Głupie pod każdym względem jest
licytowanie się z Żydami na wzajemnie wyrządzone sobie krzywdy, ponieważ
licytujący z naszej strony zawsze polegną. Po pierwsze dlatego, że druga strona
nigdy przy sprawdzeniu nie pokaże swoich kart, a jeśli zostanie do tego
zmuszona, zaraz wyciągnie aneks do zasad gry, gdzie na pierwszym miejscu stoi
jak byk, że akurat ich układ kart wygrywa.
Cała sztuka polega na tym, by
rzecz sprowadzić do właściwych wymiarów. I na tym polu, premier Morawiecki
wykonał wczoraj ruch kapitalny w swojej prostocie. Zarówno pytanie, jak i szum,
który wypełnił media po jego odpowiedzi, były doskonale przewidywalne, w
związku z czym odpowiedź pana premiera, nie dość, że była przygotowana, to nie
mogła być inna.
Mowa jest tutaj bowiem o próbie
szantażu moralnego i językowego, która się nie powiodła. Teraz druga strona
może albo rzucić karty i wrzeszczeć, albo kolejną licytację zacząć od żądania
uznania własnej nieposzlakowanej świętości. Tak czy owak, jej pozycja nie jest
najlepsza, o czym świadczą wczorajsze twitterowe wywody naszego Eli Barbura, że
Żydzi, jeśli kolaborowali i donosili, czynili tak w nadziei na uratowanie
swojego i swoich najbliższych życia, a Polacy z powodu antysemityzmu i
pazerności. Przyznacie, że to już nowa płaszczyzna rozmowy, ale i tak są to
kwestie drugorzędne, bo i sam spór historyczny jest tylko składnikiem jak
najbardziej współczesnej politycznej narracji. Oto, ku zdumieniu światowych
mediów, Polska nie tylko ma swoje racje, ale śmiało je prezentuje.
Przy okazji zwrócę uwagę, że opowieści
o tym, jak to świat zastygł w oburzeniu i pokrewne bajędy godne pięciolatka,
tak naprawdę dotyczą redakcji mediów, zafiksowanych na problematyce około żydowskiej.
Ich dobre prawo, ale co tu mieszać na przykład PT Chińczyków? Owszem, jeśli
ktoś patrzy na świat przez dziurkę od klucza, takie wrażenie może odnieść.
Właściwy wymiar sprawy jest
jednocześnie znaczący i niewielki. Nie ma w poprzednim zdaniu sprzeczności,
ponieważ i kula karabinowa jest niewielka. Znaczący jest w tym sensie, że dotychczas
wątpiącym ukazuje dziwny dla nich fakt, że jakaś tam Polska ma własne zdanie i
nie zawaha się go użyć. Oczywiście nasi niedawni wewnętrzni nadzorcy, na samą
myśl o jakiejkolwiek samodzielności dostają spazmów i drgawek, ale do tego
chyba wszyscy przytomni zdążyli się już przyzwyczaić. Inną sprawą jest
ogłaszanie, że rząd Morawieckiego zniszczył znakomite stosunki Polski z
Izraelem, pieczołowicie wypracowywane przez ponad ćwierć wieku. To też bujda,
no chyba, że ktoś ponad wszystko przedkłada import narracji historycznej. W tej
dziedzinie naprawdę może być ciężko, szczególnie tłuścioszkom handlującym
polskim narodowym wstydem. Ale nawet w tej dziedzinie należy powiedzieć jasno,
że popyt na ten towar dawno już się wyczerpał. Niewielki, bo co do bilansów
handlowych jestem dziwnie spokojny. Nie przewiduję exodusu z Polski izraelskich
biznesmenów, z deweloperami na czele, ani też załamania współpracy wojskowej.
To, w przeciwieństwie do politycznych pokrzykiwań są sprawy poważne.
W Polsce ludzie muszą po prostu
przyzwyczaić się do normalnej polityki, która polega między innymi na zarządzaniu konfliktami, walce o własne,
ściśle narodowe interesy, stawianiu przeszkód i udzielaniu łaski, nie zaś… No,
dobra. Odpuśćmy sobie wątpliwe dowcipasy.
Poza tym, i to piszę całkiem
poważnie, nie wszystkie motywy działań na arenie międzynarodowej powinny być
jawne. I na szczęście nie są. Polityka rządu wobec sojuszników i nie tylko
zresztą sojuszników, to nie jest jarmark, ani gazetowa publicystyka.
Nie będę powtarzał truizmów, że
pokorny partner jest zawsze godny pogardy, że nie sposób liczyć na zrozumienie,
o ile nie przedstawia się publicznie swoich racji, że zadowolić wszystkich nie
sposób, a dbać należy przede wszystkim o obywateli państwa, któremu się
przewodzi. To są oczywistości.
Mędrców, czczących zaś mądrość
ludową, że pokorne ciele dwie matki ssie, informuje, że razem ze swoją pokorą,
wcześniej czy później cielę trafi do rzeźni, a jeśli będzie miało pecha,
egzekucja na nim odbędzie się w sposób uświęcony i rytualny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz