Na szczęście
człowiek przyjmuje i przetwarza już posegregowane informacje, a obróbce myślowej
podlega tak niewielka ich część, że całkowicie kryje się w cieniu
hipotetycznego zera. Inaczej po prostu zwariowalibyśmy wszyscy razem i każdy z
osobna. Z drugiej strony, abyśmy mogli zachować dobre samopoczucie nasz
mgławicowy umysł udaje przed nami, że w istocie rzeczy nasze postrzeganie jest
pełne. Człowiek współczesny wystawiony jest na informacyjny huragan, podczas
gdy zapory segregujące słabną. Nie stwierdzono za to, o ile mi wiadomo,
znaczącej ewolucji ludzkiego mózgu. W związku z tym coraz szerzej rozwiera się
przepaść pomiędzy naszą zbiorową realną wiedzą i jakością myślenia, a naszym
wyobrażeniem o tych kwestiach.
Podstawowe
zapory segregacyjne są trzy: wiara, uproszczony ale całościowy model świata i
zdrowy sceptycyzm, pogardliwie nazywany chłopskim rozumem. Dopiero informacja
przepuszczona przez te trzy filtry ma szansę stać się podstawą sensownych
spekulacji na poziomie dostępnym człowiekowi. Ich likwidacja była konieczna z
wielu względów, począwszy od zaprowadzenia polityki, tak jak ją obecnie
rozumiemy, aż do zamienienia świata w powszechny super sklep, gdzie pieniądz
jest jedynym władcą i bóstwem.
Reperkusje
takiego stanu rzeczy są dzisiaj bardzo poważne. Nigdy w historii świata nie
było bowiem takiego dystansu pomiędzy wiedzą i umiejętnościami przeciętnego
człowieka, a ich poziomem koniecznym do skutecznej jego obsługi. Krótko pisząc:
Im bardziej świat jest skomplikowany, tym głupszy.
Zwróćcie uwagę,
że demiurgowie zarządzający propagandą polityczną czy sprzedażową podlegają
temu samemu procesowi. To już nie wszechwiedzący cynicy zarządzający emocjami
maluczkich, a głupcy podobni swoim ofiarom. Przy czym ich głupotę widać
wyraźniej, ponieważ sami wystawiają się na ogląd publiczny. Na razie ich odpowiedzią
jest mniej lub bardziej bezsilny gniew wobec materii, której znudziło się
podporządkowanie obłędowi nieprzystających do rzeczywistości idei.
Sprzeciw
polityczny, którego jesteśmy chwilowym beneficjentem nadal jest aberracją. Nie
przypadkiem buntownikami są państwa słabe i nie będzie przypadkiem, jeśli
zostanie użyta wobec nich (nas) przemoc. I nie mam na myśli sankcji gospodarczych
czy podobnych pieszczotliwych zaczepek.
Wielkich
tego świata determinuje bowiem głupota i charakterystyczny dla niej przymus działania.
Muszą brnąć do przodu nie zważając na nic, ponieważ nie mogą dopuścić do tego,
by ich poddani odczuli na własnej skórze skalę buntu jakichś dzikusów ze
wschodu czy południa. Sami są ofiarą likwidacji przywołanych na wstępie tego
tekstu zapór/filtrów, a doraźne korzyści jakie odnieśli dzięki temu są już
historią. Na nasze życie i wolność czai się bowiem idiota z pałką, nic więcej.
Jeśli w tym kontekście dziwią was i przerażają meandry naszej obecnej polityki
zagranicznej polecam odrobinę zimnej wody w formie okładów na głowę.
Owszem,
dzięki zapóźnieniu, które nie jest zresztą naszą zasługą, mamy jako
społeczeństwo przeciętnie zdrowszy ogląd świata, ale ma to też taki efekt, że
dzięki temu zyskaliśmy wyjątkowo idiotyczne elity, które choćby z czystego
nowinkarstwa gotowe są dosłownie na wszystko, a ich łączność z polskością jest
żadna. Pisząc, że są „gotowi na wszystko” mam na myśli dosłownie to co
napisałem. Gdyby kazano im zostać dla
dobra sprawy kanibalami, rzuciliby się na stosowne podręczniki by się
dowiedzieć, czy człowieka je się nożem i widelcem, a może należy brać kości w
łapę i ogryzać.
Nie jest
łatwo się bronić przed ludźmi całkowicie obcymi kulturowo, dla których nie ma
znaczenia słowo, logika ani prawda. Przed ludźmi, którzy uznają swoją dominację
za stan naturalny, a wszelkie jej zakłócenia za złe z samej zasady. W zasadzie
jedyną rozsądną i umocowaną historycznie opcją jest traktowanie ich jak wrogie
bestie, ale przeciwko temu buntuje się nasz czułostkowy charakter. Niestety,
ale marzenia o spokojnym życiu należy odłożyć ad acta.
Idee bowiem,
które pchają Europę ku zagładzie są tak silnie związane z przywilejami, że w
ogóle nie ma możliwości, by zahamować ten fatalny marsz w sposób pokojowy. Tak,
jak o Polsce pisano niedawno, że jest kondominium niemieckim, tak europejskie
elity łatwiej zgodzą się na Europę jako kondominium chińskie, rosyjskie czy
choćby, co wydaje się szczególnie głupie, arabskie, niż wycofają się choćby o
krok. I nie jest to żaden fatalizm, a właśnie upór idioty. Społeczeństwa nie są
podzielone granicami, a postrzeganiem rzeczywistości. I jest to podział głębszy
niż kiedykolwiek i tak naprawdę świat który znamy, a niekoniecznie cenimy, musi
doprowadzić do zagłady.
Super! Wziąłbym to do antologii "Tygrysizm dla początkujących". (Chciałem już nie komętać, ale sorry - wkurwia mnie, że u nas wciąż Ziemkiewicze i Ogórki.)
OdpowiedzUsuńPzdrwm
Dlaczego, nie komentować?
OdpowiedzUsuń