niedziela, 18 grudnia 2011

Realizm

Z rozbawieniem przeczytałem tekst czołowego realisty, pana Krzysztofa Kłopotowskiego. Tezy tekstu są dość dobrze uzasadnione a przez to warte odpowiedzi, nie zaś pokrzykiwania na autora, co widziałem w komentarzach.

Tyle, że Szanowny Autor ukazując, obyczajem realistów, szereg uwarunkowań i konieczności, które należy przyjąć obecnie, by zabezpieczyć przyszłość; jednocześnie zapierając się o głazy geopolityki i historii z uporem popycha nas ku przeszłości.
Czyni tak, stawiając się ze swoim realizmem w pustce intelektualnej i stąd moja uwaga o rozbawieniu w jaki mnie wprawił. Jeśli przyjąć historyczne analogię Pana Kłopotowskiego musiałbym przyjąć założenie, że stoimy wobec dwóch morderczych reżimów, które na nas dybią. Jeśli tak miałoby być cała realistyczna konstrukcja natychmiast z tekstu wyparowuje.

Nie wiem jak Pan Kłopotowski wyobraża sobie ograniczenie suwerenności w na rzecz Sowietów czy III Rzeszy w warunkach politycznych przed 1939 rokiem, ale użycie akurat takiego porównania w analizie dzisiejszej sytuacji politycznej jest dość zabawne.

To nie żaden realizm tylko negowanie dynamizmu obecnej sytuacji.

Samo nawoływanie do poddania się hegemonii „metropolii” to starodawne Wołanie niewolnika o dobrego pana. Kto dzisiaj w ogóle stawia takie tezy?

Żeby się zbytnio nie oddalać zajrzyjmy na Litwę, która leży sobie jak gdyby nigdy nic pomiędzy potężnymi sąsiadami. Czy tam w głównym nurcie polityki trwa dyskusja czy klękać przed Rosją albo Warszawą. Oj, chyba nawet przeciwnie.

Zgadzam się z autorem, że trzeba dyskutować na poważnie, ponieważ są to bardzo poważne tematy, a na naszych polityków nie ma co liczyć, ponieważ jak zwykle, zajęci są okładaniem się pałkami po głowach. Tyle, że nie z takim przytupem. Nie tak dramatycznie!

Dawno, dawno temu książę Bezprym aby uzyskać pomoc i umocnić swoją władzę odwiózł Cesarzowi insygnia koronacyjne Chrobrego i raczył ugiąć swe książęce kolana, a wyszedł, co widać po latach jakoś nieszczególnie na tej operacji.

Matejko nie uwzględnił go w Poczcie i przepadł, jak to mówią, w pomroce dziejów.

Co robić w takim razie? Uśmiechać się, analizować, rozkładać ręce i robić swoje. Nigdy nie wychodzić przed szereg i nie siadać do politycznego pokera w okularach, ponieważ w szkłach odbijają się karty gracza. To jest błąd.

http://klopotowski.salon24.pl/374327,co-ten-pis-wyprawia

1 komentarz:

  1. W warunkach 39 roku już nic zrobić się nie dało - ale wcześniej można było się starać o rodzaj sojuszu z III Rzeszą.
    problemem było położenie Rzeczypospolitej - Węgrzy czy Rumuni leżeli niejako na uboczu głównych kierunków działania machiny Hitlera. A Polska dokładnie w jej centrum.

    podejrzewam nawet iż przy wsparciu działań Adolfa i wspólnym pobiciu ZSRR (było by to realne - nie sądzę by W Brytania czy Francja chciały "umierać za Stalingrad" - udało by się uratować miliony Żydów poprzez ich deportację na tereny wschodniej Ukrainy.

    Tylko że wtedy pozostalibyśmy na zawsze z piętnem hańby, jako ci którzy pomagali w wypędzeniach - teraz jak wiadomo nikt nam piętna hańby wypalić na czołach nie usiłuje... prawda?

    OdpowiedzUsuń