Urzekła mnie
informacja, że mniej więcej sto lat przed Chrystusem trafiły do Rzymu pierwsze
sadzonki moreli oraz brzoskwiń, a ich owoce wkrótce zyskały wielką
popularność. Zostały przywiezione, wystawcie sobie, z Armenii. Zawracam Wam tym
głowę tylko dlatego, że na terenie dzisiejszej Polski dużo wcześniej, bo
różnica jest szacowana na kilkaset lat, brzoskwinia była obok śliwy
najpopularniejszym owocem. Nic w tym dziwnego, bo wedle badaczy archaicznego
DNA nasi protoplaści przywędrowali nad Wisłę i Wartę z Półwyspu Indyjskiego.
Ale spokojnie, nie jest to notka o klimacie, ani o wędrówce plemion.
Ta notka
jest o niczym. Przede wszystkim dlatego, że każde bieżące wydarzenie, o którym
chciałbym napisać, nim się nad nim zastanowię, zostaje natychmiast unieważnione.
Weźmy nagrodę Nobla dla pani Tokarczuk. Zaszumiało, zagrzmiało i zapadła cisza.
Można przyjąć, że teraz wszyscy fani oddali się lekturze jej wiekopomnych dzieł
i trwając w zachwycie, nie mają czasu by podzielić się z nami swoimi emocjami.
Zresztą, prawdę pisząc, ze dwa lata temu przeczytałem dobre trzydzieści stron Ksiąg
Jakubowych i parafrazując opinię Hłaski o Żeromskim, poczułem się zwolniony z
dalszej lektury.
Zresztą nasi
literaccy nobliści mają u mnie ciężko. Nigdy na przykład nie przebrnąłem w całości
przez Quo Vadis, ponieważ bohaterowie tej powieści niezmiernie mnie bawią, a chyba nie powinni. Jeden Reymont ze swoimi Chłopami, ale nie w szkole, bo męka to dla
mnie była, a w zeszłym roku. Czytałem w zachwycie, bo to, co pan Władysław
wyprawia z narratorem, to ludzkie pojęcie przechodzi, a współczujący narrator
pani Olgi może iść na łąkę i tam szczaw liczyć. Tak, mili moi. Piszę szybko, a
mimo tej zalety zdaję się trwać w jakimś zdumieniu światem, a jakimś niepojętym
stuporze.
Teraz dla
odmiany ta cała Greta i klimat planety. Co tu można napisać, skoro rzecz cała
jest tak jawnie głupia, że w zasadzie komentowanie jej może być poczytane za
wstydliwe dla komentującego. Nawet wyśmiać tego nie sposób, bo to tak jakby
wzniecać śmiech i dyskusję nad znalezionym na śmietniku beznogim kadłubem
plastikowej lalki. To wymaga specyficznego poczucia humoru, a ze mnie żaden tam
Roland Topor. A skoro on, to zaraz nasz Romuś, bo Chimeryczny Lokator. Nie taki
zresztą pan Polański chimeryczny, bo jego czyn wraca z uporem
godnym lepszej sprawy.
Albo ten
bohater senatu, pan Grodzki. Nic mnie nie interesuje, czy popełnił przestępstwo,
czy się przedawniło, ani czy oszalał tłumacząc się w tak dziwaczny sposób.
Powinno być tylko dla każdego jasne, że natychmiast powinien zrezygnować z
zajmowanego stanowiska, bo jest już politycznym trupem. I sami powiedzcie, czy
jest z tej osobliwości temat, którym warto się zajmować? I jeszcze ci
sędziowie, którzy odkryli w sobie razem z boskością, chęć wzniecania niepokoju
i trwania w nim, co na pierwszy i każdy kolejny rzut oka, wydaje się stanem
niewygodnym i budzącym raczej politowanie
niż współczucie.
Ważnym
tematem byłby Cyceron, z racji przydomku chyba krewny pani redaktor Renaty
Grochal. Tak, Cyceron i jego polityczne kalkulacje, na których końcu była głowa
myśliciela uprzejmie wychylona z lektyki, by żołdak spełnił powinność miecza.
Bywa i tak, gdy zmyślność zawiedzie, a pretekst sprzed lat stoi niby kamienny
bałwan. I zaraz, że znowu ten Rzym i przemoc. Jasne, że może komuś wydać się to
nudne, ale mnie to nie zraża. Warto na przykład wiedzieć, że dopiero w III
wieku oficjalnie usankcjonowano zasadę prawną, że dla bogatych i ustosunkowanych
są inne kary niż dla ludzi pospolitych.
Oczywiście
te kary, to zagrożenie nie różniło się tak radykalnie jak obecnie. Dzisiejszych
celebrytów czy inne jeszcze ważniejsze osoby nie usatysfakcjonowałaby różnica
między ścięciem mieczem, a rzuceniem dzikim zwierzętom na pożarcie. Pusty
śmiech, po prostu! I teraz mam problem, ponieważ założyłem, że notka o
wszystkim i o niczym powinna zmieścić się w siedmiu akapitach, a każdy składać
się z siedmiu wersów. Widzicie, muszę o tym, bo już nic ważnego nie przychodzi
mi do głowy. Ratunek w Wiedźminie! Informuję przeto, że zasnąłem po kwadransie,
co nie jest powodem do chwały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz