Całkiem niedawno media donosiły w nabożnym
skupieniu o hinduskim mądrali, który od lat nie je i nie pije, tylko karmi się
światłem słonecznym wysiadując pod drzewem. Od czasu do czasu wygłasza jeszcze różne
maksymy. Ciekawi mnie, czy poszedł wreszcie na obiad, czy nadal siedzi? Takich
historii bez zakończenia jest milion, a każde głupstwo znajduje swoich pilnych
miłośników. Z drugiej strony media do tego stopnia weszły w rolę politycznych naganiaczy,
że z braku czasu potrafią gdzieś zgubić cały
kontynent na wiele miesięcy i tylko katastrofa czy masowy mord przywraca naszej
świadomości istnienie państw i ludów. Albo facet siedzący pod drzewem, żeby nie
było. Czasem odnoszę wrażenie, że świat jako pewną całość obserwują tylko fanatyczni
kibice sportowi, dla których nawet Indonezja ze swoimi 260 milionami obywateli
ma stałą wartość, choćby ze względu na istnienie zupełnie takich samych jak u
nas lig piłkarskich, koszykarskich czy siatkarskich.
* * *
Śmieszą wspomnienia o tym, jak to za komuny
było świetnie. Pełno tego na twitterze. Nostalgia albo pamiętasz… A wszystko w
stylu:
Za komuny hodowałem przy domu sześć świń, a karmiłem je tylko resztkami z obiadu. A co to były za świnie! Każda jak trabant! Nie, że plastikowa, ale w sensie wymiarów. Pięć szło pod nóż, a szósta stróżowała uwiązana przy budzie. A ile gazet fajnych było! Na przykład takie Razem, niby dla studentów, ale legitymacji nie sprawdzali i każdy brał, bo była goła baba. A dzisiejsze Razem ma brodę. I tak dalej, i tak dalej. Są nawet tacy, którzy głoszą, że za komuny panowała równość społeczna, a polski przemysł górował w świecie, szczególnie gdy patrzy się pod kątem produkcji kwasu siarkowego.
Za komuny hodowałem przy domu sześć świń, a karmiłem je tylko resztkami z obiadu. A co to były za świnie! Każda jak trabant! Nie, że plastikowa, ale w sensie wymiarów. Pięć szło pod nóż, a szósta stróżowała uwiązana przy budzie. A ile gazet fajnych było! Na przykład takie Razem, niby dla studentów, ale legitymacji nie sprawdzali i każdy brał, bo była goła baba. A dzisiejsze Razem ma brodę. I tak dalej, i tak dalej. Są nawet tacy, którzy głoszą, że za komuny panowała równość społeczna, a polski przemysł górował w świecie, szczególnie gdy patrzy się pod kątem produkcji kwasu siarkowego.
* * *
W
czasach, gdy propaganda wrogich obozów politycznych unieważnia się we
wzajemnych atakach, nie ma niczego lepszego dla podwyższenia świadomości
obywatelskiej niż media społecznościowe. Dopiero dzięki nim można przekonać
się, z kim mamy do czynienia w sferze publicznej. Tam spieszy każdy polityk,
dziennikarz czy popularny artysta, by udowodnić zdumionemu motłochowi, że tak
naprawdę jest zwykłym cymbałem, a nimb, który go otaczał nie jest wart
przysłowiowego funta kłaków.
Oto
najwybitniejszy dziennikarz, wykładowca dziennikarstwa, autor dzieł licznych i
redaktor naczelny, nie dość, że wali byki ortograficzne, to jeszcze zdaje się
nie rozumieć zasad kierujących tak prostym medium jak twitter.
Jednak
najlepszym przykładem jest pan profesor Balcerowicz. Ani go lubiłem, ani
ceniłem, ale do diaska! - Przecież to profesor, wykładowca, premier, minister i
bardzo znany ekonomista. Tymczasem wiedziony jakimś… Nie wiem czym, odnalazł
się jako twitterowy mędrzec i publikuje od lat wpisy godne pięciolatka, w
których poza stosowną dawką nienawiści można też znaleźć treści świadczące o
jego szczerej ignorancji. Gdzie nimb? Jaka w tym sentencja filozoficzna, by za
darmo robić z siebie błazna? Tego niestety też nie wiem.
*
* *
Adam Struzik z „PSL Reaktywacja”, czy jak tam
na imię tej nędzy, chciał zostać polskim Salwadorem Dali, w związku z czym
zaprezentował zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego z dorysowanym wąsikiem a’la pędzel.
Ludzi, którzy nie poznali się na tym znakomitym, zdaniem pana posła żarcie, nasz
dowcipniś nazwał nienawistnikami, ludźmi zawziętymi, oszczercami, kłamcami oraz
pogardliwcami bez elementarnego poczucia humoru. Oświadczył jednocześnie, że
przepraszać nie zamierza, a wszystko w kontekście innego malarza, który swoimi
czynami unieważnił imię Adolf.
Oczywiście warto zauważyć, że sam Struzik jest
ponurym debilem, bo takie zdjęcie można interpretować na 123 sposoby, nie licząc
sposobów głupich i niekoniecznie od razu trzeba potwierdzać swoje najgorsze
intencje. Jest przecież Chaplin, Stefan Kisielewski oraz cała masa ludzi, którzy
z podobną, dość wątpliwą ozdobą twarzy przemierzali świat. Reasumując: Adam Struzik
nie jest i nigdy nie będzie Salwadorem Dali, choćby pojawił się w sejmie ze znajomym
mrówkojadem na smyczy. Może co najwyżej aspirować do roli pędzla.