poniedziałek, 5 lipca 2021

Powroty i przewroty

 

Tusk wrócił! Wejście smoka! Zawodnik wagi najcięższej… I tak dalej. Na początek zapytam, czy dzisiaj też wraca? A jutro? No właśnie, co poza aktem powrotu, który w zasadzie jest jednorazowy, ma opozycji do zaoferowania Tusk? Rozumiem, że ma tak podnieść PO, że reszta uzna jej bezwarunkowe przywództwo i pod przewodem Donalda podąży drogą chwały ku wyborczym tryumfom. Przecież to szczere bajdy! Pojeździ trochę po kraju, spotka się tu i ówdzie z partyjnym aktywem, pokrzyczy trochę na Kaczyńskiego, a potem raczy się zaczaić. Platformy Obywatelskiej po prostu nie da się podnieść, ponieważ masa krytyczna głupoty została w tej partii nieodwracalnie przekroczona. Stąd wszystkie te ucieczkowe projekty mające na celu ogłupienie liberalnych prostaczków. Co dalej z Trzaskowskim już mniej więcej wiemy, a nieszczęsny Hołownia na którego grano tak intensywnie? Śmieszne to było i bardzo już głupie, ale było. Doganiał, a nawet przeganiał wedle co gorliwszych twórców sondaży i dyżurnych socjologów kraju. I co? Jest czy go już nie ma?

Jest niestety jeszcze wariant z całkiem innej beczki, bo być może jest to próba zrobienia Tuska premierem tu i teraz, bez nowych wyborów parlamentarnych. Może Jaśnie Oświecony Minister Gowin zebrał wystarczającą ku temu grupę sprzedawczyków i razem do kupy z politycznymi geniuszami, licząc od Zandberga do Korwina… To wcale nie byłoby nic specjalnie osobliwego, ponieważ wbrew ględzeniu polityków, społeczeństwo jest o wiele trudniej kupić, niż ich samych.

Przy okazji popatrzmy na samego Tuska. Po pierwsze bynajmniej nie jest leniwy. Owszem, lubi otaczać się pomocnikami od czarnej roboty. Przy okazji przypominam, że członkowie PO i potencjalni koalicjanci powinni mieć się na baczności, ponieważ pan Donald w pierwszym rzędzie zabierze się za was. Nie, żeby mnie to jakoś martwiło, ale wypada ostrzec. Mikołaj Gogol w usta Sobakiewicza wkłada taką mniej więcej charakterystykę miejscowego Gubernatora: Nawet twarz rozbójnika, daj mu nóż i puść na gościniec. Za kopiejkę zarżnie. Powieść nosi tytuł „Martwe dusze” i nie jest, o dziwo, poświęcona naszej zdziczałej polityce.

Fanów pana Tuska informuję przy okazji, że choć smarowany miodem waszych pochlebstw, nie jest nikim więcej niż prostakiem. Niech będzie, że brutalnym, ale to nie likwiduje tkwiącego w nim prostactwa. Nie chodzi mi tutaj o jego wypowiedzi, bo gadać, moi mili, można wszystko i można łatwo przyjąć, że znając swój elektorat, stylizuje się na prostaka dla politycznych korzyści. U niego prostactwo tkwi głębiej, każąc mu w każdej chwili podlegać silniejszym i ukazywać swoją przewagę nad słabszym. I znowu pan Gogol się kłania.

Prawdą jest natomiast, że Donald Tusk jest politykiem wagi ciężkiej po stronie opozycji, albo lepiej w Koalicji Obywatelskiej, żeby nikogo spoza niej nie urazić. Tu mogę wreszcie go pochwalić, ale użyję do tego na sposób alegoryczny starego szmoncesu. Umarł, wystawcie sobie, miejscowy bogacz, a nie był to, delikatnie rzecz ujmując człowiek szlachetny. Niemniej na pogrzebie wypada wygłosić mowę chwalącą cnoty nieboszczyka. Nikt nie chciał się tego podjąć, aż w końcu znalazł się chętny i za przedwojenne dwadzieścia złotych i powiedział:

- Wszyscy wiemy, kim był zmarły. Był to łotr, zdzierca, kłamca, bezbożnik, krzywdziciel wdów i sierot, ale zostawił po sobie takich synalków, że przy nich to on był sam świątobliwy cadyk!

I tym, prawda, optymistycznym akcentem…

1 komentarz:

  1. Po powrocie Tuska świat nie jest już taki sam. Teraz wystarczy zaczekać na #koniecPiS i wszystko #będzieTakJakByło

    OdpowiedzUsuń