poniedziałek, 9 marca 2009

Ateiści w niebie

Siedzi ateista w niebie na drewnianym krześle, potrząsa pączkiem i narzeka. Inni czekają aż skończy, bo też mają sporo do powiedzenia. No weźmy na przykład te pączki. Zjadła by sobie dusza pączka z budyniem a zawsze dają tylko z dżemem truskawkowym. Katole i inne ananasy mają do wyboru, nie tylko z budyniem, ale i z bitą śmietaną.

- I rurki z bitą śmietaną i takie trójkątne ciasteczka na jednego gryza, z marcepanem, a my tylko te pączki. Już doprawdy całkiem mi to niebo zbrzydło.

- I wino marne nam dają. Takie słabe, że wiadro trzeba wypić żeby zaszumiało w głowie a toaleta daleko.

- Właśnie, z tym winem to jawna dyskryminacja.

- Można by upędzić coś na tym dżemie z pączków, ale nie ma w czym.

- Ja zresztą nie chciałem wcale tu przychodzić, a i wy, drodzy koledzy, z tego co opowiadaliście, ale ni prośbą ni groźbą. Wy mnie, mówię, za rękaw nie szarpcie kolego aniele bo ja do żadnego nieba się nie wybieram, ponieważ jako ateista nie wierzę w nic podobnego i domagam się rozpłynięcia w nicości, ale na siłę mnie wepchnął.

- A mój gorszy, bo wykręcił mi ucho; - Dość mi już wstydu przyniosłeś przez te osiemdziesiąt lat, powiedział, i jeszcze dodał coś bardzo nieprzyzwoitego, jak na anioła oczywiście.

- Głupia sytuacja.

- No głupia. Dobrze, że nas doceniono, że jednak przyzwoitość się opłaca, ale jeśli juz uznano w nas przyzwoitych ludzi, to szykany jakie nas teraz spotykają są szczególnie haniebne. Nie powinno tak być. Jesteśmy jakby duszami drugiego gatunku. Niby wszystko mamy takie samo jak tamci, ale sięgnij po słodycze to zawsze trafisz pączka z dżemem.

- I wino słabe.

- I kobiety brzydkie, ale za to jakie krzykliwe!

- I ciągle trzeba uważać, żeby takiej małpy nie urazić.

- Najgorsze jest to….

- Józek w plecy go walnij. Widzisz, że się pączkiem zakrztusił. Jeszcze brakuje, żeby ducha wyzionął. Nie gadaj tyle z pełną gębą! No, przeszło?

- Yyyy…yyyy….yyyy

- Popij czymś

- Yyyy… kole….eeee….yyyy….mój pączek jest z budyniem!

- Następny zdradził potajemnie nasze idee. Z budyniem mówisz? To idź sobie do głupich katoli, wierzyć w te ich gusła. Patrzcie koledzy, tak się mądrował a tu nagle, proszę bardzo, z budyniem. Już ty nie nasz, tylko ich. My wytrwamy na dżemie i ogłupić się nie damy. Nie pójdziemy na pasku.

- Ja koledzy przepraszam, ale skoro już jestem w tym całym niebie, ciężko jest mi wiary ateistycznej dochować. Zmagałem się, walczyłem…

- Tak, walczyłeś, ale jak budyń w pysku poczułeś to aż się zakrztusiłeś z tej radości. Pan Bóg cię skarał za to twoje odstępstwo. Co ja mówię? Idź sobie do tamtych. Do lasek, co grają na gitarach tam pod drzewem. My sobie popatrzymy. Głupi katol!

- Czemu zaraz katol? Ja pochodzę z rodziny protestanckiej! Byłem wychowywany w duchu…

- Głupi protek, w takim razie. Na dodatek neofita. Koledzy, ani słowa więcej, bo tacy najgorsi. Za nadzienie do pączka nas zdradził. Patrzcie jak pędzi, jak podskakuje. O czym to my koledzy mówiliśmy? A, o dyskryminacji dusz niewierzących. Weźmy na przykład takie pączki. Co by to komu szkodziło, żebyśmy mieli wybór? Raz by człowiek zjadł na przykład z bitą śmietaną.

2 komentarze:

  1. Oh wow, czyli jedyną przyczyną dla której nie grzeszycie są pączki z budyniem w niebie (czy jakieś inne urojone korzyści)? I serio wasz bóg ukarze kogoś, że nie poszedł za większością, lub się urodził w złym miejscu?

    Żałosne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy

    Pewnie jesteś ateistą. Przezabawne, że znajdujesz tutaj nagrodę i karę. Byłaby to prawda, że nie masz za grosz poczucia humoru i autokrytycyzmu?
    Cóż to by była za teologia budyniowa. Niezwykłe!

    OdpowiedzUsuń