czwartek, 18 sierpnia 2022

Ponury gracz i opozycyjny walec wyborczy w krzakach

 Nie chadzałem nigdy do kasyn gry, ale bywałem w knajpach. I w jednej takiej, która już nie istnieje, zza stolika, który przeważnie zajmowałem, cały czas kątem oka chcąc nie chcąc widziałem automat do gry. Taką migającą kolorami szafkę. Prawie zawsze siedział tam na stołeczku ten sam facet i z uporem godnym lepszej sprawy karmił maszynę monetami. Od czasu do czasu wypadło mu kilka monet, którymi znowu karmił maszynę. Jego monety, jego zabawa, jego sprawa. Cały czas popijał drobnymi łyczkami piwo, a kiedy skończył, zbierał tyłek w troki, rzucał szybkie do widzenia i wychodził. Z ciekawości spytałem kiedyś barmanki, czy on tak stale przegrywa i dowiedziałem się, że kiedyś, ale bardzo dawno raz wygrał. I od tamtej pory stara się powtórzyć sukces.  

Ten ponury z wyglądu facet, z którym nie zamieniłem nigdy ani słowa, i którego później nigdy już nie widziałem przypomina mi się zawsze, gdy obserwuje kolejne mechaniczne wzmożenia naszej dzielnej opozycji. Bez względu na ich aktualny temat cały cykl przebiega identycznie. Raz trwa nieco dłużej, a innym razem bardzo krótko. Przecież, o ile jest tam jeszcze ktokolwiek rozumny, powinien wiedzieć, a i drugich nauczyć, że powtarzanie w nieskończoność tych samych akcji skoro za pierwszym, szóstym czy dziesiątym razem nie przyniosły pożądanego skutku, za jedenastym tym bardziej nie przyniosą. To idzie takim trybem. 


Wydarzenie – reakcja – stopniowanie emocji aż do kompletnego absurdu – wzywanie innych do działań, czasem wręcz rewolucyjnych - odtrąbienie pełni propagandowego sukcesu – rozczarowanie reakcją ludzi - obrażanie ludzi, których przed chwilę chcieliśmy do siebie przynęcić - wygaszenie sprawy – udawanie, że to nie my. 

I tak w kółko.


Sądząc po reakcjach fani opozycji przyjmują to za doskonałą wręcz monetę i jeszcze podkręcają te głupstwa, przenosząc je w rejony, gdzie już tylko śmiech. Ale chyba powinno opozycji chodzić nie tylko o fanów, bo w ten sposób koncertowo przerżną kolejne wybory, wbrew zapewnieniom, że już teraz, że już na pewno, że Polacy to czy tamto... Informuje, że to nie działa i działać nie będzie. Przeświadczenie, że ciągłymi, męczącymi swą nędzną retoryką akcjami narracyjnymi doprowadzą do zmiany czyichkolwiek przekonań jest błędem. W efekcie mamy sytuację, że musimy sobie radzić jakby bez opozycji, choć niby wszędzie jej pełno, a i sympatyzujące z nią media podnoszą wszystkie, które mają jej ułatwić powrót do władzy kwestie, o ile to w ogóle możliwe, na jeszcze wyższy poziom zidiocenia. To spore nieszczęście.   


Przed laty naiwnie apelowałem do dzisiejszej opozycji o powagę i zaniechanie ulegania tak zwanym zaprzyjaźnionym mediom. Te media, panowie opozycjoniści, pasą się na waszym nieszczęściu i zawsze będą grały na polaryzację społeczną ze względu na wymierne korzyści, które z niej czerpią. Na cholerę im wasz sukces wyborczy? Dla nich dzisiejsza sytuacja jest wprost idealna. Nią się pasą, jej trwania łakną. 


To powinno być jasne, ale każdy kolejny mijający tydzień utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jest. Powrotu do rzeczywistości nie będzie, do powagi także i do końca obecnej kadencji sejmu będzie w kółko wałkowany ten sam kabaret. Dzięki tej idiotycznej taktyce PiS tylko się umacnia. Zgoła mu nie przeszkadza fakt, że prezentujecie szeroką koalicję od skrajnej lewicy do niewiadomych przekonań prawicy. Bardzo to sprytne na zasadzie, że dla każdego coś miłego. Tylko dlaczego wszyscy mówią to samo i w ten sam sposób? To wybór na zasadzie, miał sto twarzy, a wszystkie takie same. A w momencie, gdy faktycznie pojawiają się propozycję osobne jest jeszcze lepiej, bo trudno sobie wyobrazić, że można je nawet wewnętrznie uzgodnić. Wszystko razem przypomina populistyczny walec, który ma zmiażdżyć politycznych rywali, ale nie ma ani paliwa, ani kierowcy z uprawnieniami.  


Zapomina się przy tym o tak podstawowych sprawach jak to, że znakomita większość ludzi sprawy polityczne zna tylko z odprysków, co jest słuszne i świadczy bynajmniej nie o głupocie, a właśnie o mądrości. Tylko dureń albo fanatyk, o ile mu za to nie płacą, śledzi te wszystkie akcje i wywody. Kolejna sprawa, że ludzie w swej masie bynajmniej nie cenią ani radykałów, ani tym bardziej rewolucjonistów. I oczywiście nie cierpią skierowanego wobec nich szantażu. Oczywiście właśnie z tego ostatniego powodu trwa i będzie nasilała się akcja, że należy koniecznie ich wybrać, bo wtedy dopiero dostąpimy unijnego raju z powodu wypłacenia pożyczki. No, doprawdy, paliwo wyborcze pierwszej klasy. Żeby tylko ktoś was nie złapał z kanistrami tego paliwa.  


A może ten facet, który karmił w moim wspomnieniu maszynę monetami, jest teraz waszym głównym specem od narracji i dlatego już go nie widuję? Mniej więcej nawet daty się zgadzają, bo widywałem go w 2014 roku. Jeśli tak, to już jest po was, bo on cały czas się odgrywa, co jest grzechem podstawowym każdego hazardzisty.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz