czwartek, 12 marca 2009

Potęga słów

Johann Tetzel dziś sprzedał jeden odpust za dużo.

O jeden odpust za daleko, że tak się wyrażę

i śmiał się licząc pieniądze, i płakały w kościele witraże

A Luter przy świecy, nad 96 biedził się tezą


Nic nie wymyślił więcej, świece pogasły

Strudzony myśliciel zasnął i śnił o aniołach

Z papieru miały skrzydła a na nich

Czarnym tuszem demony pisały listy do Boga

I krew w misach srebrnych podawano do mycia jak wodę

A skrzydła aniołów zczerniały w płomieniach wiary

od tuszu albo lęku albo bez żadnej przyczyny

W podziemiach krzyczeli winni, ale nie było żadnej winy

To żywy pijak wrzasnął za oknem i obudził się Luter

Ścierpł śpiąc przy stole. Rozkazał przynieść światło

I przyniesiono światło a on zwinął w rulon 95 tez

Przejrzał list od Erazma i wzruszył ramionami

"Stary dureń nie widzi tej konieczności, bajarz"

I pięścią w stół uderzył, bo już wiedział

„Sprawiedliwy wiarą swą żyć będzie”

- zrozumiałem to zdanie, gdym na kloace siedział

I jeszcze raz pięścią w stół mocno uderzył

aż podskoczyła Biblia na dębowym blacie

I z kubka chlusnęła woda na papiery

Nic już nigdy nie będzie takie jak było

Słowa krążyły po izbie jak lamparty


A drzwi kościoła czekały wilgotne od nocnej rosy

Na pierwsze skaleczenie, na otwarcie księgi

Amore et studio elucidande veritatis: hec subscripta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz