Wiadomo było, że nie wytrzymają takiej presji. Ile można, dzień, dwa? W końcu tama pękła i towarzystwo pędzi pluć. Wawel jest pretekstem, pretekstem dobrym jak każdy inny. Tyle tylko, że można pisać i mówić o królach, o Marszałku, o wieszczach.
Ci którzy zajmowanie się naszą historią mieli za nic, co najwyżej za dziwaczną, charakterystyczną dla Polaków manię, pierwsi pędzą i starodawne korony podtykają pod moją prostacką gębę.
- Patrz! - Wołają, a co słowo to wielkość powstająca z prochu. Niedługo przeczytam, że Kościuszko sobie nie życzy. Przesada? Ludzie, którzy uważają się za sumienie narodu, za prostujących ścieżki takich jak ja, dlaczego nie mają ogłosić, że wiedzą, czego chciałby Kościuszko?
Skąd ta gorączka?
Po pierwsze stąd, że siła przyzwyczajenia jest potęgą. Jak się pali pod kotłem od lat, nie można zamknąć na dłużej zaworów bo kocioł wybuchnie. W necie, w mediach, plucie na Kaczyńskich było rytuałem. Wielu świetnie się z tym czuło. I co, nagle nie wypada? Jakże to nie wypada, skoro racja jest przy nas – myśleli – ale przez chwilę musieli trzymać gęby na kłódki.
Zrządzenie losu – decyzja o pogrzebie pary prezydenckiej na Wawelu. Teraz już można. Nie, nie na tych co nie żyją, ale przecież żyje brat prezydenta.
Po drugie, dlatego, że część naszych elit nagle zorientowała się, że ludzie przestali słuchać ich ględzenia. Co gorsza zaczęli wypominać hipokryzję i sugerować by się po prostu zamknęli!
To straszne, tym bardziej, że właśnie oni są najlepiej przygotowani do przewodzenia chórom żałobnym, a tu sobie szaraczkowie pozwalają. Nic tak nie boli jak myśl o utracie szacunku, o przeniesieniu dyskursu poza ich zasięg. Ludzie sami sobie tak chodzą?
Po trzecie wobec ogromu tragedii przestała się sprawdzać stara dobra śpiewka polegająca na filtrowaniu emocji przez opowiadającego tłumowi swoje osobiste przeżycia wobec wydarzenia.
Ludzie doskonale wychwytują fałsz emocjonalny i chęć pokazania siebie, niejako przy okazji.
Poczytałem komentarze w mediach i szukałem jakiejś pointy, a jak człowiek szuka to i znajdzie.
Tak się zaczyna piosenka „Zegar” Kaczmarskiego:
Krzyczący - Wolność! - kręcą pęta
Krzyczący - Męstwo! - drżą ze strachu
Kto woła - Pamięć! - nie pamięta
Krzyczącym - Łaska! - śni się szafot.
- Mądrość - odmienia język durnia
- Uczciwość - sławi przeniewierca
O spokój apeluje furiat
O dietę z warzyw - ludożerca.
Przy opcji"reakcje" brak mi jednej - trafne - i możliwości by zrobić "po trzykroć" trafne!
OdpowiedzUsuń