Astronomia
praktyczna
zasnął naród cierpliwy
w bolesnych pieleszach
bóg wyjrzał lufcikiem księżyca
nie ma mojżesza
pustynia zdębiała lękiem
miasto delfin rtęcią oddycha
żuje chałkę astronom amator
na kometę z lunetą czyha
ileż fałszu myśli i łysinę
białą chustką z potu ociera
nagle usta boga na tarczy księżyca
jasna cholera
zniknęły zwidy marzenie ułuda
gwiazdy księgi zamknięte złociste
galaktyki niby chrząszcze majowe
dziwnie bliskie
MECZ
Diabeł
Diabeł idzie
Diabeł idzie ulicą
Diabeł idzie ulicą i niesie
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz..
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz na ramieniu.
Będzie grał mecz, śmiał się, machał mieczem i ocierał pot z czoła jak człowiek.
Diabeł idzie
Diabeł idzie ulicą
Diabeł idzie ulicą i niesie
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz..
Diabeł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz na ramieniu.
Będzie grał mecz, śmiał się, machał mieczem i ocierał pot z czoła jak człowiek.
Anioł
Anioł idzie
Anioł idzie ulicą
Anioł idzie ulicą i niesie
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz..
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz na ramieniu.
Będzie grał mecz, śmiał się, machał mieczem i ocierał pot z czoła jak człowiek.
Anioł idzie
Anioł idzie ulicą
Anioł idzie ulicą i niesie
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz..
Anioł idzie ulicą i niesie pod pachą piłkę w torbie oraz miecz na ramieniu.
Będzie grał mecz, śmiał się, machał mieczem i ocierał pot z czoła jak człowiek.
My
My kibice
My kibice mokniemy
My kibice mokniemy na trybunach
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion jak wieko
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion jak wieko wulkanu
My kibice
My kibice mokniemy
My kibice mokniemy na trybunach
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion jak wieko
My kibice mokniemy na trybunach a nasz ryk podnosi stadion jak wieko wulkanu
SędziaSędzia gwiżdże
Sędzia gwiżdże i wychodzi
Sędzia jest jednocześnie na początku
Sędzia jest jednocześnie na początku i na końcu
Sędzia jest jednocześnie na początku i na końcu czasu
Sędziowie boczni są
Alefami
Sędzia gwiżdże i wychodzi
Sędzia jest jednocześnie na początku
Sędzia jest jednocześnie na początku i na końcu
Sędzia jest jednocześnie na początku i na końcu czasu
Sędziowie boczni są
Alefami
Potęga słów
Johann Tetzel dziś sprzedał jeden odpust za dużo.
O jeden odpust za daleko, że tak się wyrażę
i śmiał się licząc pieniądze, i płakały w kościele witraże
A Luter przy świecy, nad 96 biedził się tezą
Nic nie wymyślił więcej, świece pogasły
Strudzony myśliciel zasnął i śnił o aniołach
Z papieru miały skrzydła a na nich
Czarnym tuszem demony pisały listy do Boga
I krew w misach srebrnych podawano do mycia jak wodę
A skrzydła aniołów zczerniały w płomieniach wiary
od tuszu albo lęku albo bez żadnej przyczyny
W podziemiach krzyczeli winni, ale nie było żadnej winy
To żywy pijak wrzasnął za oknem i obudził się Luter
Ścierpł śpiąc przy stole. Rozkazał przynieść światło
I przyniesiono światło a on zwinął w rulon 95 tez
Przejrzał list od Erazma i wzruszył ramionami
"Stary dureń nie widzi tej konieczności, bajarz"
I pięścią w stół uderzył, bo już wiedział
„Sprawiedliwy wiarą swą żyć będzie”
- zrozumiałem to zdanie, gdym na kloace siedział
I jeszcze raz pięścią w stół mocno uderzył
aż podskoczyła Biblia na dębowym blacie
I z kubka chlusnęła woda na papiery
Nic już nigdy nie będzie takie jak było
Słowa krążyły po izbie jak lamparty
A drzwi kościoła czekały wilgotne od nocnej rosy
Na pierwsze skaleczenie, na otwarcie księgi
Amore et studio elucidande veritatis: hec subscripta...Piękne twe serce
Piękna twa buzia
Lecz najpiękniejsze
Serce Jezusa
/ludowe - wpisywane chętnie do sztambucha/
ZDJĘCIA - NATALIA JARECKA
Bardzo , bardzo te Twoje wiersze. A Ty z tym papierosem w ręku wyglądasz jak ruski dysydent:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia tez dobre. Zdolna rodzina:)
Pozdr
a miałem wyglaądać jak amerykański poeta!
OdpowiedzUsuń