Słonko
jest już czerwone ze zmęczenia, a my nadal dyskutujemy, jak zdyskontować sukces
filmu „Ida”. Przeważa opinia, że skoro
udało się zachwycić świat delikatnym, doskonałym pod względem formalnym i
ideowym dziełem, pora dobrać się do serc i portfeli szerokiej publiczności.
Jest kilka propozycji ekranizacji współczesnej literatury. Na przykład Marcepan
ciągle wyjeżdża na stół z tym swoim Krajewskim. Jasne, światowa publiczność
marzy o tym, by oglądać brutalnego dziada kręcącego się po Wrocławiu. Poza tym Mock
myli się z serialowym Monkiem, nawet samemu Marcepanowi, który twierdzi, że
zjadł na Krajewskim zęby.
Kutuzow
przechadza się z założonymi z tyłu rękoma i daje wyraz dezaprobacie wobec
kolejnych pomysłów, jakie zgłaszamy. Przez chwilę wydaje się, że rąbnie Pusiołka
w łeb, gdy ten wspomina o komedii romantycznej, w której znana dziennikarka
łamie nogę, zakochuje się w ortopedzie i wspólnie wyjeżdżają w Alpy na narty.
-
Ze złamaną nogą na narty? – Może lepiej niech ją reumatyzm pokręci!
-
Popularne są filmy o zombie i innych potworach...-odzywa się nieśmiały Karol.
- W
Polsce film o zombie? – Kutuzow zgrzyta zębami – Po pierwsze nie wozi się
drewna do lasu, a po drugie, u nas nie ma jeszcze takiego zwyczaju w kinematografii,
żeby kąsać władzę, która nas karmi. Czy wy – pyta – Nie pojmujecie, że ten film
ma nas promować, pokazać nasze problemy i trudne dojrzewanie do demokracji
oraz... – zamilkł tracąc najwyraźniej wątek.
-
Detektyw Mock znajduje w zaułkach podziemnego Wrocławia rakietę skonstruowaną przez
Von Brauna, a znając niemiecki odczytuje instrukcję obsługi. Okazuje się, że tą
rakietą można polecieć na księżyc. Ruscy chcą się dobrać do wynalazku, ale Mock
zabija wszystkich i chce przekazać swoje znalezisko niepodległościowemu
podziemiu, ale... – Marcepan chce mówić dalej, ale Kutuzow kładzie mu dłoń na
ustach.
-
Sam to wymyśliłeś?
- Tak,
przed chwilą wymyśliłem i nadal jestem w trakcie... ale dowódca leśnego oddziału
do którego trafia ze swą propozycją, okazuje się... – Marcepan próbuje
kontynuować, ale Kutuzow przerywa mu stanowczo.
-
To świetne, przemyśl to w domu, spisz na kartce i jutro wrócimy do twojego -
przyznaję -inspirującego pomysłu.
Zapada
cisza, którą można nazwać twórczą. Zdumieni tak nagłą erupcją jawnego talentu
milkniemy. Wtedy Kutuzow wyjmuje z tylnej kieszeni dżinsów kartkę, rozkłada ją
starannie i przez chwilę patrzy na jej zawartość z poważną miną. Chrząka.
-
Wiecie, że Amerykanie zanim rozejrzą się za czymś nowym... ile na przykład jest
rozmaitych Batmanów, albo... Cóż, sądzę, że i my powinniśmy wykorzystać koniunkturę...
–chrząka – nie jestem mówcą, ale przeczytam, bo ta „Ida” to jest dzieło ... i
uznanie międzynarodowe, a... Czytam!
I
czyta na głos:
„Ida
2 – Ostatnia misja” – Ida wraca do klasztoru, ale raz rozbudzona
intelektualnie, kobieco i duchowo, nie potrafi zaakceptować nudnej egzystencji.
Potajemnie ćwiczy pompki i przysiady w wyniku czego rozpierająca ją energia sprawia,
że bije inne siostry, tłucze talerze i przewraca stoły. Wydalona, próbuje
wstąpić do SB, ale jest akurat 1969 rok i nasza bohaterka udaje się do Szwecji.
Tam, zwerbowana przez Mosad, najpierw bierze udział w wojnie Jom Kipur,
rozpracowując siatkę arabskich dywersantów a następnie osobiście wysadza w
powietrze dwa egipskie czołgi. W połowie lat siedemdziesiątych trafia do
Watykanu, jako norweska zakonnica niemowa. Podczas zamachu na JPII ciosem
karate miażdży grdykę komunistycznemu snajperowi, zjeżdża na lince z bazyliki a
potem biegnie w zwolnionym tempie, by osłonić własnym ciałem papieża. Nie daje
rady, załamuje się i wyjeżdża do USA, gdzie oddaje się hazardowi, by oczekiwać
na część trzecią „Ida 3 – Zemsta zakonnicy” w której dzięki zabiegom scenarzysty
wydobędzie się z dna moralnego upadku.
Milknie.
Klaszczemy. Wreszcie mamy coś konkretnego.
- W
Szwecji mogłaby spotkać Mocka... – odzywa się Marcepan i wszyscy wybuchamy śmiechem.
Szare na ojro raczej.
OdpowiedzUsuńPzdrwm