Zabawne, że Platforma Obywatelska za wzór wzięła
sobie akurat Gazetę Wyborczą. Niby, że jak upadać, to w odpowiednim stylu i
towarzystwie. Jakiż to wątpliwy koncept!
Wszyscy pamiętają nieodległe wszak czasy, gdy organ
Adama Michnika był gruby jak beczka. Co słabsi w krzyżu miłośnicy przemyśleń
redaktorów z Czerskiej, na wyprawę po codzienną porcję mądrości, podjeżdżali
pod kioski specjalnymi wózeczkami, a gorliwi prenumeratorzy zyskiwali opał na
zimę, dzięki czemu Wyborcza dwukrotnie zatruwała powietrze w Polsce.
Powody tego niewątpliwego sukcesu były dwa, w tym,
jak się okazało, jeden ukryty. Pierwszy i kosztowny, to jakość treści
pozapolitycznych, których wartość w stosunku do zainwestowanego kapitału
spadała wraz z upowszechnieniem dostępu do internetu. To przysłowiowe „mydło i
powidło” było sukcesywnie wypierane przez jawną propagandę polityczną, będącą
zapłatą za drugie, ukryte źródło sukcesu, którym były zagarniane szuflą
pieniądze z reklam, ogłoszeń itp. Biznes się kręcił, aż w końcu uznano, że w
zasadzie nie ma różnicy, czy sprzedaje się czterysta, czy sto pięćdziesiąt
tysięcy egzemplarzy. Jak się okazuje obecnie, nie była to rozsądna strategia
biznesowa, podobnie jak każda, oparta na wierze w niezmienność sytuacji oraz
własną omnipotencję w kreowaniu rzeczywistości.
Platforma Obywatelska też kiedyś była gruba jak
beczka i podobnie jak opisywana powyżej gazeta, czerpała siłę z podobnych
źródeł. Pierwszym było wmówienie opinii publicznej, że stanowi zaporę przed
radykalizmem, co opisuje sławna gadka o ciepłej wodzie w kranie. Radykałem był
każdy, kto przeciwstawiał się światłym rządom Platformy. Aż dziwnie to dzisiaj
wspominać, ale tak było jeszcze całkiem niedawno. Im mocniej Prawo i
Sprawiedliwość szarpało się w opozycji, tym bardziej rosło poparcie dla Tuska i
jego gromadki. I nie była to li tylko zasługa dmących w jedną trąbę mediów, ale
przede wszystkim sprytne wykorzystanie powszechnie znanego faktu, że ludzie w
swojej masie, po pierwsze łakną spokoju. Tak, co z dzisiejszej perspektywy
wydaje się wręcz nieprawdopodobne, Platforma wygrała wybory po Smoleńsku. Nie dzięki
programowi, czy jakimś tam względom merytorycznym, ale przez wtłoczenie do
mniej politycznych głów lęku przed konfliktem z Rosją.
Ukrytym źródłem sukcesu partii rządzącej było
powiązanie z wielkim kapitałem, co samej partii oraz jej czołowym działaczom
zapewniało nie tylko absolutne bezpieczeństwo, ale podobnie jak w przypadku
Gazety, sprawiło, że wiele starań, kamuflaży, także stosowanych wobec własnych
członków, uznano za niepotrzebne. Mechanizm działał, beczki puchły z dobrobytu,
aż nie nadążano z zakładaniem nowych obręczy i nagle cały sukces diabli wzięli.
To ukryte źródło, podobnie jak w powyżej opisanym
przypadku, staje się źródłem głębszej klęski niż zwykła porażka wyborcza.
Gazeta wzmożona radykalizmem, nieuchronnie zmierza
do formatu znaczka pocztowego, a Platforma Obywatelska, ni z gruszki ni z
pietruszki, przekształciła się w najradykalniejszą partię w Polsce, przy której
narodowcy z ONR to coś jakby kółko robótek na drutach. Ten zadziwiający
wizerunek pasuje do niedawnej partii władzy, niczym przysłowiowej krowie
siodło. Jako podpórkę stworzono im KOD uliczny, ale i ten dziwny wynalazek
diabli biorą.
Najlepsze jest to, że obydwa środowiska, medialne i
polityczne, sądząc że w ten sposób się wspierają, podżegają do jeszcze
większego radykalizmu. Czytając wypowiedzi propagandystów z Czerskiej,
Newsweeka czy innego TVN24, odnoszę wrażenie, że ich autorzy wkrótce powołają
do życia jakieś bandy, które będą napadały spokojnych przechodniów na ulicach
stolicy.
Jestem ostatnim na świecie człowiekiem, który
chciałby doradzać Platformie, ale chyba oczywistym dla każdego jest, że jedyną
drogą ratunku dla nich jest powaga i odpowiedzialność, nie podpalanie
śmietników czy rozbieranie się do naga przed Marszałkiem Sejmu. Mogę to śmiało
napisać, bo wiem, że i tak nikt nie posłucha.
- Bądźcie twardzi! – nawołuje z wiadomych łamów,
pani Dominika Wielowiejska.
- Będziemy twardzi! – odpowiadają chórem posłowie
Platformy Obywatelskiej i faktycznie stoją niczym mur wokół sejmowej mównicy.
Aż się chce na tym murze coś napisać.
Na przykład: Mane, tekel, fares.
Ano prawda. I w zasadzie każdy z IQ powyżej 80 to widzi. A oni nie...Przyczyna?
OdpowiedzUsuńCzekają na odsiecz, a kawaleria nie nadjeżdża.
OdpowiedzUsuńTo wszystko może jest niezrozumiałe, jeśli traktować to jako walkę o władzę, gdy tymczasem celem nie jest władzy przejęcie, tylko jej zniszczenie. Jak to się dzis mówi - element wojny hybrydowej.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest...
Usuń