czwartek, 4 stycznia 2018

Problemem będą niechciane pakiety

Nie dane mi się było nacieszyć opinią pisowskiego prostaka, a już zostałem „rechociarzem”, antypolskim cynikiem, Niemcem bez mała, a może nawet utajnionym peowcem. A wszystko z powodu telenoweli, której nie oglądam, na łamach czasopism, których nie czytuję. Można by pomyśleć, że przy tak zaawansowanym poziomie abstrakcji, cała ta łże historyczna histeria nie powinna mnie obchodzić, a tu taka, prawda, niespodzianka, że nie tylko obchodzi, a wręcz denerwuje. Mam bowiem wrażenie, że bez mojego przyzwolenia, różne typki próbują upchnąć mi pakiet dóbr, którego nie zamawiałem, a co gorsza, niespodziewanie dla siebie, sam znalazłem się w jakimś pakiecie i są ludzie, którzy koniecznie chcą mnie tam zamknąć, dopychając kolanami, łokciami, a może nawet i dechą. Oświadczam niniejszym, że się dopchnąć nie dam, a swoje pakiety niech przyjmą z powrotem.

Wracając na chwilę do pretekstu, jakim jest ta królewska telenowela, pragnę poinformować światłych publicystów dobrej zmiany z portalu „wPolityce.pl” że sam, wykorzystany do produkcji format jest sprzeczny z ideą opowieści o królach. Wynika to choćby z tego, że polski król, to nie byle chłystek, czy inny poseł na sejm i swą godność oraz majestat posiada. Idąc tropem kosztów, tak chętnie podnoszonym przez obrońców „Korony królów” jeszcze taniej byłoby umieścić Kazimierza Wielkiego w bloku mieszkalnym, na trzecim piętrze, za to z zamglonym przez smog widokiem na Wawel. W kawalerce obok mieszkałby na przykład kłótliwy biskup, a razem mogliby adoptować murzyńskiego chłopca. Ale to detale, które można zmyślać w nieskończoność.
Robi się poważnie, gdy czytam w tekście pana Karnowskiego:

Nie jest przypadkiem, że to parówkowe i niemieckie media rzuciły się z największą wściekłością na telenowelę TVP „Korona królów”, opowiadającą o czasach zjednoczenia Polski pod berłem Władysława Łokietka. Nie zdziwił mnie także wspierający atak zestaw cynicznych ironistów, dobrze nam znany i używający powtarzalnych argumentów: że w Hollywood robią lepsze, że po co w ogóle było się za to brać, że i tak z „Grą o tron” się nie wygra. Czytając to wszystko miałem wrażenie, że wszystkie te tweety i teksty zostały napisane wcześniej. Niezależnie jakim serialem telenowela „Korona królów” by się okazała, miała zostać wyśmiana, wyszydzona, zniszczona. Żadnej szansy, żadnego kredytu. Ta dyskusja jest bowiem kontynuacją starego w III RP starcia - między cynicznymi rechotami a współczesnymi - nie znajduję innego słowa - pozytywistami. Jest sporem o to, czy cokolwiek warto tutaj, z Polakami i dla Polaków, robić, próbować, działać…”

Niby to głupotka taka, ale co za dużo i za często, to nie zdrowo. Ledwie pot na czole mi obeschnąć raczył, po tym, jak nie zachwyciłem się jakimś Zenkiem, czy innym zagranicznym Mańkiem w Sylwestra, jużem znowuż nieprawowiernym, bo się meni telenowela nie podoba. A najgorsze jest to, że sam Kurski mi się nie podoba. Żaden z braci, dodam dla pewności.

Do polityki, do tego, że od TVN, przez Polsat, do TVP nie ma ani jednego programu informacyjnego, czy publicystycznego, który mógłbym oglądać bez złości czy zażenowania, już się przyzwyczaiłem za rządów PO i nawet nie liczyłem, że poza przestawieniem wektorów w telewizji publicznej coś się zmieni, ale żeby pchano mi na siłę w bonusie z PiS-em takie „hop siup po kanapie” to dla mnie nowość. Żeby to chociaż z PiS-em, ale w groźnym tonie publicystycznych ancymonów pobrzmiewa, że już prawie z… Polskością.


To wszystko brednie i drobiazgi, ale tendencja się pogłębia. Magicy, zwani „naszymi” poczuli się pewniej, a ich jedynym marzeniem jest, jak widzę, stworzenie podobnych do Agory kombinatów, aby już naprawdę nie było czym odetchnąć pomiędzy młotem a kowadłem. To bardzo nieprzyjemne miejsce, dodam, tym bardziej, że obydwie strony zagarniają nie tylko sprawy ideologiczne, czy polityczne, ale biorą się dosłownie za wszystko.  Nie skarżę się, bom przyzwyczajony, ale ostrzegam nieprzyzwyczajonych, że za wzmożonymi otwarciem sakiewek panami z mediów i polityki, dziarsko podąża całkiem spory tłumek, zajmujący się głównie wytykaniem takim delikwentom jak ja, braku stosownej gorliwości, albo wywyższanie się, na przykład, poprzez niesłuchanie disco polo. Wąski zakres politycznego poparcia, rozkładają w wachlarz pawiego godny ogona, a każde piórko mam chwalić, bo jak nie, to zaraz… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz