środa, 19 września 2012

Zabić dziecko

Okazuje się, że to łatwe jest.

Nie łudźcie się, mili moi, że prawo, DNA, grupa krwi, charakter obrażeń, wywiad środowiskowy. Ani policja, ani prokuratura, ani urzędy, ani lokalni politycy. To nie jest amerykański serial kryminalny w stylu CSI..

Polska śmierdzi. W Polsce śmierć dziecka nikogo nie obchodzi. Kto ma poganiać policję/prokuraturę skoro wszystko jest w jak najlepszym porządku, o czym zapewniają urzędnicy odpowiedzialni za taką, niewyobrażalną, tragedię.

Z rodzin zastępczych zrobiono biznes. Biznes, którego beneficjentami sa przeważnie "znajomi gminnego/powiatowego królika" Polska płaci się 2600 za idee, plus od 1000 do 1300 od dziecięcego łebka.

Łakomy to kąsek, kurwa mać!

Okazuje się, że można doskonale żyć z sierotek. Te sierotki są państwowe, ponieważ forsa płynie wprost z budżetu.

W sprawie morderców z Pucka, pytam.

Na jakiej podstawie odebrano pięcioro maluchów rodzinie biologicznej?

Czy aby nie z powodu kłopotów finansowych? Jeśli tak, wszyscy jesteśmy mordercami, chodując bydło... puckie...

Te pyski, iście zwierzęce, pokazywane w telewizji, smutno mnie nastrajaja do Polski.
Tak, do Polski!

Nie odpowiada za to żadna partia politryczna, wszystkie odpowiadają.
Wszystkie nasze władze, od pierwszej do czwartej, pochodzą albo z czworaków albo z sowieckiego importu. Łatwo to poznać - gębowo!
Widzieliście sędziego Milewskiego? Morda jak kubeł! Podobny do pana Wołka - Wiadroszczaka!
...

Inna rzecz to salezjańskie otrzęsiny. Na udostepnionych zdjęciach widzimy księdza, szczerego osła i prostaka, z którego kolan pierwszoklasiści, coś tam zlizują. Zaatakowani księżulkowie słodcy przywołują tradycje sięgające nawet słonego morza, że nie wspomnę o starożytnych uniwersytetach. Skomentuję to delikatnie.

- Z chama księdz, z księdza prostak, z prostaka bydlak! - Może jeszcze "fala" wam się marzy, PT salezjanie?

PS.
Polska śmierdzi niczym piętnastodniowa martwa ryba wywleczona na brzeg. W upale


wtorek, 11 września 2012

Korwin Mikke. Wróg publiczny i tarcza rządzących

Najcenniejsze dla współczesnych mediów są tematy na które każdy dureń może się swobodnie wypowiedzieć. Doskonałą ilustracją powyższej tezy jest szum stworzony wokół tekstu napisanego na blogu przez Janusza Korwin - Mikke. Podkreślam, że mamy do czynienia z publicystycznym tekstem nieliczącego się w stawce wyborczej polityka. Jednoprocentowego.

Aby dyskutować z autorem opublikowanego na blogu tekstu, wystarczy tekst na tymże blogu skomentować. I tak się zwykle dzieje, także w przypadku tekstów Pana Janusza, który nie szczędzi swym czytelnikom wpisów obrazoburczych, łamiących przyjęte współcześnie konwencje poprawności politycznej.

Dlaczego tym razem podniesiono takie larum?

Ano dlatego, by dziennikarska i komentatorska tłuszcza mogła poczuć się nieco lepiej po przykrej konfrontacji poprawnego ględzenia z rzeczywistością.
Z rzeczywistością, w której rządzący politycy kompletnie zlekceważyli niepełnosprawnych sportowców.

Przecież to nie JKM nie dał satysfakcji tym dzielnym ludziom nie biorąc udziału w ich pożegnaniu przed wylotem do Wielkiej Brytanii a pani Mucha, reprezentująca absurdalne ministerstwo sportu, jak by nie patrzeć, członek Jaśnie Oświeconego Rządu.

To nie JKM zarządza TVP i nie JKM nie postarał się choćby o dwugodzinny skrót najważniejszych wydarzeń paraolimpiady, przynajmniej tych z udziałem reprezentantów Polski.

Korwin ma dobre prawo krytykować i nie oglądać, a nawet nie oglądając krytykować. Ma dobre prawo bredzić, wypisywać androny, mylić paraolimpiadę z olimpiadami specjalnymi.

Co to kogo obchodzi, poza czytelnikami jego bloga?

Większość ludzi nie oglądała zwyczajnych Igrzysk, a znam takich, co ich uczestników nazywają brojlerami chodowanymi nie wiedzieć czemu ze środków publicznych. Tyle tylko, że jaśnie oświeceni politycy, jakoś znaleźli czas by ogrzać się przy cudzej sławie, jak się po fakcie okazało, przeważnie potencjalnej.

Przy odrobinie złej woli można sensownie zarzucić Korwinowi, że sam, z własnej nieprzymuszonej woli stał się piorunochronem dla rządzących, w zamian za co stał się człowiekiem tygodnia.

Przecież wszyscy wiedzą, że najwazniejsze jest to, by mówiono. Mogą to być obelgi, byle dużo i odpowiednio nagłośnione. To, że przywołani na wstępie durnie, wyzywając JKM od idiotów, chamów i faszystów poczuli się lepiej, stanowi tylko wartość dodaną tej żałosnej, medialnej imprezy.

Janusz Korwin Mikke nie jest kłopotem dla uprawiających sport ludzi niepełnosprawnych. To nie z jego gardła muszą wyciągać każdy grosz na rehabilitacje, sprzęt czy możliwość treningów.

Korwin jest kłopotem dla ludzi, których wciągnął do swojej nowej partii politycznej. On się puszy w telewizji, oni zbiorą realne bęcki.

Zapewniam wszystkich, że JKM nie jest idiotą. Takich ludzi nazywam raczej grubymi cwaniakami. Jego UPR była czymś w rodzaju przedszkola dla przyszłych polityków. Gdyby dzisiaj zebrać wszystkich posłów, którzy zaczynali swą polityczną karierę w Unii, ciekawym, które miejsce pod względem liczebności, klub byłych członków UPR zajmowałby w naszym sejmie?

Na pewno byłby to klub jak się patrzy. Mógłby to ktoś policzyć!

Dzisiaj rola Korwina jest mniejsza. Przedszkolem polityki są synekturki asystentów posłów krajowych i europejskich. Właśnie przeczytałem, że Konsulem RP ma zostać młodzieniec, który kwalifikacje zdobył jako asystent pana Nitrasa. Nitrasa!!! O rany!
Na boku dodam, że "kruszywo" Nitras też należał do UPR

No dobra. Paraolimpiada się skończyła, Korwin za chwilę i na chwilę zniknie z mediów. Pozostaje pole. Pole do popisu dla polityków i mediów wrzeszczących o podłości Korwina.

Niepełnosprawni sportowcy wrócili z Londynu, a przypominam, że są jeszcze Olimiady Specjalne – Nie mylić z paraolimpiadami!

Zrobicie coś, mili moi, czy Korwin zrobił za was wszystko co trzeba?

poniedziałek, 10 września 2012

POWIDŁA WYSZŁY!

- Powidła wyszły! – Zameldował von Pałętasz i ciężko usiadł na ławie.

- Jakże to, pardą, wyszły? – Zdziwili się chóralnie, w tym miejscu obecni oraz przytomni Krzyżacy. Z jakiej racji powidła wyszły na początku września, skoro takie na przykład śliwki dopiero …

- Tegoroczne śliwki to jest, jak to mówią, zeszłoroczny śnieg. Zagraniczni fachowcy twierdzą, że zjedliśmy je trzy lata temu. Pytałem tego angielczyka, który wkradł się w łaski Wielkiego Mistrza, jak to możliwe, a ten tylko się ośmiał i mówi, że w biuletynie krzyżackim ogłosimy, że to robota Zyndrama z Kaczewa.

- Przecież Zyndram z Kaczewa utracił swe wpływy ponad pięć lat temu. Kto w to uwierzy? A powidła wszyscy lubią, Von Pałętaszu, wszak chleb z masłem i powidłami to tradycyjna krzyżacka kolacja!

- Masło, powiadasz, zaśmiał się Von Pałętasz – Masło zjedliśmy w ubiegłym roku. Na tegorocznym przednówku wypiliśmy mleko, wino, piwo i miód. Ser zjedliśmy. Dziczyznę…

- A konfitury? – Nieśmiało odezwał się krzyżak Pimo.

- Kto śmiał wymienić konfitury?

W ogromnej, zbudowanej z ciosanego kamienia i dębowych bali, krzyżackiej remizie zaległa cisza. Oto Wielki Mistrz raczył ukazać się zebranym w całej swojej krzyżackiej okazałości.

– Konfitury należą się władzy a ty Pimo uważaj, ponieważ moja krzyżacka łaskawość się kończy!

Ech, gdybyście widzieli jak się Pimo wystraszył, skurczył, jak zaniemógł – Jak skromnie zapadli się we własne polerowane kredytem zbroje inni szlachetni rycerze, w tym oczywiście ci importowani.

Mistrz stał niczym niedźwiedź nad ławicą łososi, oddychając ponuro. Oko krwią nabiegłe, wąs sztywny, usta niczym lelija dżdżem denaturatu zlana.

- Co wy wiecie?! – Splunął potężnie, wprost na kamienną posadzkę i kontynuował – Co wy wiecie? - Chleba z masłem i powidłami się wam zachciewa w chwili gdy zakon kwili. Przepraszam! W chwili gdy zakon zrywa się do lotu!

- Do lotu zerwiecie się kopnięci przez naród w dupę!

- Kto śmiał? Chwytać! Zabić! Jaki naród?

- Melduję posłusznie - Odezwał się zza szeregów stalowych łbów Eric de Mistewi – Ja tylko cytuję z twittera. Taka moja praca, o wielki, mądry und szlachetny Mistrzu! Ten cham Zawisza, pewnie odblokowali mu konto, hmm… przy okazji, skoro już mam głos… Spadaj, czego się pchasz… Pinochetowi się zmarło – idź do diabła! Ehm…pozwolę sobie zauważyć, że…

- Francuzik będzie mnie tu pouczał! Gdzie twój Sarko ulubiony? Hę… Łysy do mnie! Zabielany do mnie! Ekonomisci do mnie! na dysputę! żywo! nie Eskimosi, nie ekonomowie - psiajuchy – Co to znaczy, dlaczego uciekacie?

- Panie! My łby krzyżackie, pały w stal zakute. Co każesz czynim. Czego nie każesz, nie czynim… Było, … w garnki odzianego rycerza Gerlacha tłuc, tłukliśmy, do wora pakować, pakowaliśmy - Trza onego całować w policzki, całujemy!

- Dawajcie Von Szejnfelda!

- Przez złotą fosę, czcząc panikę, w pełnej zbroi skacząc w błocie zagrzeban. Medycy go cucą.

- Medycy, … powiadasz… Arłukowicz do mnie!

- Jasyr spode Chłańska ku granicy prowadzi, po drodze ścina, pali, nikogo nie żywi.

- Jezus Maria! – Niech go ino tabloidy namierzą - Warzecha słodki. A Von Niesioł ? Straszny to jest rycerz, okrutny, a jak minę wykropi…

- Już na nic. Przez niejasnych filmowców jako wampir czy inne straszydło do horroru wciągnięty za gwiazdę całkiem osobliwą robi, imć Ziemkiewicza w najnowszym scenariuszu całuje.

- Co wy, tacy owacy, z tym całowaniem? Tfu! Pornografia polityczna to jest, a wy przecie rycerze, wiadomo kogo!

- Ewy Kopacz?

- Pimoooo! Nic nie masz do powiedzenia to milcz! Gdyby na tym oto stole stała waza z zupą, łeb bym ci tą wazą rozwalił! Albo słojem powideł!

-Wielki Mistrzu! – My właśnie chcieliśmy jeno, w sprawie tych powideł, my krzyżacy lokalni, niczemu nie winni - złoto i srebro to nic dla nas, w sumie, ale chleb z masłem i powidłami. Panie, niektórzy wypieki cudnie cukrem zagramanicznym pruszą!

Wielki Mistrz stopień po stopniu przecież wlazł na szczyt baszty i tam, choć w stal odziany, przez blanki wyszczerbione patrząc, zapłakał.
Owszem, miał w spiżarni kilka słoików konfitur - Co władza po władza. Wiadomo.
Ale powideł nie miał ni marnego słoiczka. Grzanka gorąca z masełkiem i powidłami –

Rozmarzył się Wielki Mistrz i kryjąc twarz w stalowych rękawicach, ponownie szczerze zapłakał. Niestety.

Powidła wyszły!

piątek, 7 września 2012

Sprzedawcy trudnych bajek

Ludzie posiadają rozmaite rzeczy. Na przykład jeden posiada majątek a drugi znowuż brodawkę na czubku głowy. Trzeci hoduje dziwnego psa. Czwarty dwa koty i kogutka. Piąty ma syna w Ameryce. Szósty ma zmysł do wynalazków. Siódmy pieczątkę a ósmy przepada za byciem pasażerem. Dziewiąty chciał odlecieć na wrotach od stodoły. Dziesiątego zgubił przykry nałóg onanii. Jedenasty gra na stoperze w Hetmanie Wdzydze. Dwunasty się gniewa. Trzynasty kolekcjonuje widły i kosy na sztorc. NASA. Czternasty jest obecny.

Tak sobie kombinuję, idąc chodnikami wyposzczonego, wyblakłego miasta aż zamyślony długofalowo, zderzyłem się z kartonowym pudłem. Cholera! Zza pudła wychyla się Dżony Mamarony i mnie, gapowatego, przeprasza.

Zza pudła - mówi - Nic nie widzę! Rozcieram brzuch urażony kantem pudła i pytam, co też Dżony w tym pudle niesie. Cwaniak odpowiada, że niesie budżet Trzeciej Rzeczpospolitej na skup makulatury, gdzie płacą osiemnaście groszy za kilogram.

- Nie zmyślaj Dżony, ino gadaj po dobroci, budżetu byś nie uniósł. Co tam masz w tym pudle?

- Pudla o nazwisku Ramzes - Odpowiada bezwstydnik

- Pudel by szczekał! - Podnoszę dziwnie lekkie pudło i nim potrząsam. Coś grzechocze ale na pewno nie pudel. Dżony…

- No dobra, nie będę bujał. W pudle niosę smak na jednomandatowe okręgi wyborcze, wzorem Pawła Kukiza oraz profesora Przystawy.

- Ej, Dżony, Dżony… smak nie ma prawa grzechotać, co tam jawnie grzechocze po południu? - pytam

- Kamień węgielny pod nową świątynię demokracji. Tym razem prawdziwą.

- Kamień węgielny pod nową świątynię demokracji, prawdziwą? Nie mogę wyjść ze zdumienia, ale w końcu, macając po ścianach, wyszczerbionymi schodkami, w górę, w dół i na lewo, wyszedłem z tego zdumienia.

Pożegnałem Dżonego. Patrząc jak oddala się z pudłem niesionym na brzuchu, ulicą, która ma w sobie gust zachodzącego słońca, usiadłem na przydrożnym słupku i kontynuowałem swoją dziwaczną wyliczankę.

Piętnasty jest zawiadowcą w drużynie rugby. Szesnasty handluje wirtualnymi rubinami w świecie gier. Siedemnasty miga zza szafy. Osiemnasty wprowadza się w trans przy pomocy korby. Dziewiętnasty czci dziewiętnastowieczną narrację. Dwudziesty dwudziestowieczną, ze szczególnym uwzględnieniem Hitlera. Dwudziesty pierwszy gra w oko. Dwudziesty drugi ma oko na Persję. Dwudziesty trzeci pływa. Dwudziesty czwarty jest okiem niemowląt wśród wrogów. Dwudziesty piąty nie żyje. Zmarł nagle.

Ludzie posiadają różne rzeczy. Jeden nie posiada się ze zdziwienia. Drugi posiada państwo. Trzeci, wyjątkowy oryginał i gwałtownik, biegając po lesie, posiadł sumienie.
I tak dalej. I tak dalej.

i dalej

możesz siedzieć na krześle godzinami za dębowym nieco utykającym stolikiem w cieniu lipy popijać lodowate piwo kreślić na szeleszczących podrywanych przez wiatr arkuszach stukać na klawiaturze laptopa uważając na stan baterii w końcu wystarczy rozwinąć kabel kosiarki by ustabilizować przekaz możesz myśleć do woli odganiać lgnącego do ciebie i wyobrażonej przez mały słodki łepek zabawy synka śledzić nowości w internecie podczas gdy słońce przegania cię w coraz to inny cień i masz wrażenie że ten cały kopernik jednak nałgał nazmyślał ponieważ widzisz ruch słońca i przed słońcem wycofujesz się w cień popijasz rdzawą lemoniadę z dzbanka lemoniadę według przepisu tak starego jak świat kostki lodu pchają się do twoich ust nad głową przelatuje dziarski helikopter nocą śniłeś wielką powódź pędziłeś na czarnym koniu w górę stoku a za tobą ryczały ogromne fale obudziłeś się o czwartej zlany potem i poszedłeś do łazienki wyszczać się i obmyć chłodną wodą nie zmienisz świata ponieważ w ten świat zainwestowało zbyt wielu potężnych ludzi

i dalej

spółdzielnia pracy przyszłość w odrzymordach obecnie notowana na giełdzie i nie tylko jako złota mordo tm spółka zoo kilka lat temu wypuściła na rynek partię luster z komputerową pozytywką lustra te wedle zapewnień producenta pozytywnie działały na użytkowników dzięki pozytywce umacniając w nich przekonanie o własnej nieomylności nieprzeciętnej inteligencji charyzmie i okolicy starannie ukryte w ramie kamery identyfikowały twarz nabywcy a następnie miękki głęboki głos kobiecy lub męski do wyboru wygłaszał w zależności od pory dnia stosowne pochwały i komplementy lustra a jezus chodził po wodzie jeziora nie pierwszej czystości uczyły się same śledząc mimikę żab i ugniatanie ciasta w dzieży po kilku goleniach rybacy odcinali rybom głowy trzebili trzewia wrzucali ten syf do jeziora trafność komplementów dochodziła do 96% lustra wyposażone w stałe połączenie z internetem kwitły kwiliły niczym mlecze których tak naprawdę nikt nie zaprasza do bujności traw śledząc na swój mechaniczny komputerowy sposób newsy z wiodących stron informacyjnych od czasu do czasu doradzały skutecznie swoim właścicielom w kwestiach politycznych oraz wizerunkowych AMERYKA POLSKA
JEZUS

jakie to słabe bawię się kalkulatorem na słońce pada deszcz bardzo pada ziemia stęka z trawników na powierzchnię wyłażą żebra grzejników idzie zima w koszykach niosąc lód wprost do szklanek grube szkło wolność równa się wojnie na oszroniałym wale sprzedawcy bajek tanich opowieści





wtorek, 4 września 2012

Prawo, sprawiedliwość i naiwność

Ludzie są naprawdę dziwni. Ostatnio wyobrazili sobie, że projekty zgłoszone przez Jarosława Kaczyńskiego staną się podstawą merytorycznej dyskusji, która przetoczy się przez media, zmusi rządzących do zajęcia jasnego stanowiska, powodując poruszenie umysłów i sumień PT potencjalnych wyborców. Niektórzy zauważyli nawet symptomy zmian w medialnej narracji. O słodka naiwności!

Nie widzicie, że w kontynuację obecnego porządku zaangażowano więcej niż wszystko i dopóki nie uda się wykreować zastępstwa, kłami oraz pazurami będzie ta nędza broniona? W mediach to sobie możecie zamówić merytoryczną dyskusję między Kuźniarem, Kuczyńskim i profesorem Kuźniarem. Satysfakcja gwarantowana.

Pierwsza rzecz to zasięg wystąpienia lidera Prawa i Sprawiedliwości, w wersji oryginalnej, że się tak wyrażę. Pewnie ze sporą nadwyżką, biorąc pod uwagę porę dnia, skalę zainteresowania ludzi polityką oraz dostępność programów informacyjnych, szacuję na 300 000 oglądających, z czego może jedna trzecia słuchała uważnie. To nic osobliwego. Jednym ze złudzeń jakiemu ulegają ludzie interesujący się polityką jest wiara w powszechność tego zainteresowania.

Tak nie jest. Tezy Kaczyńskiego dotarły do szerszej publiczności nieco później, w nieżyczliwie skomentowanych fragmentach, poprzez szydercze wypowiedzi polityków partii rządzących i łże opozycyjnych, najemnych mądrali od wszystkiego a nawet samego premiera Tuska. To niby miała być ta merytoryczna dyskusja?

Jasne, że jakiś ferment jest. Wrzucił Kaczyński kamień do stawu i fale się rozchodzą, tyle, że z dna jak to zwykle u nas podniosło się sporo mułu. Następnym razem, ośmielę się doradzić, prezes powinien znaleźć płaski kamień i puścić po wodzie tak zwaną kaczkę. W niedzielne południe drugiego września, mógłby skoncentrować się z wiadomych powodów na kwestiach oświatowych, a jest o czym mówić. Oj tak.

Rozumiem, że chciał wyprzedzić expose premiera, ponieważ mam wrażenie, że teraz pod pozorem obliczania kosztów wprowadzenia w życie przedstawionych przez lidera PiS propozycji, trwają gorączkowe kombinacje nad zapowiadanym wystąpieniem Donalda Tuska, ponieważ nijak nie wypada po Kaczyńskim powtarzać, a co to za expose bez obietnic zmian i reform?

Tyle tylko, że przedstawiając tak szeroką gamę propozycji, Kaczyński dał swoim przeciwnikom możliwość wyboru miejsc w które uderzają, a medialny jazgot nie daje szans na solidną kontr ripostę. Zresztą wszystko to tylko słowa, słowa i jeszcze raz słowa. Tak czy inaczej nadchodzi naga, brzydka jak cholera, rzeczywistość.

Jak raz, macie piękny przykład tego czym skończą się rządy Tuska i jego drużyny. Dosłownie przed chwilą odbył się turniej Euro. Cymes, wyraj i gigantyczny sukces. Światła wielkiego świata, gwiazdy, nasze Orły, zyski zbierane wiadrami, gale, telebimy, publiczne zdawanie egzaminu, cuda po prostu. A w rzeczywistości, która nadeszła szybciej niż się jej spodziewano, zabrakło pieniędzy na transmisje eliminacyjnych meczów naszej reprezentacji.

Znów jesteśmy liderem w Europie. Na szczęście można będzie oglądać mecze w internecie, ponieważ Czarnogóra raczy transmitować.

Jeszcze drobna uwaga do specjalistów od narracji, którzy obsiedli Jarosława Kaczyńskiego a żaden ich pomysł nie świadczy o tym, że są cokolwiek mądrzejsi od Bielana i Kamińskiego, co źle wróży.

Otóż powtarzanie mantry o zaostrzeniu prawa karnego jest przeciwskuteczne. Pozornie, mając w tle aferę Amber Gold, domaganie się konfiskaty mienia za przestępstwa gospodarcze jest strzałem w dziesiątkę.

Byłoby tak, gdyby można było wprowadzić specjalne prawo dotyczące Marcina P.

Nonsens. Tak się nie da. Taką propozycję ludzie zajmujący się drobnym biznesem, pozbawieni osłony kancelarii prawnych konfrontują z masową informacją o samowładztwie urzędników skarbowych, sądów i prokuratur. Media co tydzień wskazują po kilkanaście przykładów na gnojenie prywatnych przedsiębiorców przez urzędników reprezenujących Państwo.

Internet jest pełen skarg, żalów i opisów wrogości tegoż Państwa wobec drobnego i średniego biznesu. Nawet w sprawie AG doskonale widać jak to działa w rzeczywistości. Świństwo, chaos, ruja i poróbstwo.

Najpierw należy wyczyścić tę najważniejszą stajnię, ponieważ dzisiaj Temida stoi po kolana w łajnie, a dopiero potem zająć się tego typu pomysłami. To jest straszenie waszych potencjalnych wyborców, mili moi.

Raz, że ludzie z zasady boją się zmian, dwa, że temat konfiskaty mienia przerabialiśmy w PRL, a trzy, że przysłowiowy pan Janek zajmujący się handlem pietruszką, doskonale rozumie, że Kaczyński daleko, a pani Kasia ze skarbówki osobliwie blisko.

W Polsce potrzebna jest raczej depenalizacja drobnych wykroczeń skutkujących grzywnami, zamienianymi w przypadku ludzi niewydolnych finansowo na karę pozbawienia wolności. Vide rowerzyści pod wpływem, posiadacze grama maryśki i tak dalej, i tak dalej.

W Polsce ludzie latami siedzą w aresztach, niedawno czytałem o ‘’gospodarczym’’ który siedzi w areszcie śledczym od dwunastu lat. Tym, proszę się zająć na początek, jeśli poważnie traktujecie nazwę partii, której służycie w ramach umowy o dzieło. Panowie specjaliści od narracji.

niedziela, 2 września 2012

Władza jest krzepka i sympatyczna

Wyszumieliście się szanowni pisarczykowie und komentatorzy? Amber Gold, układ gdański – Było, minęło i baj baj. Ciągnęli samolocik na sznurku? Znaczy władza jest krzepka i ma dystans do siebie, znaczy jest wesoła i miła. Co prawda w USA czy w innych Chinach jakiś gość pociągnął samolot solo przy pomocy zębów, ale ponoć pas startowy był nawoskowany. U nas było uczciwie.

Inni by nie ciągnęli, ponieważ to ponuracy, ludzie zawzięci i źli.

To jest właśnie demokracja. Gdyby dzisiaj, a jest akurat niedziela, odbywały się wybory samorządowe, w Gdańsku zwyciężyłaby PO. Pan Adamowicz zostałby prezydentem miasta, Karnowski Sopotu. I wszystkim byłoby dobrze!

I po co było szumieć? W sejmie argumentować, dopytywać, drzeć japy, pokazywać fotki? Denerwować pana premiera? Przyszła demokracja pod postacią karnych czworoboków poselskich i jednym głosowaniem zmiotła wszelkie wątpliwości. Większość się cieszy a większość ma zawsze skuteczniejszą rację.

I zaraz na podniosło, bo rocznica Solidarności, ale przecież nie obecnej, tylko tamtej, wielkiej Solidarności, która dziwnie mało wielkich ludzi zrodziła. Wytarli się w praniu. I znowu Gdańsk na czele. Nazajutrz wojna! I znowu Gdańsk – Premier, muzeum, Adamowicz – Korepetycje z historii.

Że też nie przyszło nikomu do głowy upamiętnić rozpoczęcia II światowej przez przyciągnięcie do nabrzeża okrętu o popularnej nazwie „Schleswig – Holstein? Ekipa wytrenowana w ciągnięciu jest? Jest i dobrze się miewa, po wodzie też się nieźle ciągnie. Wiem, oryginalny pancernik został zatopiony, ale w 1995 roku Niemcy zwodowali fregatę rakietową o tej samej nazwie. Zawsze to coś i jaki fajny event by z tego był. Poza tym fregata jest łatwiejsza do ciągnięcia niż pancernik. Może za rok? Ręczę, że taki wyczyn spodoba się szerokiej publiczności.

Przedwczoraj na przykład przeczytałem, że ponad siedemdziesiąt procent obywateli ufa Prezydentowi Komorowskiemu.

Uprasza się o nieszumienie, niewierzganie przeciwko ościeniowi albowiem panuje na terenie Polski demokracja, a w żadnym z dostępnych na rynku katalogów nie widzę skutecznej szczepionki przeciwko tej chorobie.