem, który rozegramy za dwa miesiące, a zaraz potem z Danią. I się potoczy. Mecz po meczu, wyzwanie po wyzwaniu. A poprzeczka podniesiona i kibice będą chcieli więcej i lepiej. Ustawienie, sposób gry, skład wyjściowej jedenastki, jakie zaproponował i z konsekwencją realizował Nawałka w czasie turnieju, to już historia. Zamknięty rozdział. Jesteśmy o tyle w znakomitej sytuacji, że nie musimy gwałtownie przebudowywać reprezentacji. Patrząc li tylko na metryki graczy, doskonale mogę sobie wyobrazić tych samych graczy skutecznie walczących w finale mistrzostw świata 2018, a tak zwany kręgosłup drużyny, w kolejnych finałach Mistrzostw Europy. Rzecz w tym, że aby tam się dostać, a dostawszy się, osiągnąć więcej niż teraz, musimy wyzbyć się schematów bezpieczeństwa, które rządziły naszą grą, pomimo oczywistego faktu, że przyniosły nam sukces.
To truizm, ale nie możemy dłużej grać dwoma defensywnymi pomocnikami. Linie defensywne muszą też sobie radzić bez interwencji środkowego napastnika w roli wymiatacza. Zawsze jest coś za coś. I nie chodzi mi o ulotne piękno gry, a o skuteczność. W wyjściowej jedenastce musi znaleźć się miejsce dla Kapustki i Zielińskiego. Ten drugi, choćby spieprzył grę w trzech kolejnych meczach, musi poczuć się jak jeden z kluczowych reprezentantów. To niewiarygodne, że tak dobry piłkarz nie może się odnaleźć na poziomie reprezentacyjnym. Musi, po prostu musi!
Pamiętacie, jak było z Krychowiakiem? No właśnie. Było, minęło i teraz bez niego trudno wyobrazić sobie drużynę. Nie mam w ogóle pretensji do Nawałki, że nie stawiał na Piotra. Wyszedł w pierwszym składzie i spieprzył. Finały Mistrzostw Europy to nie miejsce na odbudowywanie psychiczne graczy. Podobnie ma się rzecz z rotowaniem składem, o które post factum wołają niektórzy. Gdy sukces od porażki dzieli włos, niestety nie mieliśmy zmienników, którzy wnosiliby na boisko energię i błysk, jednocześnie nie osłabiając gry obronnej. To sprawiło, że z meczu na mecz, podstawowi gracze ofensywni byli eksploatowani ponad miarę. Gdy ze Szwajcarią siedział za kartki Kapustka, daremnie szukałem w pamięci kogoś, kto mógłby dodać, nie ujmując. Trzeci napastnik Stępiński, mógłby sensownie zastąpić chyba tylko Lewandowskiego, którego zdejmowanie z boiska byłoby jawną głupotą. Jodłowiec wchodzący za Mączyńskiego, to z całym szacunkiem dla obydwu graczy, żadna zmiana. Nie wiem, jak na zgrupowaniach prezentował się Linetty. Nie zagrał ani sekundy i moim zdaniem szkoda.
Trzeba jasno napisać, że wyszła nam gra defensywna. W szerokim znaczeniu, jako skuteczna neutralizacja poczynań przeciwnika na całym boisku, oraz w węższym, czyli dotyczącym pola karnego i jego najbliższych okolic. Straciliśmy dwie bramki w pięciu meczach, w tym jedną, diabli wiedzą jak strzeloną, i to jest naprawdę nowa jakość.
Największym sukcesem reprezentacji Polski jest to, że udało jej się wrócić na swoje miejsce. Zagrać przed światową widownią o najwyższe cele, a podstawowym zadaniem na przyszłość jest utrzymanie tej, z takim trudem wywalczonej pozycji. Zrobienie z faktu, że gramy nie o alibi, a o końcowy sukces, zasady. Raz się uda, innym razem nie. Nie bać się nikogo, lać kto się nawinie, a nie będziemy musieli czekać kolejnych trzydziestu lat na swoją szansę.
Bal się skończył. Teraz Kazachstan z gwiżdżącymi przez cały mecz kibolami, potem Dania na Narodowym. Piłka się toczy, piłka wciąż jest w grze. Jeszcze tylko, żeby ta Cracovia... Zagłębie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz