piątek, 13 marca 2009

Odpowiedzi Redakcji

Droga Pani!

Z listu wynika, że przyczyną Pani problemów z osiągnięciem jakiejkolwiek satysfakcji seksualnej, może być wybujałe chłopięctwo Pani męża.
Też uważam, że to, co my, redaktorzy kolorowych pisemek dla idiotów, nazywamy „grą wstępną” nie powinno polegać na bieganiu z plastykowym tomahawkiem po mieszkaniu i wydawaniu okrzyków, powodujących niepokoje wśród sąsiadów.
Podobnie wygląda sprawa z tą zabawą w „króla lwa”
Dość infantylne wydaje się tłumaczenie męża, że lwy załatwiają sprawę w kilkanaście sekund.
Pisze Pani, że próbowała zainteresować ukochanego słoniami, ale on się obraził z powodu domniemanej aluzji do trąby.
Moja Droga Czytelniczko! Mam dla pani dwie rady.
Pierwsza jest taka, że należy odciągnąć raz na zawsze męża od telewizora, a już szczególnie od kanału Disneya, przy oglądaniu którego, mąż traci cenny czas i nabiera złych nawyków. (Aha, Pluto to jest pies nie borsuk)
Po drugie, niech Pani spróbuje zainteresować go swoim ciałem. I niech Pani zacznie mu to dawkować, nie zaś jak to ostatnio Pani zrobiła, ukazywać mu się nagle zupełnie nago. Nie, nie pomoże pani w przykuciu jego uwagi, oczywisty fakt, że jest pani nieco podobna do Michała Wiśniewskiego. Proszę tego nie eksponować, bo faktycznie może być to przyczyną rozkojarzenia pani męża.
Dziękuję za zdjęcia i również pozdrawiam, życząc sukcesów oraz wielu udanych stosunków seksualnych z mężem. I proszę pamiętać, że pani mąż poza domem, ma wiele poważnych, że się tak wyrażę, obowiązków publicznych.

Drogi Panie!

Informuje pana, że w wykazie zawodów nie znalazłem pozycji „ Dziad lirnik” ani też „Dziad grający na lirze” Nie znalazłem też żadnej szkoły, kształcącej „Dziadów lirników”
Owszem, jest wiele szkół kształcących dziadów i od biedy znajdzie pan szkołę uczącą gry na lirze, niemniej uważam, że stał się pan ofiarą kawiarnianej propagandy.
Mógłbym pana zachęcić do zrobienia licencjatu z żebractwa, ale tego nie zrobię, gdyż moi koledzy, którzy skończyli tę szkołę są żywym świadectwem jej niskiego poziomu.
Jeszcze z żebraniem po instytucjach Unijnych jakoś sobie radzą, ale w uczciwym żebractwie, nie wróżę im sukcesów. Doradzam Panu dalszą karierę w strukturach ZUS. Stanowisko kierownika działu, też nie jest niczym aż tak strasznym w pańskim wieku.
Dla wprawy może Pan sobie pograć na lirze w jakimś przejściu podziemnym, na wypadek, gdy jak pan sam pisze „ ch… w to wszystko strzelił”
W ten sposób wyrobi Pan sobie przyszłą pozycję, o jakiej będą mogli pomarzyć frajerzy odprowadzający składki na ten wasz system emerytalny.
Życzę powodzenia!

Drodzy Państwo!

W związku z Państwa listem zbiorowym, czuję się nieco zakłopotany.
Wróżka Samantha jest na macierzyńskim, ponieważ nie potrafiła przewidzieć skutków pewnych ogólnie znanych czynności, jakim oddawała się z godną lepszej sprawy gorliwością.
Wracając do meritum.
Panie Premierze! Pańskie obawy są uzasadnione.
Wszystko może się skończyć tak, jak w moim przypadku. Obiecałem latoś mojej żonie wakacje na Bali. Niestety na skutek pewnych okoliczności, moja ślubna musiała zadowolić się dorodnym melonem, który zakupiłem dla niej w ramach rekompensaty, za 5,99 pln, w sklepie sieci „Biedronka”
Moja żona powiedziała do mnie wówczas:

-Już ty sobie tego melona i to Bali, zapamiętasz sobie do końca życia. I miała swą niegramatyczną rację, chociaż dalszego rozwoju wydarzeń, niestety nie pamiętam.

Obudziłem się w wannie wypełnionej zimną wodą, czego Panu, panie Premierze nie życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz