wtorek, 20 lutego 2018

Miastko, Miastko!


Człowieka głupiego łatwo rozpoznać, ponieważ lubi chwalić się swoją głupotą. Zabawne potwierdzenie tej tezy można znaleźć na stronach internetowych Gazety wyborczej, gdzie liderzy największych, zawzięcie opozycyjnych partii roztrząsają własną niewiedzę na temat polskiego społeczeństwa i mechanizmów, które wyniosły PiS do władzy i które, gdy zostaną oswojone, ich samych popchną na fotele ministerialne i inne. Tym razem, powodem do zorganizowanego przez Wyborczą cyklu wynurzeń są wyniki badań doktora Gduli przeprowadzone w Miastku, które w pewnym stopniu zepsuły doskonałe samopoczucie opozycyjnych liderów. Te wyniki mają to do siebie, że potwierdzają oczywiste wnioski, jakie każdy w miarę przytomny obserwator sceny politycznej mógł wyciągnąć dzień po wyborach parlamentarnych, a głębiej zainteresowani tematem, już w trakcie kampanii wyborczej.

Już sam fakt, że dwa lata zajęło PO wyciągnięcie wniosków z porażki, która w tym czasie zdążyła zmienić się w zjazd sondażowy i zapowiedź prawdziwej klęski jest kompromitujący dla jej liderów. Jeszcze lepsze jest to, że kandydat na prezydenta Warszawy, pan Trzaskowski, nawet po przyswojeniu sobie raportu Gduli, nadal zdaje się niczego nie rozumieć. Przynajmniej tak wynika z jego tekstu, choć  można przyjąć, przymykając oko na jego błazeńską retorykę, że próbuje skroić swój tekst pod warszawski elektorat, przynajmniej taki, jakim go sobie wyobraża. Taki, prawda, prywatny interesik na boku.

Na wstępie pan Trzaskowski opowiada, jak od dwóch lat zastanawiają się w PO nad przyczynami porażki. Dotychczas uważali, dla łatwości wytłumaczę skrótowo, że na PiS zagłosowała biedota i chamy, a teraz doktor Gdula przekonał ich, że jednak nie. Dotychczas uważali, że ludzie sycą się samym pieprzeniem o wzroście gospodarczym, a tu okazało się, że nie. Doprawdy, odkrycie w iście kopernikańskiej skali, że elektoratu nie cieszą „majonezy” zjadane przez ich przedstawicieli. Receptą na to jest ogłoszenie końca transformacji. O tak, ludzie wyczekują oświadczenia pana Schetyny, wygłoszonego w tym duchu. Aby pozyskać młodzież, możecie nawet ułożyć i zaśpiewać piosenkę o końcu transformacji.

Liderzy PO zauważyli też nagle, że ludzi niespecjalnie obchodzi ich ględzenie o zagrożeniu wolności, jako zbyt abstrakcyjne. Oczywiście, fakt, że sami zrobili ze swoich ostrzeżeń kabaret, że dali w swoim imieniu przemawiać największym krzykaczom i politycznym osłom, nie ma na ten odbiór żadnego wpływu, ponieważ elektorat, nagle znowu ciemny, nie jest w stanie nadążać za obrazem abstrakcyjnym. Dalej jest już tylko lepiej. Oni są elitą, PiS populistyczny, a bibliotek nie ma. Bije się w piersi kandydat na prezydenta Warszawy i nawet zauważa, że elita nie ma dobrych manier i język jej nieco zbyt potoczny. No proszę, ale nadal, pomimo tych drobnych niedociągnięć, elita jest i będzie elitą. Teraz zajmie się pomaganiem najsłabszym, oczywiście w ramach odzyskiwania autorytetu. I teraz cytat:

Miejsce opozycji jest dziś przy kobietach, których prawa są zagrożone, cudzoziemcach na ulicach naszych miast, gejach, żydach, a nawet cyklistach (w kontekście ruchów miejskich piszę o tym śmiertelnie poważnie).”
Reszta to banialuki, ale powyższy cytat świadczy o tym, że Platforma Obywatelska staje do walki raczej z Partią Razem i osobiście uważam, że jeśli się odpowiednio natęży, ma szansę pokonać pana Zandberga. Uwaga o „cyklistach” ma chyba świadczyć o tym, że przy okazji zostanie też rozgromiony na stołecznym gruncie, znany rowerzystożerca redaktor Łukasz Warzecha. Dziwi nieco „żyd” z małej pisany litery, ale najwyraźniej PO nie ma zamiaru stawać w obronie Żydów o nastawieniu ateistycznym. Program jak program. Powodzenia życzę!
Następnie w szranki wstąpiła pani Lubnauer, która nie musi się kajać za lata rządzenia i może śmiało bić  się w peowskie piersi. Ogłasza się liberałem i obiecuje, że razem z innymi liberałami przestanie zdradzać klasę średnią. Po prostu pięknie! Przywołuje nawet badania, wedle których sformułowali swój wyborczy target dwa lata temu. I wygrali, wchodząc do sejmu. Pozwolę sobie w tym miejscu na osobistą dygresję: Przyjaźnie się z facetem, który głosował na Nowoczesną, jako partię „młodych specjalistów” z całym korporacyjnym obciążeniem, wierząc, że wniosą do polityki nową jakość i z biegiem czasu staną się przedstawicielami przynajmniej części klasy średniej. Tłumaczyłem chłopu, że to bujda, ale się uparł i zagłosował.
I co zobaczył ten starannie wykształcony wielkomiejski cwaniak? Otóż zobaczył bandę wrzeszczących histeryczek pod wodzą lidera sprawiającego wrażenie lekko zaburzonego, w sensie postrzegania rzeczywistości. Tego, co teraz mówi o swoim wyborze, nie da się zacytowaćć w sposób cywilizowany. Bywa i tak.
W tekście liderki Nowoczesnej, przez który trudno się przedrzeć, ze względu na nagromadzenie ogólników, pobożnych życzeń i oczywistości, dochodzimy w końcu do recepty na pozyskanie tych nieszczęsnych średniaków. Nowoczesna odkrywa, że aby ich pozyskać, aby chętniej płacili podatki, należy podnieść jakość usług publicznych. Nie wszystkich od razu, ale dwóch – trzech z pewnością. Należy:
„… solidnie je dofinansować, zreorganizować, zreformować, stanąć na głowie, aby zmieniły się w najlepsze na świecie i żebyśmy byli z nich dumni. Według mnie powinny to być w pierwszej kolejności ochrona zdrowia i edukacja.”
Rozumiem, że gdy Nowoczesna dojdzie do władzy, nasze dzieci będą uczyć dobrze opłacane nauczycielki, a szczęśliwe swym dobrobytem pielęgniarki… Jakbym gdzieś już to słyszał. I znowu warstwa pustosłowia, gdzie klasa ludowa pojawia się jako rodzynek. PiS nie szanujący ludzkiej pracy, prości ludzie ( ach ci prości ludzie – po prostu ich uwielbiam ) aż dochodzimy do recepty, która brzmi tak:
„Poza dobrymi usługami publicznymi i wolnością gospodarczą ważne są też takie sprawy jak rozdział Kościoła i państwa, wprowadzenie związków partnerskich czy poszerzania praw kobiet. My, liberałowie, nie możemy się bać o tym mówić! Prawa człowieka nie mogą być traktowane jak ekstrawagancja.
I to jest nasza mocna kontra do świata PiS, a często też do świata poprzedników.
Większość Polaków niezależnie od przynależności do różnych klas oczekuje wizji państwa skutecznego, silnego, dobrze zorganizowanego, ale jednocześnie promującego przedsiębiorczość, chroniącego wolności i prawa obywatelskie. I po to jest Nowoczesna.”
Podczas lektury obydwu tekstów, cały czas przypominał mi się film Allena „Bierz forsę i w nogi”. Sam tytuł dość dobrze oddaje stosunek liberałów rodzimego chowu do państwa i zamieszkującego go ludu, ale męczyło mnie, że jest w tym filmie lepiej pasująca do tej debaty pointa. Nie mogłem się zdecydować, czy jest to sam Allen, który napadając na bank, daje kasjerowi kartkę z żądaniem, które jest obarczone błędem ortograficznym, co wywołuje dyskusję, co w zasadzie jest na niej napisane. Czy lepsze jest może przeprowadzenie w trakcie napadu głosowania wśród klientów, która z dwóch band, ma rzeczony bank obrabować?
 W końcu uznałem, że najlepiej do naszej opozycji pasuje jedna z przewin, wymieniona w liście gończym, rozesłanym za bandą Allena. Otóż wśród wielu okropieństw, które są tam wymienione, pojawia się zarzut rozebrania się do naga przed własną teściową. Uważam, że symbolika tego zadziwiającego czynu najlepiej pasuje do opisanych powyżej przemyśleń ludzi, aspirujących do objęcia władzy w Polsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz