Na co nam Partia Republikańska, a w ogóle jakaś tam republika, skoro mamy karton z klockami? Mamy tam jeszcze drewniane klocki wyprodukowane jeszcze w zakładach im. Stalina czy innego Breżniewa. Pomimo oczywistego faktu, że z tych klocków można ustawić tylko dość topornie wyglądającą budę, nadal znajdują chętnych, którzy z nich budują.
Te nowsze są plastykowe, ot, podróbka „lego” z czasów wielkiego przełomu. Tymi bawimy się najchętniej, ponieważ do siebie pasują. Wypłowiały a od ciągłego przestawiania, rujnowania i budowania, większość jest mocno wyszczerbiona. Inne zaginęły. Albo ktoś wyniósł, albo pies zjadł? Nie wiadomo.
Pozostałymi nadal chętnie się bawimy. Można by co prawda kupić nowe klocki ale te nowe jakoś nie pasują do tych starych. Nie pasują i już. Wypadają albo nie wchodzą.
Złośliwi, a takich nie brak na świecie, twierdzą, że nasze zamiłowanie do starych klocków, że nasza ciągła zabawa w ustawianie z nich domów, zamków, pałaców i farm do niczego nie prowadzi, a z każdym rokiem nasz ulubiony komplet wygląda gorzej.
Chwyci jakiś ananas garść klocków, od „Sasa do lasa” jak to mówią. Jakiś łuk, fragment latarni morskiej, kawałek płotu, krowę, beczkę i kilkanaście całkiem zwykłych średniaków. Ciężko pracując, dosłownie z językiem na wierzchu skleci w końcu coś, co będzie diabli wiedzą do czego podobne, zaprosi telewizję i przy jej pomocy zacznie zachwalać to coś, jako, na przykład, Fort Republikański.
Śmiechu warte!
Aby ta zabawa nie wyszła nam bokiem, albo wysilimy się na nowy karton z całkiem nowymi klockami, albo, co lepsze, wyjdźmy pobawić się na dworze. Piękna pogoda. Wielobarwny kobierzec liści, kasztany, słoneczko przygrzewa. Może z takiej perspektywy ujrzymy nasz ulubiony zestaw klocków we właściwej skali. Czy naprawdę musimy się nim bawić, o ile jeszcze kogoś ta zabawa w ogóle bawi?
Zgrabna metafora o funkcji kognitywnej i perswazyjnej.Szkoda, że nie podana wysokonakładowo. Tylko do kogo mogłaby trafić?
OdpowiedzUsuńPisz Jacku, nie ma pracy bez pożytku.
Pozdrawiam: DD