niedziela, 8 marca 2009

Galanteria cudowna i zwykła

Mówiący krawat

Odkąd sięgam pamięcią wiele się dyskutuje o mówiących krawatach. Zupełnie jakby ludzie nie mieli innych problemów. Dziwne jest to tym bardziej,że tak naprawdę nie ma w pełni wartościowych nagrań, które by ostatecznie potwierdziły istnienie tego fenomenu. Zniecierpliwiony przewracałem stronę w gazecie, gdy tylko natrafiłem na wzmiankę o jakimś gadającym krawacie. A już te maksymy wygłaszane przez krawaty,upychane gdzie bądź jako komentarze. Przyznaję się, że miałem to za bujdę dopóki krawat sąsiada nie przemówił.

Zaprezentował mi to cudo i nawet sobie z tym krawatem pogadałem. Nic ciekawego. W tajemnicy wam powiem, że sprawdza się stare powiedzonko, „jaki pan taki kram”Zamiast jednego durnia mamy oto dwóch durniów.

Jeden drugiemu przytakuje. Z dzióbków sobie piją, razem oglądają telewizję, razem komentują wszystkie wydarzenia. Tyle tylko, że krawat zawsze oczywiście dodaje coś o innych krawatach. Świat według krawata! Też mi sensacja.Już wolałem tego Yeti, bo tylko ślady na śniegu zostawia, a w gazetach jego wywodów brak. No i co najgorsze, że te krawaty się ponoć rozmnażają.


Żaroodporny dres

Dostałem na urodziny żaroodporny dres. Myślę, że jakiś analfabeta pomylił metki,bo jakże to tak i po co to tak, żeby dres był żaroodporny? Dres jak dres. Niczym się nie wyróżnia. Wygląda jak dres i nawet pachnie jak dres. Niemniej, gdy jest się posiadaczem dresu, aby nie uchodzić za dresiarza należy w tym dresie biegać.

Dla wprawy najpierw biegałem dokoła okrągłego stolika, potem w piwnicy a wreszcie, gdy się już dosyć nabiegałem w pomieszczeniach zamkniętych zacząłem uprawiać jogging. Początkowo, aby się nie przemęczać biegałem na dystansie 100metrów, ale że trening czyni mistrza już wkrótce biegałem po okolicy niczym bizon. Bardzo mnie to nudziło i męczyło to bieganie, ale szczęśliwym zrządzeniem losu zgubiłem trampki ganiając za wiewiórkami po drzewach. Przecież nie będę biegał na bosaka i do tego jeszcze w żaroodpornym dresie, niczym jakiś szupłat!


Niezwykła czapka

Mam taką niezwykłą czapkę, którą nadaje się tylko do noszenia latem,ponieważ chłodzi głowę. To taka gotycka i podziemna katakumbowa czapka i zupełnie nie nadaje się do noszenia zimą, ponieważ między jednym uchem a drugim powoduje straszne przeciągi. Zimą to strach na nią popatrzeć. Można by ją wykorzystać latem, ale kto to w czapce uszance latem chodzi? Beznadziejna ta czapka i zupełnie nieużyteczna, choć naprawdę jest niezwykła.


Parasol

Zawsze moknę jak kura, ponieważ nigdy nie mam przy sobie parasola. Czasem przez chwilę bywałem posiadaczem parasola, ale po chwili już go nie miałem ponieważ albo go zgubiłem, albo ktoś sobie go zabrał, myśląc pewnie że to jego parasol. Podam przykład.

Kiedyś kupiłem sobie ładny parasol za 50 złotych i przyniosłem do domu. Na drugi dzień wsadziłem sobie drut w oko i pojechałem do okulisty z parasolem, ponieważ lał deszcz. Pani okulistka wyjęła mi drut i opatrzyła oko. Z tej radości zapomniałem parasola w poczekalni, ponieważ zaświeciło słoneczko.

Po czterech dniach wróciłem na zdjęcie opatrunku i widząc mój parasol na wieszaku aż podskoczyłem z radości oraz pomyślałem sobie dobrze o wszystkich ludziach, którzy przewinęli się przez te dni przez poczekalnię. Rozłożyłem parasol i stwierdziłem, że nikt go nawet nie zepsuł. Kiedy po pięciu minutach wyszedłem z całkowicie zdrowym i odsłoniętym okiem, parasola już nie było.

Ktoś go buchnął!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz