Muszę pochwalić chłopaków! Rok temu, po wielu latach tułaczki po niższych ligach w znakomitym stylu awansowali do klasy okręgowej. Przed sezonem wielu kibiców wyrażało obawy, czy Polonia utrzyma się w lidze. Optymiści, do których należę wieszczyli miejsce w środku tabeli.
Sezon zakończyliśmy na czwartym miejscu, a gdyby nie zawirowania ze składem mogło być jeszcze lepiej. Kto zna piłkę jedynie z ekranu telewizora musi uświadomić sobie, że na poziomie ligi okręgowej zawodnicy pracują, często w systemach zmianowych, studiują, a Golina mimo swej wspaniałości nie jest ośrodkiem uniwersyteckim, uczą się, a nawet bywają bezrobotnymi absolwentami.
Dlatego ogromną rolę w takiej drużynie jak nasza odgrywa nie tylko wiedza fachowa, ale też osobowość trenera. Nam trafił się Grzegorz Dębowski. Przejął zespół, który ledwie utrzymał się w klasie A, zespół z którego meczów zdarzało mi się wychodzić po pierwszej połowie, nie doczekawszy jednego sensownego zagrania.
Odmłodził drużynę, zagonił leniwych do treningów, a z niechętnymi się pożegnał. I tak jest do dzisiaj.
Gra opiera się teraz na dwudziesto - dwudziestodwuletnich “rutyniarzach” a coraz istotniejszą rolę odgrywają chłopcy, którzy wchodzą do gry wprost z drużyny juniorów młodszych, czyli gimnazjaliści.
Polonia Golina gra piłkę ofensywną, nieźle konstruuje akcje, dobrze wykonuje stałe fragmenty. Pisząc po kibicowsku - jest na co popatrzeć!
Słabością jest gra defensywna, brak dobrego bramkarza i o dziwo mierna skuteczność w wykańczaniu akcji. To ostatnie wydaje się nieco dziwne, jeśli weźmie się pod uwagę, że strzeliliśmy 71 goli, co daje średnią 2,67 bramki na mecz. Wystarczy przywołać ostatni mecz sezonu z broniącymi się przed spadkiem Czarnymi Ostrowite wygrany przez Polonię 3-2.
Jakie wyobrażenie o przebiegu meczu można mieć znając tylko wynik?
Oczywiście, że mylne, ponieważ tak naprawdę, gdyby mecz zakończył się wynikiem 7-2, i tak Czarni mogliby się cieszyć i chwalić, że szczęście było po ich stronie.
Bardzo możliwe, że w nadchodzącym sezonie Polonia powalczy o awans. Nie wiem, czy mamy potencjał na czwartą ligę, gdzie przyjdzie grać z drużynami półzawodowymi. Tak mili czytelnicy, tam już płacą za kopanie piłki, a my jako amatorzy możemy mieć ciężko, ale trzeba mieć jakiś cel sportowy. Zresztą i w okręgówce rywalizowaliśmy z drużyną Kasztelanii Brudzew, w której grali Brazylijczyk i Nigeryjczyk, odrzuty z drugoligowego Tura Turek. Chyba nie dla przyjemności, prawda?
Poza pierwszą drużyną, Polonia Golina była reprezentowana przez juniorów młodszych, którzy zajęli w rozgrywkach okręgowych trzecie miejsce, za Górnikiem Konin i SKP Słupca z bilansem 41 pkt zdobytych w osiemnastu meczach, stosunkiem bramek 80:22, przy 13 zwycięstwach, dwóch remisach i trzech porażkach. Byłoby zdecydowanie lepiej, ale jak już wspomniałem najlepsi gracze tego zespołu w trakcie sezonu zasilali skład pierwszej drużyny.
I na koniec, ozdoba klubu, chłopcy z drużyny Orlików, również prowadzonej przez trenera Dębowskiego. To jeszcze gracze małego boiska, gdzie rozgrywki toczyły się systemem turniejowym, a czas gry był dostosowany do wieku graczy.
W swojej grupie nasze małe dzielniaki dokonały istnego pogromu rówieśników, wygrywając 47 spotkań, dwa remisując, a raz przegrywając. Bilans bramkowy 191:15 !!!
Mało tego. Tryumfowali także w finale Mistrzostw Okręgu, w którym zmierzyli się zwycięzcy czterech grup rozgrywkowych, Zremisowali z Olimpią Koło 0-0, Pokonali SKP Słupcę 1-0 i Kasztelanię Brudzew 4-0.
To był dobry sezon! Napisałem o nim, nie po to by nudzić Was sukcesami i słabościami zupełnie obcej Wam drużyny, ale po to, by zachęcić licznych w blogosferze kibiców do rozejrzenia się po najbliższej okolicy. Piłka to nie tylko Barcelona, Manchestery dwa czy dzielny Liverpool. Warszawa to nie tylko Legia czy Polonia. Gdzieś blisko waszego domu też grają w piłkę. Naprawdę warto przejść się na mecz i zobaczyć jak idzie chłopakom. Że grają w klasie A czy B? Nie szkodzi! Naprawdę bywa fajnie!
Kibicuję od 37 lat i czasem mam przesyt piłki. Zdarza mi się machnąć ręką na ważny mecz, o ile nie grają nasi. Ba, oglądałem tylko pierwszą połowę ostatniego finału LM, ponieważ oglądałem go z luksusowej loży własnego łóżka i w przerwie meczu znużyły mnie reklamy, ale nie wyobrażam sobie soboty bez wędrówki na stadion Polonii.
Nie ma tam powtórek, ale nie ma też reklam i żaden Szpakowski nie wnerwia mnie swoimi wywodami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz