Wiele lat
straciłem na próby racjonalizowania naszej sceny politycznej i uleganiu
złudzeniom. Jednym z najdziwniejszych było przekonanie, że za fasadą znaną z
mediów i pokrzykiwań politycznych przeciwników, kryje się mechanizm obronny - Maszyna,
która lepiej, lub gorzej działa, a wynik jej działań, wbrew wszelkim
zastrzeżeniom, zawsze jest minimalnie dodatni. Rozumowałem wskaźnikami
gospodarczymi, trochę na odwróconej ruskiej zasadzie, że owszem, minister i
jego otoczenie to banda cymbałów, ale niżej niewątpliwie pilnie pracują
kompetentni, pełni dobrej woli ludzie.
Przyjmowałem
naiwnie, że próg niezbędnych do rządzenia państwem kompetencji jest pewną stałą
i skoro poniżej progu rozsiedli się przywódcy, dla równowagi niższy personel,
rzeczony próg kompetencji przekracza. Nie doceniłem erozji związanej z upływem
czasu i oczywistej zależności pomiędzy stanem umysłowości kolejnych,
wpływających wzajemnie na siebie szczebli hierarchii.
Naturalna
chęć posiadania przewagi, błyszczenia na tle otoczenia, dodatkowo zainfekowana
wirusem korupcji i nepotyzmu, w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniła aparat
państwowy w coś dziwacznego. W prawdziwą osobliwość, gdzie rygoryzm prawny i
zakusy do regulowania każdej możliwej sfery życia idą w zawody z chaosem i
dążeniem do samozagłady.
To nie jest
przypadek, czy zła passa, że codziennie jesteśmy wręcz zasypywani skandalami o
rozmaitej skali rażenia. Od drobiazgów obyczajowych, przez gigantyczne
przekręty finansowe, po jawną, niczym nie skrywaną agresją aparatu państwowego
godzącą w jego obywateli. Jest tego tyle, że już nie sposób sensownie
analizować kolejnych skandali, kłamstw, aktów przemocy, wyłudzeń, przykładów
bezkarności i temu podobnych. A przecież do publiczności dociera tylko drobna
część tego, co dzieje się codziennie w naszym pięknym kraju.
Trzeba sobie
wreszcie uświadomić i zakonotować raz na zawsze, także na wypadek jesiennej
zmiany zarządzających Polską, że cymbał i oszust wyniesiony na fali politycznej
do władzy, nie ma żadnych powodów, by otaczać się ludźmi lepszymi, niż on sam.
Tworząc swój dwór obniża standardy tak, by jego gwiazda błyszczała. I tak to
idzie niżej i niżej.
Tryumfująca
miernota, zgniły owoc wewnątrzpartyjnych i koalicyjnych zależności i układów,
zagarnęła instytucje, samorządy i zarządzane przez państwo segmenty gospodarki.
Nie wolno na
codzienne upadki państwa patrzeć, jak na przysłowiowe drzewa w lesie, nie
widząc samego lasu. Tu nie pomoże żadna wymiana elit. Polska wymaga gruntownej
przebudowy, z tym, że na taką pracę brak przyzwolenia politycznego i
społecznego. Elity nie mają samobójczych odruchów, a naród pozwala im dosłownie
na wszystko, rządzony zwykłym strachem o jutro. Ludziom ciągnącym swój wóz, od
wypłaty do wypłaty, wolno się bać.
Pozwolę sobie w tym miejscu na dygresję: Ten
lęk jest zresztą starannie podtrzymywany przez media, w których kilka razy
dziennie udowadnia się ludziom, że są po prostu nikim, bo taki wniosek płynie z
tych wszystkich szalenie popularnych programów, zwanych interwencyjnymi. Moim
zdaniem interwencja polega na tym, by ludzie zrozumieli, że jak przyjdzie im do
głowy podskakiwać, zostaną po prostu zmiażdżeni.
Nie
zapominajmy też o tym, a często w ferworze dyskusji o tym fakcie łatwo
zapominamy, że Polska nie jest państwem suwerennym i nie jest to żadna „prawacka
figura retoryczna” ale oczywistość. Przy czym nie przesądzam, w kontekście tego,
co napisałem powyżej, jest to stan pożądany, czy nie. Jedno jest pewne, że na
mapę naszej głupoty nakłada się dodatkowo mapa głupoty europejskiej, razem z
jej obłędną ideologią i złowieszczą retoryką.
Jest wielu
poczciwych idiotów, którzy pracowicie próbują dowieść, że Polska rządzą Służby
Specjalne, oficerowie byłej WSI, masoni, Żydzi, mafia, Putin, banki, Merkel, a
być może nawet kosmici. Ten ostatni wniosek można faktycznie wyciągnąć,
przyjrzawszy się dokładniej, obecnej pani premier.
Moim
zdaniem, rzeczywistość może okazać się gorsza niż te bajania i wkrótce, nie na
skutek żadnego przewrotu, działań zielonych ludzików czy uderzenia zabójczych
bomb atomowych... Całkiem po cichu Polska runie pod ciężarem strukturalnej,
upaństwowionej głupoty, a my będziemy daremnie wołać o pomoc spod gruzowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz