sobota, 28 marca 2020

Pandemia 2020. Jaki to za dom?


Medialne majty z drutu
Dawno temu przez media przeszła pandemia głupoty. Sformatowane do absurdu, promujące bezmyślność i najtańszą propagandę straciły już nawet walor informacyjny, zamieniając fakty na opis własnych, czy nakazanych idiosynkrazji. Dzisiaj, gdy na tapecie jest w zasadzie tylko jeden temat doskonale widać bezradność i miałkość towarzystwa próbującego kreować polską rzeczywistość. 
Okazało się, że na dłuższą metę nie da się omawiać epidemii w znanym i lubianym kontekście wojny politycznej, ponieważ ciekawi to już tylko maniaków, a wieloletnie tłuczenie tych samych motywów sprawiło, że dzielni dziennikarze oraz publicyści nie potrafią inaczej. Do tego wielka przykrość, bo w notesach, gdzie numery telefonów zawsze chętnych do rozmowy autorytetów i celebrytów, sami bez mała idioci.
No, ale klepią te swoje wywody, zaciekli fani basują w komentarzach na stronach internetowych. Ale to nie jest najgorsze i blednie wobec faktu, że redakcje najwyraźniej uznały, że ich rolą w czasach pandemii jest wzniecanie niepokoju. I to tylko dlatego, że jest to na rękę dość obrzydliwemu i szczęśliwie zdychającemu środowisku politycznemu. Ta kalkulacja jest z gruntu fałszywa, ponieważ jest zgoła odwrotnie, ale czego wymagać od ludzi, których do znaczenia wyniosła pandemia głupoty?
Ludzie i ludzie
Ludzie, w tym ja, lubią żyć bez wojny, zarazy i innych przykrych ekscesów, ale ludzkość nie bardzo może. Brak weryfikacji/ciągłych egzaminów prowadzi przez lenistwo do wyjałowienia umysłowego i bezradności wobec zagrożeń i prawdę pisząc, wobec samej idei człowieka, jako pana/suwerena rzeczywistości. Na czele niestety społeczeństwa europejskie, które są rozbrojone mentalnie do stanu absolutnego już pacyfizmu umysłowego.
Ten pacyfizm może prowadzić, oby nie, do masowych zbrodni. I bynajmniej nie jest receptą prymitywny darwinizm społeczny preferowany przez tak zwanych liberałów. Nie jest też nią powrót do uniwersalnych wartości, ponieważ dawno zostały zanegowane i wywalone w kosmos.
Zresztą, nie czas zajmować się całym światem, bo ani ja, ani Wy nie jesteśmy małpkami w gatunku tej byłej Grety. Pilnujmy siebie, bliskich, Polski wreszcie, bo taka jest nasza rola i powinność, bez względu na to, czy obecną sytuację widzimy jako dramat czy komedię. Rozliczymy się we własnych sumieniach i tyle.
Migawki z pandemii
Pandemia. Mąż leży i czyta książkę. Żona się zakrada i sylabizuje tytuł: Towarzysze broni... Cena zniżona 9.70. Gdzie on to kupił? - zastanawia się w łazience. Co jeszcze ukrywa?
Pandemia. Mąż wstaje i zaczyna odkurzać. Żona go informuje, że już odkurzała. Lekceważy jej pracę, nie zauważa. Mocują się przez chwilę. On ciągnie za kabel, ona za rurę.
Pandemia. Mąż stuka zdalnie dla korpo. Komputer, laptop, słuchawki. Praca wre. Sto procent motywacji przez telefon. Żona w kuchni powoli wychodzi ze zdumienia, że na tym to polega. - Wielkie mecyje, pomidorówka na gwoździach – mówi do lodówki.
Pandemia. Jak się wyciszyć, jak medytować, skoro sąsiad, nos malinowy, tak jeździ kosiarką jakby świat heblował. Z drugiej strony pies ujada zawzięcie. Do tego wjebało podręcznik jogi. I przez to z bosej, z nerwów w szafkę, o rany!
Pandemia. Mama, że jaki to dom, żeby nie było maseczek. Nic nie dbają, nic. Zięć protestuje. Co też mama! Córka nie pamięta, żeby kiedyś były. Co ty możesz pamiętać, nawet respirator był, stał taki mały za firanką. Ona, że to ojcowy balon na wino. Balon, balon – przedrzeźnia mama.
Pandemia. Dziadka portki piją w kroku. Rozgląda się. Poprawia narządy. Swoje przeżyłem, niech się młodzi martwią – gdera i gdera. Potem puszcza Led Zeppelin z laptopa, na cały głos. I can't get no satisfaction – drze się Jagger. I to właśnie nazywamy sklerozą. A sąsiedzi mają dziadka za chuligana.
Pandemia. Mąż odłożył książkę i dalejże narzekać na Henryka VIII, że nigdy nie miał forsy, że przeputał schedę po Henryku VII. A było oszczędzać – peroruje znad talerza z makaronem przyrządzonym diabli wiedzą po jakiemu. Jest cała póła makaronu i żeby się nie zmarnowało, wiadomo. Żona śmieje się w kułak. Normalnie mi się trafił Henio dziewiąty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz