Otworzył oczy sympatyk PO i jakoś mu się tak niewyraźnie zrobiło, bo stał. Dziwne to było, ponieważ doświadczenie życiowe nauczyło go, że zwykle budził się w leżąc w łóżku, nie zaś
stojąc na golasa w przewiewie przed ogromnymi białymi drzwiami.
- Czyżbym trafił do szpitala? – pomyślał – ale odrzucił taką hipotezę, ponieważ klamka przy drzwiach była zbyt ozdobna – Zaraz by jakiś chory odkręcił i sprzedał na złom- uspokoił sam siebie na moment.
Nagle aż podskoczył. - Gdzie do cholery mam dowód osobisty? Dzisiaj wybory! – zaczął w poszukiwaniu dowodu poklepywać się po pośladkach w próżnej nadziei znalezienia tylnej kieszeni w nieistniejących spodniach. – Kaczyści podali mi jakiś narkotyk i abym nie głosował zostawili mnie nagiego w lesie!- ale i to nie trzymało się kupy bo w lesie są drzewa a tu były tylko drzwi. I te drzwi się uchyliły i jakaś silnie owłosiona łapa wyrzuciła naszemu bohaterowi coś, co przypominało nocną koszulę.
- Odziej się nieszczęsny, co mi tu gołą dupą świecisz?
Kiedy wreszcie został wpuszczony za drzwi, znalazł się w dużej, białej sali a naprzeciwko niego stał zupełnie normalny Anioł, taki jak na obrazkach, ze skrzydłami. Tyle tylko, że mocno owłosiony na łapach i klacie, co było widać, bo był dość niechlujnie rozchełstany.
Sympatyk PO zrozumiał, że zdarzyło mu się jakoś tak niespodziewanie umrzeć w czasie ciszy wyborczej. Ale jako człowiek inteligentny nie omieszkał zapytać aby potwierdzić swoje przypuszczenia:
- Przepraszam Pana, ale czy jestem w niebie?
- Nie! Jesteś Pan w stacji uzdatniania wody wybudowanej za pieniądze UE! – odpowiedział bez zająknięcia dowcipny Anioł i sam się roześmiał ze swojego żartu.
- W stacji uzdatniania wody? W Warszawie?
- Aleś Pan łatwowierny, usiądź Pan sobie na krzesełku i przejrzyj sondaże w gazecie. Urosło wam do 75%.
- Ale tu nie ma żadnego krzesełka- rozglądał się bezradnie sympatyk PO
- To usiądź Pan po turecku i nie przeszkadzaj bo słyszę że do drzwi zbliża się kolejny nie oddany głos ale ten coś za głośny. I czego tak tupie? – Tu Anioł roześmiał się z własnej pustoty.
- Dzień dobry!
- Dzień dobry, a z pana widzę sympatyk PiS-u?
- Skąd Anioł wie?
- Kto inny mógłby być tak zdyscyplinowany by spać w garniturze?
- Chciałem oddać głos o 6:01 Niestety zanim wstałem, umarłem.
- To już pańska broszka, A co pan tam ściska w łapie?
- Zaświadczenie!
- Zaświadczenie?
- Zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania. Trzeba być przewidującym. Prawdziwy „kaczysta” nigdy się nie poddaje!
- Jak długo jestem odźwiernym Aniołem, nigdy jeszcze nie spotkałem się z czymś takim!
- Pan jako ciężko pracujący Anioł powinien mieć świadomość, że tylko Prawo i…
- Ja protestuje, to jest agitacja wyborcza! – obruszył się przykucnięty sympatyk PO
- On ma rację, proszę przestać. Anioły tak czy tak nie głosują.
- Dobra, ale że tu wpuszczają tych z PO? A ci z Lid-u?
- A ci, oni mają osobne wejście!
- Przepraszam, ale czy ten z PO ma zaświadczenie?
- Gdzież tam, na golasa przyszedł!
- No to widzisz Pan, panie Aniele, dobry znak, czyli jeden do zera dla naszych! Aż mi się chce śpiewać! Nie wiedziałem, że po śmierci jest tak fajnie! – i niestety zaczyna śpiewać:
„ Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest! Ejaeja eja ej!
Dowcipny Anioł w geście rozpaczy unosi wzrok, chciałoby się rzec ku niebu, ale niestety jest to niemożliwe. W tym momencie ktoś puka i nie proszona w drzwiach ukazuje się jakaś nieprzyjemna łysa głowa.
- Przepraszam bardzo, czy tu mieszka Henio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz