Aby nadążyć, zmieniam styl. Krótkie zdania. Opowiem wam coś. Wstałem o szóstej. Za oknem zima. Wyszedłem. Nadal zima. Zimno i siąpi. Śnieg jak skóra Moby Dicka. Idę ulicą. Widzę kiosk. Podchodzę i mówię:
- Mocne i Dziennik!
- Proszę!
Płacę 20 złotych. Dostaję resztę. Dwa euro i jakieś żółte centy.
- Ej, co jest?
- Wymiana waluty – następny proszę!
- Tu nikogo nie ma.
- A ten łysy w czapce?
- Ten w czapce?
- Ten!
- Pan stoi w ogonku do kiosku?
- Nie, tak sobie dumam!
- Niech mi pani powie, skąd…?
- W nocy rząd zarządził. Patrzę a w sieni agenci z teczką. W teczce euro. Sprawdź pan w spożywczym.
- Ale co? Ale jak?
- Powiedzieli, że przyspieszamy w korytarzu.
- Ale wczoraj w telewizji nic…
- Telewizja śpi z rybami
Podchodzi facet z brodą. Zza zarostu mówi:
- Panie, co pan tutaj?
- ?
- Co się pan awanturujesz z kioskiem?
- Ja rozmawiam.
- Bierz pan swoje euro i spadaj. Nie tamuj ruchu!
- Nikogo tu nie ma!
- A ten łysy w czapce?
- To jakiś żart?
- Żart tynfa wart! Chcesz pan skończyć w ciupie?
- Za co?
- Za podśmiechujki z Europy!
- Ja tylko gazetę i fajki…
- Idź pan stąd i nie tamuj integracji!
O kurwa – pomyślałem – i oddaliłem się od funkcjonariusza. Dobrze zrobiłem. Zamiast mnie aresztował kiosk. Kioskarka wyszła. Skuty kiosk poszedł za panem. Gwizdnąłem.
Odwrócił się i pomachał mi Playboyem.
Czytam kupioną gazetę. Pierwsza strona. Czerwony tytuł: „Rząd przy!” Redaktor Michalski tłumaczy korzyści płynące. „Euro nam da” Taki tytuł.
Angielską pogodę.
Włoską sprawiedliwość.
Hiszpańskie libido.
Niemiecką muzykalność.
Rosyjski gaz*
Zajarzyłem, że Rosja nie jest Euro. Co jest? Patrzę wnikliwie. Jest gwiazdka - odsyłacz.
Odesłany czytam małym drukiem * albo i nie!
Na drugiej stronie Wróbel nawołuje do kasowania biletów w autobusach.
Też mi coś. Wiadomo – kanary! Ale chodzi o Mistewicza. Ponoć jeździ na gapę! Przerzucam strony. Wałęsa w cyrku. Cyrk kupuje lisa. Lis w kurniku. Kurnik w układzie. Układ w sądzie. Sąd w cyrku. Co jest?
Na trzeciej stronie – wreszcie!
„Rząd przyspiesza” Czytam.
Euro w każdym domu!
Rostowski w każdym domu!
Rząd ratuje bezdomnych bankierów!
Dokwateruj ofiary Franka!
Biegiem do domu! Żona i dzieci śpią. W łazience ktoś się rusza w wannie.
- Mam na imię Stefan!
- Co pan robi w mojej wannie?
- Jestem bezdomnym doradcą inwestycyjnym.
- To pana nie tłumaczy!
- Sorry, ale jestem goły. Pan pogada z moją żoną.
- Z pańską żoną?
- Tak. Smaży jajka – biedactwo.
- Pańska żona smaży jajka w mojej kuchni?
- Przecież nie pańska, pańska śpi. Śpiąc nie przyspieszy!
W kuchni faktycznie niewiasta. Szlafroczek w Tuski. Włosy i inne kobiece dodatki. Smaży i nawet podśpiewuje.
- Pani smaży moje jajka?
- Coś ty? Głuptasku. W lodówce znalazłam.
I tak się jakoś fajnie śmieje. Wychodzę. Telewizje oglądam. Wszędzie retransmisje olimpijskich sprintów. Przyspieszamy! Przyspieszamy!
- Głuptasku, zjesz z nami? – pyta dama w szlafroczku
- Dobre jajeczka na kiełbasce! – dodaje niepotrzebnie bo zapach jest wszędzie. Jeszcze za złotóweczki kupione.
No zjem, co mam zrobić skoro częstują?
- Pan to ma szczęście!
- Ja mam szczęście?
- No przyspieszamy!
- My? Raczej rząd…
- Ciekawe czasy! Jaka to ulga wypaść z trybów machiny. Na prowincji żyć…
- Ale ja, czy mnie ktoś pytał?
- A po co? To w ramach miłości. Stefan się pluszcze. Widzi pan to udo?
- To?
- I to drugie też. O tutaj! Rząd przyspiesza to my chyba też. Stefan w wannie piszczy kaczką.
Jeszcze spojrzałem sobie za okno. Nie wolno mi? Ciągle szaruga i ten płaczliwy śnieg.
Eurokot w piwnicy arie Turandot wyśpiewuje unisono. Puccini przewraca się w grobie.
Stefan nadal piszczy kaczką.
Przyspieszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz