Codzienne emocje
spowodowane nawalankami politycznymi sprawiły, że ludzie, a myślę o zawodowych
i amatorskich komentatorach polityki, oraz samych politykach, nie zaś o
mądralach, którzy wykorzystując zamieszanie, przynoszą z lasów kosze prawdziwków,
albo trzęsąc się z zimna, udają, że świetnie się bawią na urlopie, że ci
wyróżnieni zbieraną latami wiedzą ludzie zupełnie zapomnieli, co to jest ta
cała polityka. (Przesadziłem z tym zdaniem, ale niech zostanie). W dawnych
czasach, gdy pilniej bawiłem się pisaniem, lubiłem rozpoczynać tekst od uwagi,
że ludzie są naprawdę dziwni. Bo są, a z każdym rokiem stają się dziwniejsi.
Weźmy, na przykład,
jedną z najpopularniejszych narracji, która pojawiła się po zawetowaniu przez
prezydenta RP, pana Andrzeja Dudę dwóch wiadomych ustaw. Jest interesująca o
tyle, że używają jej obydwie strony sporu i obydwie nie bardzo chyba rozumieją,
co tak naprawdę komunikują swoim wyborcom. Chodzi o powielaną masowo brednię,
że decyzja prezydenta została podjęta, łamane na wymuszona, pod wpływem
krzykliwych protestów, organizowanych przez wysoko płatnych, lub tylko
głupio-bezczelnych aktywistów.
Liderzy opozycji,
którzy tkwią w powodowanym bezradnością stuporze, chętnie szukają poklasku,
choćby kosztował lizanie zgoła byle jakich pup. Niczego nie nauczył ich romans
z panem Kijowskim. Oni, w moim przekonaniu, są wysoce uodpornieni na wiedzę.
Ale doprawdy, żeby nie przemknęła im przez głowy myśl, że zgoła niepotrzebnie
uzależniają się od chimery, to już doprawdy dziwne. Opowiadając brednie o
wymuszeniu/skutecznym nacisku, sami siebie stawiają niejako poza nawiasami
realnej polityki. Czy na to pan Schetyna tak pilnie inwestował w uzębienie, by
teraz kłaniać się jakiemuś trójzębnemu typkowi z prośbą o umożliwienie zabrania
głosu na jakimś idiotycznym wiecu? Nie siłę pokazali tylko beznadziejną
słabość. Do już beznadziejnego hasła „ulica i zagranica” dodali menelstwo.
Przecież widać jasno, że w ostatnie ekscesy wpakowano sporo forsy, w związku z
czym powstały tak zwane długi wdzięczności. Czy to zysk, dla takiej Platformy
Obywatelskiej?
Niestety, ale spora
część, wzmożonych politycznie i moralnie zwolenników Prawa i Sprawiedliwości,
którzy zajmują się obecnie głównie łajaniem Prezydenta, ochoczo podchwyciła tę
idiotyczną narrację i rozpowiada, że od teraz wszystko już będzie można wymusić
na panu Dudzie. Blogerzy, twitterowi mądrale, dziennikarze, a nawet politycy
opowiadają te duractwa z całkowitą powagą. Dla nich też polityka przestała
istnieć, zastąpiona przez emocje, a w najgorszym przypadku, przez grę na
takowych. W pierwszym szeregu, jak zawsze nieoceniona Gazeta Polska, której
redaktorki i redaktorzy, wedle tego, co mówią i piszą, wygrali ostatnie wybory
parlamentarne i prezydenckie. Kolejny, prawda, suweren, zaraz po konstytucji -
ustawie zasadniczej, jakby nie patrzeć. Skoro i oni twierdzą, że Polską rządzą
wrzaski, tupanie, i walenie tyłkami w policyjne bariery, niech sobie wrzeszczą
i tupią do woli.
Wszystko ma być proste,
natychmiast, bo inaczej… Wszystko jest sprawą życia i śmierci. Jedni bez Sądu
Najwyższego, w jego obecnym, nędznym i ułomnym stanie, po prostu żyć nie mogą.
Drudzy, bez natychmiastowych zmian, chyba nie doczekają końca wakacji. Jedni,
od dwóch lat budują swoje nędzne kariery na opluwaniu przy każdej okazji
Prezydenta, drudzy, na razie półgębkiem, ale ochoczo dołączają, z innej nieco
mańki.
Ktoś spyta, o ile
znajdzie się taki dobrodziej, który doczyta do tego miejsca: Ale, o co ci
chodzi, skoro wszyscy wiemy, że emocje, szukanie politycznej tożsamości, że
ludzi tylko wyraźne stanowisko interesuje?
Otóż nie. Polityka, to
nie seria gorączkowych, pisanych pod wpływem emocji komentarzy, a trwający
latami proces, droga prowadząca do celu, nierzadko poplątana, bywa, że manowce
wiodą na pokuszenie, ale dopóki nie ulega zmianie cel, do którego dążymy, nie
ma powodu drzeć szat i gąb niepokornych. Polacy to ludzie łagodni,
społeczeństwo, które jest w swojej masie na tyle rozsądne, że nie unikając
politycznych błędów i niedorzeczności, przecież jest najgorszą w naszej
słodkiej Europie pożywką dla radykalizmów. Prawo i Sprawiedliwość po latach
niepowodzeń wygrało wybory, bo przemyślawszy jak się sprawy mają, stało się
emanacją takiej właśnie postawy. Przede wszystkim stąd wynika furia tak zwanych
elit, które w pogoni za efekciarskimi nowinkami dawno temu skonsumowały własny
ogon.
Dlatego uważam ruch
Prezydenta za słuszny, bo łagodzący. I nie chodzi tu wcale o łagodzenie
ulicznych wrzaskliwców, bo na nich skuteczny byłby kij, albo, chociaż
odspawanie tej dziczy od koryt i korytek, przy których nabierają sił, by pluć
na swoich naiwnych darczyńców. Wszyscy dostali trochę czasu na przemyślenie
własnych postaw i koncepcji. Wszak nawet zawzięty pojedynek bokserski jest
podzielony na rundy, w przeciwieństwie do ulicznego mordobicia, gdzie nikt
nikogo nie wachluje ręcznikiem w antrakcie. Nie tylko sport ma swoje ramy, ale
na szczęście polityka też.
Dlatego ci, którzy chętnie wychodzą poza jej ramy,
są jak bokser, który w przerwie walki, podbiega do siedzącego w przeciwnym narożniku
przeciwnika i zaczyna go dusić.
Bez bólu mogę przyznać,
że Prezydent dał też szansę opozycji, na zweryfikowanie swej destrukcyjnej
strategii. Na razie widzę, że ta nie ma zamiaru z tej szansy skorzystać.
A publiczność
patrzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz