Pan Bóg pokarał nas mediami, które największą nawet
ludzką tragedię potrafią już na poziomie opisu zdarzenia zmienić w nędzną
publicystykę. Uruchamiając jednocześnie do działania hordy ludzi do tego
stopnia przepełnionych nienawiścią, że już zupełnie niezdolnych do jakiejkolwiek
refleksji.
Każdy dzień jest pełen zdarzeń dramatycznych,
ludzkiego bólu i śmierci. Każda chwila jest chwilą w której cierpią ludzie.
Zdarza się, że śmierć zostaje zauważona przez media i wtedy prawie zawsze mamy
do czynienie z wielopoziomowym obłędem. Ostatnia, wciąż opisywana tragedia w
Darłówku jest tutaj wymownym przykładem.
Nie ma czegoś takiego jak współodczuwanie bólu i
nawet ryzykownie zakładając, że część doniesień medialnych chce wywołać podobny
efekt, to wynikiem jest agresywna ciekawość i chciwość na cudzy ból, którego
jakość może ocenić szeroka publiczność. Gdyby powrócił zwyczaj publicznych
egzekucji masa ludzi byłaby gotowa znieść wszelkie niedogodności podróży, by na
żywo obejrzeć cudzą mękę. Dzisiaj mogą popisywać się w Internecie, ale o nich
na końcu, bo tylko na koniec zasługują.
Na wstępie media zafundowały nam następujący obraz:
Nad morzem wypoczywa rodzina z czwórką dzieci. Nie dość, że na odcinku plaży,
który nie jest strzeżony, to jeszcze sami rodzice nie dopilnowali swoich pociech,
a morze porwało je na śmierć. Pozornie wszystko się zgadza. W wyobraźni
ujrzałem trójkę biednych, pozostawionych wobec żywiołu maluchów. Po chwili
okazało się, że dzieci były dużo starsze, co oczywiście nie umniejsza samej
tragedii, ale powinno całkowicie zmienić medialny opis, a o niczym podobnym nie
słyszałem.
Kiedyś ukuto, zapomniane już słowo „nastolatek”
opisujące młodziaków, którzy już nie są dziećmi, a trudno ich jeszcze zaliczyć
w szeregi młodzieży. Wbrew pozorom takie rozróżnienie było całkiem konkretnym
opisem granic oraz intensywności wymaganej społecznie opieki rodziców. Zawsze
pod pręgierzem stawali rodzice, których kilkuletnia pociecha bawiła się sama
przed blokiem, sama wchodziła do morza czy jeziora, ale jedenastolatek
buszujący po ulicach z przysłowiowym „kluczem na szyi” nie budził niczyjego
zgorszenia. Na wsi, podobnie jak dzisiaj, ten próg z powodów pragmatycznych był
i jest obniżony o 3-4 lata. Znam to z autopsji, to wiem.
No właśnie. Jako jedynak byłem wobec moich kolegów
nieco zapóźniony w nastoletniej samodzielności. Nie przeszkadzało to oczywiście
w tym, że w wakacje dostawałem parę złotych na bilet i sam lub z kolegami
jeździłem w dni upalne nad jezioro Pątnowskie. Jak spojrzę na skalę czasu, to
niewątpliwie pierwsze takie samodzielne rajdy odbyłem jako dwunastolatek.
Jechałem nad jezioro, by wodne wyprawiać brewerie. Rodzice w pracy, a lato
piękne. Dostawałem instrukcję, czego nie wolno mi robić i jechałem. Portfelik z
drobnymi, razem z ręcznikiem i gatkami na zmianę zostawiało się przy kocu
kogoś, kto wyglądał w miarę poważnie i do wody! Patologia, czyż nie?
Dawniej dzieci i nastolatków otaczali dorośli ludzie.
To nie ma nic wspólnego z tragedią, która jest tu pretekstem, ale warto o tym
wspomnieć. Nigdy nikt nie spytał mnie na tej plaży, dlaczego jestem sam,
ponieważ ludzie rozumieli, że w ich obecności sam przecież nie jestem.
Ktoś powie, że wówczas panowała inna wrażliwość. I z
tym się zgadzam! Gdyby coś mi się wówczas przydarzyło, nikt by nie obwiniał
mojej matki. Nikt by nie właził jej z buciorami w cierpiącą duszę. Z tym się
zgadzam! Ta cała medialna, narzucana nam empatia jest w najlepszym wypadku
podglądactwem, ohydną manierą szukania winnych wśród najbardziej cierpiących.
Manierą, prowokującą do wynurzeń ludzi stojących sto kilometrów od granicy
jakiejkolwiek przyzwoitości.
Tragedia jako przyczynek do dyskusji o polityce
prorodzinnej rządu. Ludzka tragedia jako pole politycznego ataku, jako wyraz
absolutnej pogardy… To jest zbyt wstrętne, żeby o tym pisać. Jeśli chcecie się
przekonać, jak nisko może upaść istota potrafiąca pisać poczytajcie komentarze
na internetowych portalach skierowanych do gawiedzi. Na dodatek to już stały
element, żelazny punkt programu, że się tak wyrażę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz