środa, 11 maja 2011

Temat zastępczy

Mam przyjaciela, który jest do tego stopnia inteligentny, że przynajmniej, w sferze publicznej, politycznej, przestał rozumieć samego siebie. Dzwoni do mnie, intelektualnego cielęcia, i wspólnie staramy się uzgodnić…

- Róża, do nogi - słuchaj pana! No, gdzie leziesz Różenko Swobodowa, no gdzie?

…jakąś sensowną wersję Rzeczpospolitej, którą, mimo dzielących nas różnic politycznych, światopoglądowych, społecznych i oczywiście intelektualnych, możemy wspólnie zaakceptować und pokochać, cuzamen i do kupy.

- Róża, nie liż laptopa! - Wzmogła się moja psica moralnie i gimnastycznie, po to jedynie, by polizać klawiaturę. Chwilka, idę po szmatkę. - Róża, pilnuj laptopa i nie liż! Wstydzi się - Dobry pies! Uszolki! Uszolki!

Gdy tak sobie rozmawiamy przez telefon, kasując “darmowe minuty” za każdym razem wypływa kwestia “tematów zastępczych” Wedle mojego zacnego przyjaciela, wszystko, dosłownie wszystko jest tematem zastępczym. Ja z kolei uważam, że 80%. Kłócimy się o te 20%, jak cholera.

- Różenko! Ile razy mam ci tłumaczyć, że ten pan jest naszym sąsiadem? Na sąsiada wystarczy naszczekać raz dziennie, a nie japerować co pięć minut!

Weźmy to, co jest dzisiaj “na politycznej tapecie”

Arłukowicz?

Tu się zgadzamy, że to….

- Róża!!! - Nie da mi pisać, łobuźnica, domagając się głaskania, podważająć słodkim łbem, moją dłoń stukającą w klawisze. - No dobrze, Uszolki! Uszolki! Te “uszolki” polegają na szarpaniu psich uszolków i powtarzaniu przyjemnym głosem: - Dobra psica! Dobra psica! Dobra Róża!

… temat zastępczy, a sam Arłukowicz, jest w tej grze przecinkiem, choć kasa, która pójdzie na wyborcze dozbrojenie PO jest całkiem realna. To, że ten polityczny cwaniaczek, ma się zajmować ‘wykluczonymi” byłoby może zabawne, ale nie jest w kontekście “społecznego wykluczenia” dotykającego w Polsce kilku milionów ludzi. Ot, nażre się kilkudziesięciu urzędasów z “Arłukiem” na czele.
Kiedyś dogadywałem z nim na twitterze i nawet, przy okazji spotkania w Koninie, wirtualnie wołał mnie na realną wódkę. Nie skorzystałem, bo jak tu z lewiczkami wódkę pić? Teraz z niego “konserwatywny liberał” Jeszcze gorzej!

- Róża, nie sikaj w malinach!

Inny temat zastępczy, to kibice. I tu też się zgadzamy, tyle, że ja pokładam w kibolskim buncie pewne nadzieje, a mój inteligentny przyjaciel, nie bardzo. Ale żeby w 40 milionowej Polsce trąbić od tygodnia o średniej jakości zamieszkach na stadionie w Bydgoszczy?
Temat zastępczy, jak najbardziej!

- Róża, nie gryź wiórów i nie pij wody z wiadra, w którym pływają pety. To budżet naszego państwa jest! Innego nie mamy!

A dzisiaj całkiem nowy temat zastępczy, który nazywa się Krzemiński, a do tego jest profesorem. Przeczytałem i nie skomentuję, ponieważ w tak cudnych “okolicznościach przyrody” nie mam zamiaru używać słów “grubych” powszechnie uznawanych za obelżywe. Nie wiem, jak mój przyjaciel, ale sądząc przypominam sobie, że Krzeminskiego, ma od lat za dyżurnego idiotę. Nie sądzę, by tekst opublikowany w Rzepie, coś zmienił w tym względzie.

- Róża, zaraz pójdziemy na łąkę! Tak, z piłeczką, którą będziesz mogła aportować do utraty tchu. Tak, jesteś medialną suczką, pan o tobie pisze! Że co, obiecałem? Nie, jasne, że idiotów, medialnych pałkarzy i polityków z koziej ….. trąby, możesz gryźć po tyłkach ile wlezie!

Jeszcze zostaje kwestia “tematu zastępczego” Pisanie o naszych codziennych zmaganiach jako o temacie zastępczym, jest oczywiście “tematem zastępczym”

- Róża, do nogi! Idziemy! A nie gryź łobuźnico smyczy, bo cię zamknę w piwnicy! Jakem liberał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz