Gdy ktoś poskarży się w necie, że zmarł jego ukochany pies
zaraz pojawia się dobrodziej z korektą, że pies nie umiera, a zdycha. O dziwo,
przeważnie niechciany korektor opisuje się jako człowiek religijny i niosący światu
wartości konserwatywne. Zupełnie jakby urażanie uczuć bliźnich wchodziło w
zakres nauki chrystusowej oraz światopoglądu zakorzenionego w dawnych
urządzeniach społecznych.
Jeśli wywiąże się dyskusja, zakres argumentów zwolenników
psiego zdychania jest bardzo szeroki. Od cytatów biblijnych, poprzez miażdżące
porównania międzygatunkowe, aż do prostych oskarżeń o dziecinny infantylizm,
sentymentalizm czy, o ile nad utratą czworonoga rozpacza dama, o zastępowaniu miłości
rodzicielskiej miłością do zwierząt.
Po pierwsze zdycha wróg, nie przyjaciel, a po drugie, jeśli
rozpatrujemy rzecz historycznie, to psy w Polsce od niepamiętnych czasów miały
status nadzwyczajny. Jednym z wielu obyczajowych przekłamań Trylogii
Sienkiewicza jest komplety brak czworonożnych przyjaciół w otoczeniu naszych
dzielnych rycerzy.
Jeśli ktoś chętnie odwołuje się do przeszłości powinien
pamiętać, że nawet coś takiego jak psie groby nie były niczym osobliwym u
naszych przodków. Nawet z pomniczkami, stosownym wierszykiem i aniołkiem. Nie
jest też prawdą, że psy zatrudniane i podziwiane były wówczas jedynie z powodu
swych przewag myśliwskich. Ulubieńcy panoszyli się wszędzie, na co narzekali
wyrodni, bo wrodzy psom niektórzy pamiętnikarze tamtych czasów.
Bystrzy, bo zagraniczni obserwatorzy wielce się dziwowali
nad psią potęgą dawnej Polski, bo i w najmarniejszej wsi chmara psów, a przecie
wiadomo, że pies powietrzem nie żyje. Oczywiście, podobnie jak dzisiaj było
wielkie narzekanie na psy w miastach, bo wiadomo… Po Wawelu uganiały, polowały,
pędziły za koniem pana na wyprawy wojenne, broniły domów, ostrzegały. I zawsze
te same łby kładły na ludzkich kolanach i ci okrutni, krwawi wedle dzisiejszych
standardów ludzie, drapali je za uszami, bo psy to lubią.
Nie bądźmy chytrzy i dajmy psom choć taką satysfakcję, że umierają
nie zdychają. Są częścią naszej tradycji, społeczeństwa, historii i po stokroć
zasłużyły na ten przywilej. I niech tradycjonaliści pamiętają, że skromna
pszczoła też umiera, nie zdycha czy pada. Tak jest od wieków i tak pozostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz