Atakują naszego Rysia, choć wszyscy wiedzą, kto w
Polsce jest demonem zła, do kogo prowadzą nici, sznurki, a nawet liny każdej
takiej prowokacji, jak ta portugalska. Wysłał Jarosława Brudzińskiego w peruce,
by zakupił, prawda, bilety. Potem dzwoni do Rysia i głos zmienia, że niby
ankieta.
- A wygram co? – pyta przywódca opozycji.
- A być może – odpowiada chytry Jarosław i pyta,
który z polityków cieszy się największym zaufaniem.
Rysio aż klasnął w dłonie, bo jak raz czytał sondaż.
- Ja! – odpowiada śmiało.
- Ja, to w wojsku dupa – naprowadza go demoniczny
Jarosław.
- Znaczy się, pan Ryszard Petru – poprawia się
Rysio.
Bierze Jarosław i robi takie prulululu ustami, że
niby maszyna losująca, a potem uciskając kota, sygnalizuje wygraną.
- Wygrał pan dwa bilety lotnicze. Sylwester w
Portugalii. Gratuluję i zazdroszczę!
- A jest tam aby ciepło?
- Może pan w samej koszulce lecieć. Kurier
dostarczy bilety.
I od razu stuku puku. Rysio w szlafroczku do drzwi,
a tam Joachim w tej blond peruce, a w łapie koszyczek, a w koszyczku bilety i
przedwczesna walentynka dla ukochanej, a na walentynce kotek w serduszku, a jak otworzysz, zaraz miauczy. Taka technika!
Spisek demoniczny na tak zwaną darmochę. Każdy lider
opozycji by się nabrał.
A złowrogi, już w jak najlepszym humorze, Jarosław,
bawi się już z kotem w „gotowała sroczka jagiełki”. Temu dała na łyżeczce, temu
na talerzyku... a kiedy doszedł do „a
temu łepek urwała i frr... poleciała, aż się roześmiał. I pyta tego drugiego,
nie Brudzińskiego, czy korona i berło z paper mache wysłane, a ten drugi, nie
Joachim, odpowiada, że Kazimierz Michał już pewnie otrzymał i przymierza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz