Oczywiście, że przede wszystkim uległość, a wszak powszechnie się opowiada, że inną przemoc. Gdyby tak było, na świecie dawno zabrakłoby ludzi, a samo używanie przemocy nie byłoby opłacalne ani możliwe, z oczywistych powodów. W zasadzie całą historię świata można opisać jako walkę o uzyskanie prawa i możliwości stosowania przemocy wobec innych plemion, narodów, grup społecznych, państw i całych cywilizacji wreszcie. - Hola! – zawoła ktoś oburzony i zaraz z argumentem, że krwawe, stosujące przemoc reżimy nie ostają się długo. Prawda, bo prawem podstawowym jest taki balans uczynków, praw i stosowanego zakresu przemocy, że jest akceptowalny dla ludu tej przemocy poddawanemu. Siła możliwego nacisku jest uzależniona od czynników zewnętrznych, społecznego przekonania o własnym statusie, tradycji, oraz w znacznej mierze od wdrukowanych w głowy obywateli przekonań dotyczących historii oraz rzekomych nauk z niej płynących. Przesuwaniu granic akceptowalnej przemocy służy propaganda jawna, ukryta i bezwiedna, tworzona w dobrej wierze i ta ostatnia jest oczywiście najskuteczniejsza.
Aby nie rozpłynąć się w rozważaniach teoretycznych sprowadzę rzecz całą do współczesnego państwa, a dla większej łatwości przywołam jako przykład dzisiejszą Polskę. Niemniej warto pamiętać, że zasady dotyczą wszystkich, jako tako zorganizowanych grup społecznych, poczynając od przestępczych, a kończąc… Tu niech sobie każdy dopisze, pamiętając przy tym, że jedną z podstawowych ról przemocy nadrzędnej, niejako upaństwowionej jest powstrzymanie i karanie przejawów organizowania i stosowania przemocy działającej poza systemem nadzorowanym przez państwo. Im skuteczniej państwo realizuje ten obowiązek, tym dalej może posunąć się w stosowaniu przemocy instytucjonalnej, ponieważ poddani jej ludzie tym jaśniej będą widzieli korzyści płynące z jej stosowania.
Muszę tu napisać jasno, że bez stosowania przemocy po prostu nie da się skutecznie rządzić. Pozwolę sobie na przykład z dni ostatnich. W Koninie, czyli jakby tuż pod moim nosem, policjant zastrzelił uciekającego chłopaka, który w chwili śmierci posiadał torebkę z białym proszkiem i nożyczki. Trudno nawet tutaj zwalić winę na amerykańskie filmy, bo tam, w najgłupszej nawet sensacji, policjant przy podobnej okazji wyciąga zza skarpety lewą spluwę, że niby strzelał w obronie własnej. Konińskiej tragedii, podobnie jak innych tego typu, nie da się zaliczyć do przemocy państwowej, ponieważ tragedia jest tu konsekwencją zidiocenia, kompletnego pomieszania porządków przez zabójcę. Do przemocy państwowej należałaby tutaj możliwe mataczenie wokół sprawy, krycie sprawcy i w konsekwencji zostawienie ludzi w poczuciu zagrożenia i jawnej niesprawiedliwości. Tyle tylko, że przemoc tego typu niczemu nie służy, niwelując możliwość jej użycia tam, gdzie jest to naprawdę konieczne.
Powtarzam, ludzi, którzy twierdzą, że można i należy rządzić państwem na zasadach koncyliacyjnych, wciąż na nowo dogadując się na jakichś płaszczyznach społecznych przypominają tych, którzy chcą tworzyć politykę wyłącznie poprzez gadanie, wypowiadanie jak najsłuszniejszych sądów i opinii. Dzięki takim koncepcjom, a z przykrością muszę zauważyć, że podobna postawa nie jest obca aktualnie rządzącym, bandyci mogą krążyć bez specjalnej trwogi. Dobre chęci oraz ciągłe opowiadanie o niegodziwości innych, ale bez realnej próby zmiany sytuacji, bo taka zmiana koniecznie związana jest z użyciem przemocy jest tylko pożywką, na której karmią się wrogowie państwa jako takiego, czyli ludzie, którzy za osobiste benefity, łakną byśmy tracili życie na noszenie ciężarów za obywateli innych państw. Nie ma bowiem nic gorszego dla spoistości państwa i dobrostanu jego obywateli, niż rozdźwięk pomiędzy polityczną deklaracją a rzeczywistością. Rzecz w tym, że proces dotarcia podobnej refleksji do decydującego w wyborach ogółu jest przeważnie długotrwały, co rządzącym daje złudne poczucie bezpieczeństwa. To z kolei sprawia, że sama myśl o użyciu jakiejkolwiek przemocy, a nie mam tu przecież na myśli bicia po łbach, jest odsuwana na absolutny margines jako dziwna, kontrowersyjna i podła. Ciepła woda płynie z kranów? Ano płynie i rzekami ucieka do morza, powodując stepowienie Polski, o czym się niedawno dowiedziałem.
Powtarzam. Każdy obywatel, który jest zmuszany do czynności, danin czy podporządkowania się pozaprawnym grupom uzurpującym sobie prawo do używania przemocy jest ofiarą państwa, które zwleka lub zupełnie rezygnuje z użycia przemocy w dziedzinach, gdzie do podobnych nadużyć dochodzi. Nie ma tu znaczenia, czy mamy do czynienie z pospolitymi bandytami, czy wyłudzaczami w bielutkich kołnierzykach, czy z tego państwa urzędnikami, albo z samorządowcami. Każda bowiem słabość państwa jest natychmiast zawłaszczana i zastępowana przemocą nieformalną. Z faktu, że jest rozproszona i dotyka plebsu nie wynika nic ponad to, że jej zwalczanie jest tym bardziej obowiązkiem państwa. Nie zwalcza się epidemii opowiadaniem o niej. Że jest lepiej niż było? Przepraszam, a jak to niby mam sprawdzić? - Uwierz, uwierz w naszą wolę zmian – słyszę w kółko i już gęsiej skórki dostaje na łapach, inaczej mówiąc, łapska zaczynają mnie swędzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz