piątek, 13 marca 2009

Rząd pracuje w wariackim tempie


A w obcojęzycznej gazecie wyzwali nasz rząd od leniwego!

Jest to oczywisty skandal, biorąc pod uwagę, że choćby w sprawie restrukturyzacji polskich stoczni:

„Wieloletnie zaległości spowodowały, że rząd, minister Grad, ministerstwo skarbu pracują w absolutnie wariackim tempie, żeby sprostać tym terminom” – powiedział premier Tusk, a ja mu wierzę, choć osiem miesięcy ciągłej, wariackiej pracy może się odbić na zdrowiu naszych ministrów i samego premiera. A gdzie tu koniec kadencji drodzy moi? Czy wytrzymają takie obciążenia? A story spinnersi?

Nawet sam Barroso jest zadziwiony iście olimpijskim tempem prac naszego obecnego rządu. Cóż, szkoda tylko, że poprzednicy grzebali się jak przysłowiowe muchy w smole. Teraz jest cool & power!

Włosi mogą tylko pomarzyć o zabraniu nam Euro. Jeśli nasz rząd nadal będzie zasuwał w takim tempie, zdążymy jeszcze odebrać Mistrzostwa Świata, Republice Południowej Afryki.

Będzie się miał z pyszna pan Mandela!

Ludzie sobie robią grilla na działce, a tu bum bum koparki zewsząd. Przemawia minister Schetyna, a jeszcze nie skończył mówić, już za jego plecami ktoś wali w wielki gong. Nie jest to wezwanie na obiad tylko znak do rozpoczęcia budowy. Wszyscy w nogi!

Chłop poszedł z krowami pod las. Krowy żrą sobie trawę kręcąc mordami a chłop zapatrzywszy się w obłoczki wędrujące po niebie, przecież się zdrzemnął. Pod wieczór się obudził bo oblazły go mrówki. Chce wracać do domu, a tu „wziuuu!” autostrada po której mkną kolorowe auta i kierowcy machają mu rękami. A za autostradą jego nadobna chałupka. Takie tempo!

Nie wróciłby biedak już nigdy z krowami do domu, ale szczęśliwie doczłapał się do przejścia dla zwierząt i pognał tamtędy swoje krowy muczące. Ale przejścia pilnuje Eko policjant, który orzeka, że krowy są uprawnione jako zwierzęta i nawet jako pierwsze korzystające z przejścia dostaną po lizaku i po gwizdku, ale chłop nie przejdzie. Niech sobie posiedzi i popatrzy w dal. Chociaż z kwadrans. Tak dla przykładu.

Chłop patrzy w dal i widzi na horyzoncie, że autostrada jest budowana w takim tempie, że jadące nią samochody wcale nie muszą zwalniać.

Mało tego! Z przeciwka zbliża się druga, taka sama autostrada, bo w tym wariackim, narzuconym przez rząd tempie, ktoś się trochę rypnął w obliczeniach i zamiast się spotkać, autostrady jakoś się minęły.

- Nie szkodzi! Od przybytku głowa nie boli! – śmieje się pan premier w wieczornych wiadomościach i zaciera ręce bo nawet Niemcy nie mają takiej drogi. He he

Nie zauważyli niedouczeni, zagraniczni pisarczykowie, że rząd przez osiem miesięcy brał rozpęd, a inaczej nie można tego zrobić jak tylko cofając się.

Teraz pędzimy jak szaleńcy i wszyscy nas podziwiają, a jak dolecimy do deski, jak się wybijemy, jak poszybujemy, to nawet nie wiadomo gdzie dolecimy, z takim rozpędzonym rządem! normalnie strach tych otwierających się perspektyw!

„- Stajemy dosłownie na głowie, żeby zdążyć z terminami dotyczącymi planów restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni. Dziś te papiery do Brukseli dotrą, ale nie ma żadnej gwarancji, że zostaną zaakceptowane - powiedział Tusk.”

Nic przyjemnego to stanie na głowie, ale dobrze oddaje determinacje i zaangażowanie ekipy Donalda Tuska. Czy to o naszym obecnym rządzie pisał w wieszczym natchnieniu nieżyjący Gałczyński? W wierszu jest i Londyn, i pewna pralnia i stanie na głowie, a nawet „fortepian Chopina” którego ciągłe wyrzucanie przez okno miało być wedle pomysłu warszawskiego Ratusza turystyczną atrakcja stolicy. Martwi mnie tylko Cipciuś. Wiem, że stracił posadę, ale nie wiem czy czasem nie zdążył już wrócić z Londynu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz