Starożytni internauci z braku dostępu do sieci
smarowali po murach, a bardziej radykalni wydrapywali w cegłach i kamieniu swoje
mądrości. Ceram, w swojej świetnej, popularyzatorskiej książce „Bogowie, groby
i uczeni” przytacza kilka babilońskich twittów. Obok, tradycyjnego już kilka
tysięcy lat temu, narzekania na zepsucie młodzieży, można znaleźć tam
pierwowzór wszystkich politycznych narracji, solidną uwagę, której aktualność
jest nadal niepodważalna. Jej nieznany autor przez kurz i krew tysiącleci obwieszcza
prawdę prawd:
„Jak się tak rozejrzeć, ludzie jeden z drugim są
głupi.”
Tu, rozumiecie, Brama Isztar, lwy wykukujące z
kamienia, piramidy, ociekające posoką zwierząt ofiarnych ołtarze dawno
zapomnianych Bogów, a jeden z nas, bo to nie mógł być zawodowy, skorumpowany
poprawnością dziennikarz, wali prosto z mostu. Nie znamy kontekstu tej
wypowiedzi, ale brzmi tak, jakby jej autor naoglądał się starożytnej transmisji
z obalania starożytnego rządu i obaliwszy przed starożytnym telewizorem jedno,
może dwa starożytne piwa, zrozumiał dlaczego szczera głupota i
najdziwaczniejsza w świecie bujda ma tylu chętnych odbiorców. Zrozumiał i
zapisał.
Po obejrzeniu wczorajszych wystąpień liderów naszej
wojowniczej opozycji, chętnie przybiłbym piątkę temu Babilończykowi. Nie, nie
podejrzewam przemawiających o głupotę. Intryguje mnie natomiast pytanie, komu
się podoba produkowany przez nich zakłamany bełkot na tyle, że pragnie widzieć
ich znowu przy władzy. Tłumaczyłem niedawno, wcale nie żartując, że jeśli chcą pokonać
PiS powinni pokazać oblicze poważnych polityków a pokrzykujących idiotów
schować czym prędzej do szafy. Myliłem się. Ta hucpa, te chamskie wyskoki, ten
zgoła niepodobny do prawdy bełkot, są właśnie ich przemyślaną narracją,
ponieważ mają świadomość oczekiwań swoich zwolenników, którzy właśnie, jak tak
się rozejrzeć...
Przecież, licząc nawet z rodzinami, gdyby wszyscy
beneficjenci ich ośmioletnich zmagań z Polską pomaszerowali do urn,
liberalno-lewacka hydra ledwie wczołgałaby się do sejmu. To dla brakującej do
sukcesu reszty cały ten cyrk, manipulacje już nie grubymi nićmi, ale linami
okrętowymi szyte. Zwróćcie uwagę, że straszenie Prawem i Sprawiedliwością
odeszło do lamusa, gdy okazało się, że nic przerażającego się nie dzieje,
zostało zastąpione czystą, nawet niespecjalnie umotywowaną nienawiścią. Wokół
tej nienawiści, która w przypadku ex beneficjentów jest zrozumiała, politycy
opozycji gromadzą tłum szczerych ciemniaków, ludzi o trzytygodniowej pamięci,
ludzi których Mozart w filmie Formana scharakteryzował soczyście jako tych,
którzy „wyżej srają niż dupy mają”, ludzi przyjmujących za swoje lewackie fobie
i urojenia oraz całą antypolską i antykatolicką hołotę. I nawet tym się
martwią, że na ich pole wdziera się jakieś Razem, zabierając im trzy cholerne
procent. Najwyraźniej ich marzeniem jest mieć poparcie wszystkich bez wyjątku
głuptasów.
Od razu wyjaśnię, żeby uniknąć nieporozumień, że
inwektywy którymi okraszam tekst odnoszą się do sfery życia publicznego. Czasy
są takie, że wielu rozsądnych a nawet roztropnych w ludzi, gdy rzecz wykracza
poza ich codzienne doświadczenie, pewnie na skutek ciągłego zażywania
medialnych ogłupiaczy, ni z gruszki ni z pietruszki staje się rasowymi
idiotami. Można się zżymać, ale tak po prostu jest.
Jakby tego było mało, Platforma Obywatelska otwarła
ostatnio nowy front. Tym razem to front zemsty. Jak już wyjdą z opozycyjnego
czyśćca, to zaczną się mścić. No, powiecie, to już wyraz głupoty wręcz
beznadziejnej, bo tu kogut myślący o niedzieli doskonale pasuje. Też tak
pomyślałem, ale pamiętajcie do kogo się zwracają, kogo chcą tą zemstą przywabić
i utwierdzić w wierze. Popatrzcie choćby na reakcje najsłabszych umysłowo,
jakimi bez wątpienia są kreowani ku uciesze gawiedzi nasi celebryci. Oni idą za
taką narracją jak w dym! Bezcenny sojusznik na nywie kultury, o cholera!
Jeszcze do tego Babilonu. Biblijna opowieść głosi,
że Bóg właśnie tam wymieszał za karę ludziom języki, żeby utrudnić im wzajemne
zrozumienie. Może i wymieszał, ale na pewno nie za karę, a w nagrodę. Gdyby
wszyscy mówili w tym samym języku, już dawno nikt by nikogo nie rozumiał.
Najlepszym przykładem jest właśnie nasza Polska. Wszyscy starają się mówić po
polsku, a coraz trudniej cokolwiek zrozumieć.
Na szczęście, po piątkowej politycznej „gównoburzy”
nadeszła sobota. Słońce ma wyleźć zza chmur, a ja z suczką na spacer. Jeśli na
łące spotkam Peowca, a spotykam, bo on też, panie, z pieskiem, nie poszczuję go
dzielną Azą. Wymienimy uwagi. On spyta, co nowego u szczeniaków Róży. Ja
odpowiem, że podśmierdują w domu, bo padało. Potem się rozejdziemy każdy w
swoją stronę i rozumiecie, ani słowa o zemście, ani kto, kogo, panie tego i w
mordę, bo może ludzie i są głupi, ale nie zawsze i nie na każdy temat. I to
budzi nadzieję, że i polityczna nienawiść w końcu się wypali, a nieznośni dmuchacze
w żar emocji odejdą wreszcie na niezasłużone emerytury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz