niedziela, 22 kwietnia 2012

Zwycięstwo z wiceliderem!

Polonia pokonała wicelidera po bramce Mateusza Mrozińskiego w 27 minucie z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie piłki ręką obrońcy gości, we własnym polu karnym. Relacja później. Dzisiaj zapraszamy o 11:00 na mecz juniorów z Orłem Kawęczyn.
W słoneczne, sobotnie popołudnie Polonia podejmowała na własnym stadionie drużynę wicelidera, zespół GKS-u Sompolno. Nieliczna, tym razem, publiczność oczekiwała zaciętego meczu i rehabilitacji zespołu za porażkę w Kazimierzu Biskupim. Goście, którzy nadal walczą o awans do IV ligi przyjechali do Goliny po trzy punkty. W drugiej i siódmej minucie wykonywali rzuty wolne tuż zza linii pola karnego, ale dwukrotnie minimalnie chybili. W 25 minucie Mariusz Dzwonek znalazł się sam na sam z bramkarzem ale zbyt długo holował piłkę i ostro atakowany przez obrońcę upadł w polu karnym. Sytuacja wzbudziła kontrowersje, ale osobiście uważam, że nawet jeśli nastąpiło przekroczenie przepisów, nasz zawodnik zbyt jawnie starał się to wykorzystać. Za to dwie minuty później nie było już żadnych wątpliwości. Po zagraniu ręką w polu karnym sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał kapitan Polonii – Mateusz Mroziński. GKS ruszył do odrabiania strat i w 35 minucie gracz oznaczony numerem 17, którego popisywał się efektownymi dryblingami był bliski wyrównania. Po przerwie goście mieli więcej z gry ale nie potrafili stworzyć sobie jakichś 100% sytuacji. Młoda defensywa Polonii skutecznie dowodzona przez Mrozińskiego dawała sobie radę, a kontry Polonii do końca spotkania były bardzo groźne. Należy się w tym miejscu zatrzymać i pochwalić grających w tym spotkaniu młodzieżowców, których było w podstawowym składzie sześciu, a po zmianach siedmiu. Pochwalić tym szczerzej, że wraz z upływem czasu mecz się zaostrzył i rutynowani, świadomi swej przewagi fizycznej gracze z Sompolna starali się to wykorzystać, specjalnie nie przebierając w środkach. Na zaostrzenie gry miał też niewątpliwy wpływ sędzia zawodów, podejmując wiele- delikatnie pisząc – kontrowersyjnych decyzji. Żadnym usprawiedliwieniem dla arbitra nie jest to, że swoje błędy dzielił pomiędzy obydwie walczące drużyny.
Podsumowując. To był mecz walki, mecz w którym nikt nie odpuszczał. Młoda drużyna Polonii zdała w sobotę poważny egzamin. Goście zagrali słabiej niż jesienią i poważnie powinni zastanowić się nad sensem swych czwartoligowych aspiracji. Skład Polonii Golina: Kujawa J., Kujawa A., Szygenda, Mroziński, Pustelnik, Staszak (75 min Górny), Jeziorski T., Karbowy (33 min Ślebioda), Galant H., Dzwonek (80 min Wojciechowski), Jóźwiak (88 min Mazurczak) Relacja fotograficzna z meczu przygotowana przez Natalię Jarecką znajduje się tutaj:

niedziela, 8 kwietnia 2012

Dobry Grass, zły Grass. A wierszydło?

Tak to już jest, że w ciągu jednego dnia można z pięknego królewicza przeistoczyć się w potwora z wielkimi zębami, przy pomocy zadrukowanej kartki papieru. Na stronie Gazeta.pl sprawa wiersza niemieckiego noblisty, jest dzisiaj; świątecznie - numerem jeden w dziale wiadomości.

Inny niemiecki pisarz, nazywa kolegę po piórze „Esesmanem, który milczał przez 60 lat”

Jak tak dalej pójdzie, Grass może zostać wypchnięty z kręgu literatury niemieckiej i jako urodzony w Gdańsku stać się ni z tego, ni z owego „znanym Polaczkiem - antysemitą”

Czy możemy wykluczyć, że pan Grass miał polską mamkę jako niemowlak i wyssał to co każdy Polak, z jej, opłacanym gdańskimi guldenami, mlekiem?

Ale wiersza do którego się ten i inne głosy odnoszą nie ma. To znaczy jest, ale po niemiecku. Nie znam języka i przez chwilę byłem bezradny. Nic to – Główka pracuje! Od czego coraz doskonalsze narzędzia translatorskie dostępne w Internecie?

Przetłumaczyłem i siedzę zdziwiony, że ktoś mógł wydrukować taki bełkot. Nawet noblisty, nawet w niemieckiej gazecie!
Zaczyna się osobliwie:

„Dlaczego milczę, milczy na temat zbyt długo,
co jest oczywiste i symulacji
było praktykowane w końcu jak przeżyły
jesteśmy w najlepszym przypisach.

Zarzuca się, że na pierwszym strajku
w zniewolonym z łobuzami
i zorganizowanych z przewodnikiem okrzyki
może zniszczyć irańskie ludzi,
ponieważ w sferze budowy
bomby atomowej jest podejrzana….”


I tak do samego końca. Bez sensu taki przekład.
Mógłby jakiś sprytny bloger błysnąć i przetłumaczyć po cichu i na boku, z niemieckiego na nasze.
Z opowieści o jego treści z trzeciej, dziennikarskiej ręki, wynika, że to nic trudnego. To raczej tekst publicystyczny.

Dziwię się, że nikt z literackich asów zgromadzonych przy cycku Wyborczej nie machnął szybkiego tłumaczonka. Choćby wybitny prozaik, poeta i dramaturg, pan Stasiuk, zamiast uzasadniać, dlaczego nazwał barana „Smoleńsk” mógłby przysiąść fałdów. Zresztą, obojętnie, byle nie Pilch.

W każdym razie, zaznaczam, że jestem przeciwny upolakowieniu Grassa, tym bardziej, że pisarz ma 85 lat i swoje, prawda, nawyki, które trudno w tym wieku wyplenić. Zaraz by się skumał z naszymi mędrcami w wieku przejściowym, których mamy aż nadto.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Gdzie szumik strumił słodko...

„Gdzie szumik strumił słodko…”
Rozsiewał coś tam Rej,
Stokrotka rosła polna, a nad nią szumiał gej


– Jeszcze raz! – „Gaj” się śpiewa, w sensie; drzewa, woda i wysoka trawa – pomijając … a skąd tu Rej?

- Się śpiewało w harcerstwie! – Nuci

- Proszę nie nucić, to nie przejdzie!
Jeszcze raz!; – Gdzie szumik strumił….

-Proszę przestać! I tak przegrał pan co najmniej telewizor. Przejdźmy do pytań. Zadaję pierwsze, które brzmi tak: – A dlaczego nie?

- ….?

- Pomogę panu, ponieważ jest to trudne, tak z siebie wyłuskać odpowiedź na takie, aż, pytanie. Niech pan na przykład sam siebie zapyta, dlaczego Madzia Mamy ma takie wielkie zęby?

- Chce mnie zjeść?

- Nie głuptasie! Pomogę, jeśli się skoncentrujesz! … – Nie, nie musisz być koncentratem sprzedawanym w słoiku – Przesadzasz! Co? Dlaczego uważasz, że CCCP znaczy, cep cepa cepem pogania? Przecież to nasi kumple są! Od nowa!

- Od nowa, Polska Ludowa?

- Jeszcze raz! Reset! Co pan powie o tej, no… zapomniałem! Cholera jasna, wstaję o piątej– Niby razem z szwagrem kolejarzem, ale szwagier – Łobuz, nie szwagier- idzie sobie do roboty i szyn pilnuje, by się prawda trzymały równolegle, a ja, nie dość, że musze się golić na musztardowy pysk, to jeszcze, dodatkowo, łażę po ulicach i przedpokojach, wypytując takich osłów jak ty, w ramach zajęć intelektualnych! – - Mam prawo zapomnieć! Kartka mnie wypadła z kiejdy! – To może ja już pójdę?

- Stój pan! Kartka mnie wypadła, ale coś tam było o torturach… Stój pan! Nie o pana chodzi!

- Proszę mnie nie wykręcać ręki!

- Musze mieć reporterską “setkę”! Widzi pan tego chudego z kamerą? On ma prawie, prawda, dzieci! Co pan sądzi o torturach?

- łaaaaa….!

- Są złe! Niczym … łaaaa… nie da się … łaaa … usprawiedliwić! Musze mieć „setkę” Niech pan chociaż wybałuszy oczy! – Co? Ma śpiewać? Już śpiewał – do dupy to było! Jak to, nasz artysta? A skąd miałem wiedzieć, że artysta? Nie, tylko wykręciłem mu rękę. Spoko! Tenks! Nara! – Przepraszam pana, studio robi się ciasne z powodu idiotyzmu telewidzów. Pan miał śpiewać – przepraszam – Co chciał pan zaśpiewać? Co?

- Przygodową piosenkę o prawdzie!

- Tę „prawdę” to może opuścimy. Niech będzie „Piosenka przygodowa”! Może być? Dziękuję!

- „Gdzie szumik strumił z wolna
Rozsiewał zioła Rej
Stokrotka rosła polna
A nad nią szumiał gej, zielony gej…


- STOP! Nie masz pan czegoś innego za pazuchą? Przecież to istna prokreacja, tfu! Prowokacja!

- Mam, ale po rosyjsku!

-Po rosyjsku?

- Tak, po rosyjsku!

- O czym to jest?

- Wiersz przygodowy!

- Wiersz przygodowy?

- Tak! ( niestety, zaczyna deklamować )

„Krutymi trapinkami w gory
W dol bystrych i miedliennych riek
Miniaja balszyje aziory
Wiesiołyj szagał cziełowiek

Czietyrnadcać liet jemu było
I nios on darożnyj mieszok
A w niom pałatienie i myło
I biełyj zubnoj paraszok…”


- Stop! Jeśli chodzi o proszek do mycia zębów, powinien wypowiedzieć się sponsor. Pani Madziu, niech się pani kopnie do….

niedziela, 1 kwietnia 2012

Za Chwilę skończę 47 lat!

Już znów zbliżają się moje urodziny. 2 kwietnia skończę tyle lat, ile miał mój ojciec kiedy umierał. Im człowiek starszy, tym bardziej melancholijny. Coraz bardziej czuję, że zbliża starość i jakoś mi coraz bardziej smutno. 18 urodziny miałam w Wielki Piątek i to pół roku po śmierci mojego ojca! Trzydziestych nawet nie zauważyłam, a czterdziestka przyszła podstępnie w dniu śmierci Papieża Jana Pawła II. Pięćdziesiątka mnie już przeraża, choć to jeszcze niby trzy lata! Czemu tak dziwnie szybko wszystko przemija? Pozdrawiam serdecznie.

Przerwa na głupie reklamy

Wiem, że Tutaj piszą intelektualiści,( Uwaga! Tekst pisałem dla TXT i stąd ta bezsensowna uwaga. W zasadzie powinienem zmienić "piszą" na "czytają", ale ktoś - choćby wyrus, mógłby się obrazić) a ci, poza posiadaniem wiadomego dzieła Joyca nie oglądają telewizji, a nawet jeśli oglądają, z całą pewnością nie oglądają reklam. Choć nie należę do tej elity też staram się nie oglądać reklam. Wychodzę, przełączam na inne kanały, przez co zapominam co oglądałem. Gubię wątki. Bardzo to nieprzyjemne.

Niemniej włażą mi w gały i uszy i zacząłem się zastanawiać, która reklama jest najgłupsza?

Początkowo stawiałem na reklamę Calgonu, tę w której widzimy dwie zepsute pralki, bo przecież nikt nie jest tak nierozsądny by dobrą pralkę taszczyć do warsztatu naprawczego. Bęben jednej zepsutej pralki się błyszczy a drugi wprost przeciwnie. Z tego ma wynikać, że pralka z czystym bębnem zdrowo umarła, czy co? Poza tym jest to bujda z chrzanem. Jako znany złomowszczyk widziałem tysiące bębnów wyciągniętych z zepsutych pralek i wszystkie się pięknie błyszczały.

Jednak pojawiła się niedawno reklama, która jest wielokrotnie głupsza. Ciekawi mnie, czy ktoś z Was widział głupszą?

Jest to reklama jakiegoś płynu do mycia rąk z wbudowanym, automatycznym dozownikiem. Środek w pojemniku usuwa jak to zwykle bywa 99,95% zarazków z mytych dłoni. Nie w tym rzecz. Zatroskany, poważny głos informuje mnie najpierw, że najbardziej zależy mi na zdrowiu moich dzieci, a wiadomo co te zarazki wyprawiają.

Zachwalana nowość polega na tym, że użytkownik (dziecko) podtyka brudne łapki pod dzióbek i płyn sam wlewa mu się w nadstawione uprzednio garstki. Są dwa wyjścia. Najpierw odkręciło kran z wodą brudnymi łapkami, teraz szoruje łapki płynem i zamyka wypływ wody kręcąc brudnym kranem, w związku z czym powinno zacząć mycie od początku. Jasne, mogło najpierw wyszorować łapki, a potem usmarowanymi płynem łapkami odkręcić kran, spłukać łapki, ale zakręcenia kranu nie uniknie.

Ale to detal. Główna rzecz w tym, że skoro na wstępie ma brudne łapki, ponieważ na przykład, zakopywało przed chwilą martwego wróbla, niczym nie ryzykuje naciskając przycisk zwyczajnego dozownika, ponieważ myje łapki po naciśnięciu, nie przed!

Zwróćcie uwagę, że jest to reklama kierowana do dorosłych, nie do pięciolatków! Oznacza to, że twórcy reklamy, jak najsłuszniej mają ludzi za idiotów. Obywatele! Myjcie się mydłem w kostkach!

Zna ktoś jakąś wyjątkowo głupią reklamę, obejrzaną, oczywiście przez przypadek, na przykład w kinie przed jakimś ambitnym filmem?

A propos kina. Jako malec wybrałem się w dawnych czasach do kina „Górnik” w Koninie na film o Winnetou. Sala nabita dzieciarnią. Obowiązkowa PKF a potem na panoramicznym ekranie pojawia się niespodziewanie ogromne, kolorowe zdjęcie nieco nadpsutego męskiego przyrodzenia. Była to, jak się domyślacie reklama akcji zwalczania chorób wenerycznych, albo ich samych. Już dokładnie nie pamiętam.