Nie odgarniam od siebie.
Pięścią w stół przywalę, a gdy czas na to przyjdzie – Ja karczmę rozwalę, w święto lub dzień powszedni.
Żelazną pięścią.
Z kufli piwo niech bryzga tu i tam na szczęście.
Oczy szlachty spienione zamazuję człecze.
Oczy, nosy i usta. Ich dobra racja..
Ja kropię jak z kropidła dzisiaj chrztem chmielowym.
Basta! Jaramy szlugi. W dym siwy niewiasta
Jak Atena się wbija na party
Seksu dość.
Basta!
- Krwi! Krwi! – Woła jeden
- Cichaj, – Bo też dziecinne są te krwi rozlania – Odpowiadam – Rękawem pot wycieram z czoła. Ej za mało tego rękawa! Wciąż nowe ekscesy polityczne zamawiam, bo w blogach są biesy! Karczma dudni jak bęben.
- Wina Żydzie!
Pijemy.
- A co Waść dziś powiesz na onego Rachonia z Pisu, któren przecie, dziś za kutasa przebrany straszył nam Pupina gumy zmarszczeniem? Kondomiarz to szczery? – Czy jakieś skisłe dziecko? Weny za cholery w tym nie znajduję żadnej, choć to pijarowiec.
- Co powiem? – Wąs gładzę i nie spieszno mi głos zabierać, bom kilka niedziel temu do onej partyi ludzi namawiał – Głupek jest to straszny! – Mówię w końcu i zaraz szablę na stół kładę, niby jak argumentów braknie…
- A czemu to tak? Może i dobrze chciał, marny pytol zaprzysięgły? – Wiaruchna ku stołowi się garnie, szklanice potrąca a gębaczy bardzo!
-Słuchajcie – mówię – Oddać go pisowskiemu katu! Z jakiej strony nie patrzeć obciach i jaj niedorosłych marna wiocha! Za kutasa się przebierz i krzycz: „Polska! Polska!” – Ja pierwszy cię rozpłatam! Jak owieczkę marną rozerwę!
- Ale Moskwicin wredny jest! Pomnij Waszmość, że Moskal wszędy karakany zapuścił, gdzie doszedł w swej marności a za to krwią ludzką oblany niczym w królewskim płaszczu chodzi
- Gogola mi tu nie cytuj! Tu jest sprawa taka, że ów Rachoń jest Pisu lider lada jaki!
Za kutasa przebrany wrzeszczy, że morderca – Pupin żałośnie słucha – Znać, że przeniewierca, ale Moskwicin szczery – Co wiele tłumaczy!
- Moskwicin szczerym?
- Jasne! Car Cara tu baczy i obserwuje pilnie skąd się Car wychyla? W krzakach ruchy jakieś. Car się przebiera w stringi! Jakże by inaczej?
- A Tusk blisko serca! – Dopowiada pan Nowak – Wiedziony wyroki, kancelarii, gdzie znają nie takie podskoki – Narracji …
- Rachoń – mówię – Kutasem kwiczącym jak prosie!
Już się rozparłem i fufam. Fufam na armaty! Moskale i przemowy. Moskale to dranie, o czym wie każdy dzieciak. Żadne to zadanie – wytknąć Moskalom łgarstwo. Wstąpiłem na działo…
Jarek Kaczyński pędzi i pyta zbyt śmiało, kto zaprosił Pupina, do stołu, do łoża?
Obudził się niemowlak, gdy my ponad zboża położone w dożynki chcemy znów się łudzić – pokojem – Ten Jarosław chce w nas wojnę wzbudzić, choć armat przecie nie ma. Gdzie jego armaty?
Choć lonty dawno zgasły w tej rurze wszechświata, chce nam hetmanić. Brat brata i bratu nagle nie ufa.
Cóż za wielka strata!
Stoimy jak pod Pskowem.
Koń, człowiek, armata…
Dyć bitwa, lecz kto nam hetmani?
Toż, to przecież zwykły chuj jeden, nie żaden kutas.
OdpowiedzUsuńPozdro
Jacku! Phi,Rachoń!
OdpowiedzUsuńNiektórzy to się dziwią jakby swoich głupków nie mieli.
Wiadomo,że sami rosną:)
Z uśmiechem:)