czwartek, 28 stycznia 2016

Jasnogród szuka młodzieży

Jasnogród zgubił młodzież i nie może jej odnaleźć, a trzeba przyznać, że pilnie szuka. Przydałaby się ta młodzież, ale im pilniej młodzieży szukają, tym bardziej młodzieży nie ma. We wczorajszej porannej audycji TokFM usłyszałem nawet tezę, że ta lepsza, otwarta, jasnogrodzka młodzież wyjechała do pracy za granicę, podczas gdy w Polsce zostali synkowie i córeczki „dobrze ustawionych rodziców” oraz ci, dla których ważna jest Ojczyzna. No pięknie! Od głębi tego przemyślenia, aż się spociłem. Podobnie dowcipnie wytłumaczono przekrój wiekowy uczestników demonstracji organizowanych przez KOD, że niby w tym czasie młodzież ma inne zajęcia i wymieniono zakupy w sieciach handlowych. Wypada życzyć powodzenia w dalszych poszukiwaniach.

Jak to jest, że Jasnogród ma po swojej stronie ludzi uważanych za idoli młodzieży, a młodzieży nie ma? Przecież to się nie mieści w jasnogrodzkiej pale! Młodzież powinna się przecież wyszumieć, a gdzie lepiej można się wyszumieć, niż na antyrządowej demonstracji, gdzie tłumom przewodzą tejże młodzieży przewodnicy tacy jak luzak Kijowski czy najukochańszy dziennikarz Lis? Czy to nie ciekawsze od kupowania bułek w sklepie?

Pisowcy wyśmiewają się potem z wieku demonstrantów, choć niejeden gorliwy obrońca demokracji dla sprawy przyprowadzana wiec dzieci, czy nawet wnuczęta. W wyniku czego Wyborcza oburza się, że prawica nie szanuje ludzi starszych. Niech będzie, ale ja uważam, że szukając młodzieży, organizatorzy tejże młodzieży nie szanują. Starszych zresztą też, skoro ich przewaga liczebna nie jest dla organizatorów powodem do satysfakcji. Na widok przynęt zakładanych na medialne wędki młode rybki odpływają.

* * *
My do nich, że Ziobro będzie ich śledził w internecie, a oni na to:

- Eee tam! – i dalejże kupować bułki.

My do nich głosami naszych najwybitniejszych artystów, a oni z bułkami idą do domu, śmiejąc się na dodatek po drodze.

My do nich, że Kaczyński pragnie zaglądać im pod kołdry, a oni bezsensownie, że myją nogi.

Po prostu, z naszych lewackich lędźwi zrodziło się pokolenie szczerych barbarzyńców. Aż dziwnie przypomnieć, że jeszcze niedawno wielu zacnych lewaków postulowało obniżenie czynnego prawa wyborczego do szesnastego roku życia. Ładnie byśmy wtedy wyglądali!

* * *

Namolne próby zawrócenia odpływających rybek nie dają żadnego efektu. Kombinacje starych pryków są zbyt czytelne. Zaskorupiałe we własnych uroszczeniach i idiosynkrazjach elity nie potrafią wyprodukować żadnego atrakcyjnego przekazu. Ba, nie potrafią nawet właściwie zdefiniować oczekiwań młodzieży, ani jej samej, co już nieco dziwi.

W poszukiwaniu kontaktu z utraconym pokoleniem próbuje się wykorzystać jeszcze niedawno dobrze działające mity, które już nawet na mnie, człowieku pięćdziesięcioletnim nie robią żadnego wrażenia, będąc co najwyżej powodem do gorzkiego śmiechu nad upadającym wrogim imperium.

Mit, co się podkreśla, pierwszej, wspaniałej Solidarności, którego jasnogrodzkimi ideałami  są bełkoczący Borusewicz, prostacki Frasyniuk czy sam Wałęsa, który „wymiata”.

Mit inteligencki, którego reprezentantami są Janina Paradowska, Waldemar Kuczyński razem z narybkiem w rodzaju Lisa. Czy nad tym w ogóle warto wzruszyć ramionami?

Mit fantastycznej IIIRP z Balcerowiczem, Cimoszewiczem czy Lewandowskim (nie piłkarzem)  Ludu Dawidowy! To gorzej niż nieporozumienie, to jak skok z trampoliny do pustego basenu!

Mit słodkiej Europy. Tu nie trzeba nic pisać, bo wszystko doskonale widać i słychać.

Skoro takie armaty strzelają ślepakami, czy jest sposób na odzyskanie większości młodzieży z łap okrutnej, zabarwionej narodowo i patriotycznie, szeroko rozumianej prawicy? Odpowiedź jest prosta:


- Nie ma! Żadnych złudzeń drodzy Jasnogrodzianie. 

środa, 27 stycznia 2016

Grzegorz Średni obejmuje rząd dusz

Nie spodziewałem się, że rozpocznie swe rządy jako jawny komik. Pomysły na odbudowanie siły Platformy Obywatelskiej, które dotychczas przebiły się do opinii publicznej świadczą o tym, że za glinianą fizys nowego lidera kryją się pokłady nieujawnianego dotychczas osobliwego poczucia humoru.
Powołanie Klubów Obywatelskich ( mamy tu wiele mówiący zwolennikom sportu skrót KO) jest pierwszym tego humoru przejawem.  Próba połączenia idei wyklutej w gnieździe Gazecie Polskiej z hucpiarskim Komitetem Obrony Demokracji tylko pozornie wydaje się przedsięwzięciem poważnym. Oto rząd dusz mają przejąć lokalni działacze Platformy Obywatelskiej i poprowadzić lud na barykady. Równie dobrze mógłby Schetyna, widząc znacznie większą popularność Kościoła Katolickiego, polecić działaczom swojej partyjki zakładanie świątyń i głoszenie platformerskich prawd objawionych na leśnych polanach czy w katakumbach, o ile znajdą je w najbliższej okolicy. Rozumiem, że nic nowego pod słońcem, ale bez przesady. Nie da się skutecznie kopiować wciąż działających inicjatyw.
Ale same kluby to jeszcze nic. Osobliwe poczucie humoru pana Grzegorza przejawia się w tym, że planuje zlot jeszcze nieistniejącego tworu w dniu święta Trzeciego Maja. To niesamowite!
Oto środowisko, coraz powszechniej postrzegane jako spadkobiercy niechlubnej tradycji Targowicy, chce sobie świętować w dniu, gdy Polacy świętują uchwalenie Konstytucji, przeciw której podobni im łajdacy zawiązali skuteczny spisek. To się mieści w pewnych, bardzo wysublimowanych formach komizmu, ale nie wiem, jak ludzie nie będący członkami KO zareagują na takie wyczyny. Na pewno Szczęsny-Potocki ciężko westchnie z dna piekła.
Poza tymi, powiązanymi ze sobą konceptami, reszta działania odpicowanej PO ma tradycyjnie polegać na napieprzaniu w partię rządzącą i przekrzykiwaniu idiotycznej Nowoczesnej. Najwyraźniej pan Schetyna, zgodnie ze swoim medialnym zawołaniem „Zniszczę cię!” postanowił zabrać się za ostateczne zniszczenie zarówno PO jak i samego siebie. Nad tymi zwłokami nie uronię ani jednej łzy.