sobota, 14 marca 2009

A jeśli obudzimy się dwa razy więksi?

Jak by było, gdyby wszyscy Polacy obudzili się jutro dwa razy więksi?

Za inne nacje nie będę pisał, niech sami sobie piszą!



Wyobraźcie to sobie – kładziemy się dzisiaj spać. Na przykład - ja się kładę mając 188 centymetrów a wstaję, mając ich 376!

Moja kochana żona też ma grubo ponad trzy metry.

Wyczołgujemy się na czworakach z ruin łóżka. Szczerze to nawet nie wiem, czy wylazłbym z sypialni. Z całą pewnością, mimo, że ważyłbym 230 kilogramów, byłbym nagle szczupłym facetem!



Mam wrażenie, że nie jesteśmy na takie wydarzenie przygotowani. Po pierwsze cały naród byłby nagi i nikt nie poszedłby do pracy. Bo niby jak i w czym?

Najgorliwsi by biegali w przepaskach biodrowych zrobionych z prześcieradeł, bezradnie zaglądając do swoich wypasionych bryk.

Ktoś powie, że tragedia i hekatomba – nie ma racji.

To znaczy – ma oczywiście racje - ale widzę tez plusy takiej sytuacji.



Powiększyłby się na przykład Prezydent Kaczyński i złośliwi ludkowie nie mogliby publikować zdjęć z pałacu na których widać, że Prezydent ma buziaka poniżej pałacowej klamki. Wiem, wiem, zacny dryblas - premier Tusiu - byłby wówczas wyższy nie o dwa, a o całe cztery centymetry, ale mniejsza z nim, skoro taki Sarkozy mógłby mu na ramieniu usiąść.



W Polsce zabrakłoby kurdupli zupełnie i wystarczyłoby wyjechać za granicę by sobie podwyższyć morale. Nawet nasz rodzimy liliput co to podskakiwał dotychczas do kasownika w autobusie byłby wśród tych pokurczów….



Przemysł odzieżowy dostałby kopa w tyłek.

Gazety wróciłyby do uczciwego formatu.

Zeżarlibyśmy całe nasze mięso i wszystkie inne produkty, przez co nikt by się nie martwił jakimś tam eksportem do kacapowa.

Jakie by były wówczas nasze kufle!

Jaka literatura!

Jakie potężne filmy!

O sporcie to już w ogóle nie wspomnę, bo i po co?



Najważniejsze ze wszystkiego byłoby to – he he – że wszyscy bylibyśmy dwa razy mądrzejsi, wrażliwsi oraz sprytniejsi.

Po krótkim okresie biegania na golasa i przezwyciężania codziennych trosk, stalibyśmy się narodem, naprawdę "większych cwaniaków".



Ktoś powie; hola, hola! A gdyby się zdarzyło, że jutro obudzimy się dwa razy mniejsi, słabsi i głupsi niż jesteśmy dzisiaj?

Co wtedy będzie?



Nic nie będzie!

Od dawna się budzimy w takim stanie. A jak już ktoś przypadkiem wstanie większym niż przewiduje to wiadomego pochodzenia norma, zaraz mu też to i owo przycinają i łazi jak ten łazarz z nosem na kwintę.

To jest nasz stan normalny – na dzisiaj.



W wymiętoszonym, bo zbyt dużym uniformie, w portkach związanych dla bezpieczeństwa i przyzwoitości sznurkiem – wstają codzienni i zwykli Polacy by się krzątać przy swym małych losach.

Porównywani, mierzeni oraz troszkę - tak na wszelki wypadek - straszeni, mają ciągnąć ten swój przysłowiowy "wózek żywota" i nawet się nie pytać gdzie?

Bo ponoć nie bardzo wypada.

Pomyślcie o tych klamkach w Pałacu.

Naprawdę ich umiejscowienie, nie daje Wam nic do myślenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz