Człowieka głupiego łatwo
rozpoznać, ponieważ lubi chwalić się swoją głupotą. Zabawne potwierdzenie tej
tezy można znaleźć na stronach internetowych Gazety wyborczej, gdzie liderzy
największych, zawzięcie opozycyjnych partii roztrząsają własną niewiedzę na
temat polskiego społeczeństwa i mechanizmów, które wyniosły PiS do władzy i
które, gdy zostaną oswojone, ich samych popchną na fotele ministerialne i inne.
Tym razem, powodem do zorganizowanego przez Wyborczą cyklu wynurzeń są wyniki
badań doktora Gduli przeprowadzone w Miastku, które w pewnym stopniu zepsuły
doskonałe samopoczucie opozycyjnych liderów. Te wyniki mają to do siebie, że
potwierdzają oczywiste wnioski, jakie każdy w miarę przytomny obserwator sceny
politycznej mógł wyciągnąć dzień po wyborach parlamentarnych, a głębiej
zainteresowani tematem, już w trakcie kampanii wyborczej.
Już sam fakt, że dwa lata zajęło
PO wyciągnięcie wniosków z porażki, która w tym czasie zdążyła zmienić się w
zjazd sondażowy i zapowiedź prawdziwej klęski jest kompromitujący dla jej
liderów. Jeszcze lepsze jest to, że kandydat na prezydenta Warszawy, pan
Trzaskowski, nawet po przyswojeniu sobie raportu Gduli, nadal zdaje się niczego
nie rozumieć. Przynajmniej tak wynika z jego tekstu, choć można przyjąć, przymykając oko na jego
błazeńską retorykę, że próbuje skroić swój tekst pod warszawski elektorat,
przynajmniej taki, jakim go sobie wyobraża. Taki, prawda, prywatny interesik na
boku.
Na wstępie pan Trzaskowski
opowiada, jak od dwóch lat zastanawiają się w PO nad przyczynami porażki.
Dotychczas uważali, dla łatwości wytłumaczę skrótowo, że na PiS zagłosowała
biedota i chamy, a teraz doktor Gdula przekonał ich, że jednak nie. Dotychczas
uważali, że ludzie sycą się samym pieprzeniem o wzroście gospodarczym, a tu
okazało się, że nie. Doprawdy, odkrycie w iście kopernikańskiej skali, że elektoratu
nie cieszą „majonezy” zjadane przez ich przedstawicieli. Receptą na to jest
ogłoszenie końca transformacji. O tak, ludzie wyczekują oświadczenia pana
Schetyny, wygłoszonego w tym duchu. Aby pozyskać młodzież, możecie nawet ułożyć
i zaśpiewać piosenkę o końcu transformacji.
Liderzy PO zauważyli też nagle,
że ludzi niespecjalnie obchodzi ich ględzenie o zagrożeniu wolności, jako zbyt
abstrakcyjne. Oczywiście, fakt, że sami zrobili ze swoich ostrzeżeń kabaret, że
dali w swoim imieniu przemawiać największym krzykaczom i politycznym osłom, nie
ma na ten odbiór żadnego wpływu, ponieważ elektorat, nagle znowu ciemny, nie
jest w stanie nadążać za obrazem abstrakcyjnym. Dalej jest już tylko lepiej.
Oni są elitą, PiS populistyczny, a bibliotek nie ma. Bije się w piersi kandydat
na prezydenta Warszawy i nawet zauważa, że elita nie ma dobrych manier i język
jej nieco zbyt potoczny. No proszę, ale nadal, pomimo tych drobnych niedociągnięć,
elita jest i będzie elitą. Teraz zajmie się pomaganiem najsłabszym, oczywiście
w ramach odzyskiwania autorytetu. I teraz cytat:
„Miejsce opozycji
jest dziś przy kobietach, których prawa są zagrożone, cudzoziemcach na ulicach
naszych miast, gejach, żydach, a nawet cyklistach (w kontekście ruchów
miejskich piszę o tym śmiertelnie poważnie).”
Reszta to banialuki, ale powyższy
cytat świadczy o tym, że Platforma Obywatelska staje do walki raczej z Partią
Razem i osobiście uważam, że jeśli się odpowiednio natęży, ma szansę pokonać
pana Zandberga. Uwaga o „cyklistach” ma chyba świadczyć o tym, że przy okazji
zostanie też rozgromiony na stołecznym gruncie, znany rowerzystożerca redaktor
Łukasz Warzecha. Dziwi nieco „żyd” z małej pisany litery, ale najwyraźniej PO
nie ma zamiaru stawać w obronie Żydów o nastawieniu ateistycznym. Program jak
program. Powodzenia życzę!
Następnie w szranki wstąpiła pani
Lubnauer, która nie musi się kajać za lata rządzenia i może śmiało bić się w peowskie piersi. Ogłasza się liberałem
i obiecuje, że razem z innymi liberałami przestanie zdradzać klasę średnią. Po
prostu pięknie! Przywołuje nawet badania, wedle których sformułowali swój
wyborczy target dwa lata temu. I wygrali, wchodząc do sejmu. Pozwolę sobie w
tym miejscu na osobistą dygresję: Przyjaźnie się z facetem, który głosował na
Nowoczesną, jako partię „młodych specjalistów” z całym korporacyjnym
obciążeniem, wierząc, że wniosą do polityki nową jakość i z biegiem czasu staną
się przedstawicielami przynajmniej części klasy średniej. Tłumaczyłem chłopu,
że to bujda, ale się uparł i zagłosował.
I co zobaczył ten starannie
wykształcony wielkomiejski cwaniak? Otóż zobaczył bandę wrzeszczących
histeryczek pod wodzą lidera sprawiającego wrażenie lekko zaburzonego, w sensie
postrzegania rzeczywistości. Tego, co teraz mówi o swoim wyborze, nie da się zacytowaćć
w sposób cywilizowany. Bywa i tak.
W tekście liderki Nowoczesnej, przez
który trudno się przedrzeć, ze względu na nagromadzenie ogólników, pobożnych
życzeń i oczywistości, dochodzimy w końcu do recepty na pozyskanie tych nieszczęsnych
średniaków. Nowoczesna odkrywa, że aby ich pozyskać, aby chętniej płacili
podatki, należy podnieść jakość usług publicznych. Nie wszystkich od razu, ale
dwóch – trzech z pewnością. Należy:
„… solidnie je dofinansować, zreorganizować, zreformować, stanąć
na głowie, aby zmieniły się w najlepsze na świecie i żebyśmy byli z nich dumni.
Według mnie powinny to być w pierwszej kolejności ochrona zdrowia i edukacja.”
Rozumiem, że gdy Nowoczesna dojdzie
do władzy, nasze dzieci będą uczyć dobrze opłacane nauczycielki, a szczęśliwe
swym dobrobytem pielęgniarki… Jakbym gdzieś już to słyszał. I znowu warstwa
pustosłowia, gdzie klasa ludowa pojawia się jako rodzynek. PiS nie szanujący
ludzkiej pracy, prości ludzie ( ach ci prości ludzie – po prostu ich uwielbiam
) aż dochodzimy do recepty, która brzmi tak:
„Poza dobrymi usługami publicznymi i wolnością gospodarczą ważne
są też takie sprawy jak rozdział Kościoła i państwa, wprowadzenie związków
partnerskich czy poszerzania praw kobiet. My, liberałowie, nie możemy się bać o
tym mówić! Prawa człowieka nie mogą być traktowane jak ekstrawagancja.
I to jest nasza mocna kontra do świata PiS, a często też do świata
poprzedników.
Większość Polaków niezależnie od przynależności do różnych klas
oczekuje wizji państwa skutecznego, silnego, dobrze zorganizowanego, ale
jednocześnie promującego przedsiębiorczość, chroniącego wolności i prawa
obywatelskie. I po to jest Nowoczesna.”
Podczas lektury obydwu tekstów, cały
czas przypominał mi się film Allena „Bierz forsę i w nogi”. Sam tytuł dość
dobrze oddaje stosunek liberałów rodzimego chowu do państwa i zamieszkującego
go ludu, ale męczyło mnie, że jest w tym filmie lepiej pasująca do tej debaty
pointa. Nie mogłem się zdecydować, czy jest to sam Allen, który napadając na
bank, daje kasjerowi kartkę z żądaniem, które jest obarczone błędem
ortograficznym, co wywołuje dyskusję, co w zasadzie jest na niej napisane. Czy
lepsze jest może przeprowadzenie w trakcie napadu głosowania wśród klientów,
która z dwóch band, ma rzeczony bank obrabować?
W końcu uznałem, że najlepiej do naszej
opozycji pasuje jedna z przewin, wymieniona w liście gończym, rozesłanym za
bandą Allena. Otóż wśród wielu okropieństw, które są tam wymienione, pojawia
się zarzut rozebrania się do naga przed własną teściową. Uważam, że symbolika
tego zadziwiającego czynu najlepiej pasuje do opisanych powyżej przemyśleń
ludzi, aspirujących do objęcia władzy w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz