sobota, 19 stycznia 2019

Narracje obowiązujące i obowiązkowe


Narracje, które od lat mają kierować naszymi zachowaniami i generować złość, gniew, pogardę i rechot z potknięć politycznego wroga, dzisiaj skierowano na wzruszenie i żałobę. To żadna nowość, może poza wyjątkowym natężeniem hucpy i zakłamania.

Dziwi mnie, że ci wszyscy spece od propagandy nie wiedzą, że nie ma nic gorszego i bardziej odstręczającego niż przesada. Akurat w tej kwestii przeciętny człowiek ma bardzo dobrze ustawiony zmysł równowagi.

Media mają nas najwyraźniej za statystów grających w filmie, który realizują, na dodatek tak tępych, że zamiast żądać zapłaty  sami płacą za udział, co z ich perspektywy jest przejawem skrajnego szaleństwa.

Czasem jest to polityczny thriller, ale najczęściej tani horror. Mamy pokrzykiwać, robić stosowne miny i ogólnie zachowywać się jak tłum pałętających się po świecie zombie. Aby alegoria była bliższa ciału, od czasu do czasu któryś z reżyserów, pisarczyków od scenariusza, czy nawet kobiecina biegająca z tą śmieszną tabliczką od klapsów uświadamia nam publicznie jacy to jesteśmy wstrętni, leniwi, brudni i głupi, a my mamy się cieszyć i dalejże podrygiwać, porykiwać i wyprawiać bezeceństwa opisane w scenariuszu.

Taki jest styl, trendy i co tam chcecie. Prawda życia i ekranu, dwa w jednym.

Długo za to szukałem w pamięci narracji, która miała na celu wywołanie zwykłego uśmiechu, czyli takiej, która sięga podstawy człowieczeństwa. To wyjątkowo deficytowy towar. Uznano najwyraźniej, że atmosfera niekończących się przygotowań do bliżej niesprecyzowanej publicznej egzekucji jest tym, czego ludzie łakną najbardziej.

Ja nie łaknę i odkąd zdołałem przepchnąć się do wyjścia, tam gdzie już nie ma mediów a wesoło buszują zwierzęta, kosmos i historia od razu mi nieco lżej. Polecam.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz